Sam na Sam z Koszem: Graj jak mężczyzna

Po nieobecności niewiele krótszej niż ta Ripa Hamiltona na koszykarskich boiskach, ponownie zapraszam do cyklu Sam na Sam z Koszem. O tym kto ma cojones, a kto ich nie ma i tylko udaje twardziela, oraz o kilku innych faktach ze świata NBA…

Piotr Kolanowski
Piotr Kolanowski

Melo wciąż do wzięcia

Tak jak pisałem ostatnio (kiedy to było?) - z dużej chmury mały deszcz. Póki co Carmelo Anthony nadal w Denver, a jego żona Lala Vasquez nie będzie na razie siadała w Prudential Center obok Kim Kardashian. GM Nets Billy King już przeprosił za zamieszanie, Mikhail Prokhorov powiedział, że zaoferował Nuggets co miał do zaoferowania, a fani Nets już zdążyli nawet wygwizdać Melo. Stawiam jednak parę ostatnich kapci, że na tym nie koniec i wątek Anthony’ego w New Jersey jeszcze do nas powróci.

Czas na Gortatomanię!

Marcin Gortat chyba w idealnym momencie zaczął bić swoje rekordy kariery. Mamy przecież dopiero co wybranego nowego prezesa PZKosz, Grzegorza Bachańskiego i trzeba wreszcie zrobić porządek z przywróceniem należytego miejsca koszykówce na liście najpopularniejszych sportów w Polsce. Powodzenia Panie Grzegorzu i do dzieła!

"Jeszcze będzie czas, by odpoczywać…"

Już chyba nawet sam Rip Hamilton nie pamięta kiedy ostatni raz wyszedł na parkiet (dla zainteresowanych: dokładnie 10 stycznia przeciwko Chicago Bulls). Powiedzieć, że stracił zaufanie u trenera Johna Kuestera to chyba za mało powiedziane. Hamilton jest właściwie poza drużyną i na nic zdały się rozmowy między zawodnikiem i szkoleniowcem. Ba! Nie pomogły nawet skandowania kibiców w Detroit. Co robimy w takich sytuacjach? Oczywiście wystawiamy gracza na sprzedaż. Problem polega jednak na tym, że mało kto jest zainteresowany pozyskaniem Hamiltona, a właściwie jego kontraktu – wciąż ważnego przez dwa sezony i o wartości ponad 21 mln dolarów. Chętni są ponoć Boston Celtics, ale tylko pod warunkiem, że doszłoby wcześniej do wykupienia umowy. Nie martw się Rip, już niedługo Walentynki… i twoje urodziny.

Zemsta zielonych

Graczom Boston Celtics udał się długo oczekiwany rewanż za ubiegłoroczne finały przeciwko Lakers. Gospodarzom nie pomogły nawet oldschoolowe stroje a’la te z lat 70-tych. Spotkanie na pewno godne największych rywali w NBA – nie brakowało emocji, krwi (Kevin Garnett i jego prawie Scarface), a także starych animozji (Shaq i Kobe). Jeśli Wam się podobało to przypomnę, że powtórka z rozrywki już 10 lutego w Bostonie.

Eddie House i jego cojones

Jeśli oglądaliście niedzielny mecz Oklahoma City Thunder z Miami Heat to z pewnością pamiętacie wyczyny Eddie’go House’a z końcówki czwartej kwarty. Eddie did it again! – aż chciałoby się krzyknąć. Jednak gest po celnej – i jak się później okazało – rozstrzygającej trójce nie spodobał się już władzom NBA. Za obsceniczny gest sugerujący wielkość jąder, House musi zapłacić teraz karę 25 000 dolarów.

Powrót do miasta Elvisa?

Jason Williams nie jest już graczem Orlando Magic. Rozwiązanie kontraktu nie było jakimś szczególnym zaskoczeniem. W końcu J-Will praktycznie wypadł z rotacji. Mówi się jednak o tym, że być może powróci on na stare śmieci do… Memphis Grizzlies. Ale wszyscy i tak będą go najlepiej pamiętać z czasów Sacramento Kings.

"Nie wiem co mi dali, to nie moje koksy"

W zeszły czwartek liga oficjalnie zawiesiła za to innego gracza Grizzlies O.J. Mayo na 10 spotkań za stosowanie środków dopingujących. Nie był to jednak Rocket Fuel czy Double Blast, ale dehydroepiandrosteron. Naturalny hormon sterydowy produkowany z cholesterolu przez nadnercza, a konkretnie przez warstwę siateczkowatą kory nadnerczy… Uff.

Cóż to za rzadkość w NBA. Oprócz przypadku Mayo i całkiem niedawnego Rasharda Lewisa ciężko mi jest teraz sobie przypomnieć wiele innych afer dopingowych w NBA. Don McLean? Matt Geiger? Soumaila Samake (pozdrawiamy Inowrocław)? Swego czasu Darius Miles czy Lindsey Hunter i jego "fat burnery"? Przez tyle lat istnienia najbardziej zawodowej ligi koszykówki na świecie coś podejrzanie mało tych nazwisk, ale to już osobna historia.

Twardym trzeba być

- W lidze jest wielu fałszywych twardzieli, a on jest jednym z nich - powiedział spokojny na co dzień Kevin Durant na temat Chrisa Bosha. Może faktycznie jest coś na rzeczy. Pamiętacie jeszcze jak Shaq porównał go do RuPaula?

Trade deadline tuż, tuż…

Śledźcie wszystkie serwisy informacyjne, bo liga znowu może stać się wkrótce nie do poznania. Oprócz Nuggets, warto patrzeć na rozwój wydarzeń w obozach Lakers (Ron Artest) i Trail Blazers, gdzie także podobną szykują się spore zmiany. Jeszcze tylko 22 dni!

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×