Większe doświadczenie faworyta - komentarze po meczu KPSW Astoria Bydgoszcz - Sportino Inowrocław

Pewny triumf koszykarzy Sportino w kujawsko-pomorskich derbach 96:76. Podopieczni Jarosława Zawadki tylko w pierwszej połowie nawiązali walkę z pretendentem do awansu.

Adrian Dudkiewicz
Adrian Dudkiewicz

Aleksander Krutikow (trener Sportino): Pierwsza połowa w naszym wykonaniu była kiepska. Piłki nie wpadały nam do kosza, wychodziły także jakieś dziwne zagrania. Na szczęście w drugiej złapaliśmy właściwy rytm, bowiem dużo punktów zdobyliśmy po kontrach i ładnych trójkach. Rywale w obronie gubili naszych koszykarzy, choć z drugiej strony gospodarze sporo piłek zebrali w ataku. Trzeba jednak pochwalić bydgoszczan za ambicję i wolę walki.

Łukasz Żytko (rozgrywający Sportino): Słabo zaprezentowaliśmy się w pierwszej połowie spotkania, a bydgoszczanie narzucali nam sporo punktów i stąd pojawił się wynik remisowy. Na szczęście po przerwie złapaliśmy swój rytm, skutecznie trafialiśmy z dystansu i zdobyliśmy dwa punkty, bo przyśpieszyliśmy swoją grę.

Dorian Szyttenholm (skrzydłowy Astorii): Trener Krutikow dał odpocząć swoim najlepszym zawodnikom pod koniec drugiej kwarty. Tak zastosowana taktyka dała efekt, bo pierwsza piątka miała siły na dobrą grę w trzeciej i czwartej odsłonie. Sportino zaprezentowało jednak świetną skuteczność z dystansu, bo nam nie pomogła zastosowana strefa, gdyż wówczas Jacek Sulowski karcił nas swoimi trójkami. Brakuje nam tego doświadczenia i potencjału, które ma Sportino.

Jarosław Zawadka (trener Astorii): Miałem spore pretensje do zawodników po pierwszej kwarcie, bo wówczas wolno wracaliśmy do obrony i głupio straciliśmy co najmniej dziesięć punktów. W drugiej to już się zmieniło, bo przez mocniejszą defensywą daliśmy sobie rzucić tylko dziesięć oczek. Błędy naszych rozgrywających przed przerwą dały Sportino minimalne prowadzenie, a przyjezdni w trzeciej kwarcie w ważnych momentach trafiali z dystansu. Brakowało nam też rotacji pod koszami, bo Dorian Szyttenholm i Łukasz Paul musieli grać po czterdzieści minut. Nawet Mateusz Bierwagen grał z konieczności na pozycji numer cztery.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×