Filip Dylewicz: Ten mecz optymistycznie nastraja

Koszykarze reprezentacji Polski rozgromili w sobotę Słowację w pierwszym towarzyskim meczu obu zespołów. Ważniejsza od wyniku jest jednak dobra gra biało-czerwonych. Zadowoleni z niej byli trener Igor Griszczuk i kapitan Filip Dylewicz.

Piotr Ciesielski
Piotr Ciesielski

Po ponad 50-punktowym zwycięstwie ciężko nie być zadowolonym, choć szkoleniowiec głównie zwracał uwagę na poszczególne zagrywki, jakie mieli do przećwiczenia jego podopieczni.

- Pierwszy raz zagraliśmy wszyscy razem, bo dojechał Marcin Gortat i cieszy mnie to, że pokazaliśmy dobrą koszykówkę. Przećwiczyliśmy wszystkie zagrywki, wychodziły naprawdę nieźle, zwłaszcza szybki atak, a w dodatku wszystko nam dziś wpadało. Cel na jutro to dalsze ćwiczenie wszystkiego, bo to już ostatnia okazja ku temu przed meczami o punkty - powiedział po spotkaniu Igor Griszczuk.

W podobnym tonie wypowiada się kapitan biało-czerwonych, Filip Dylewicz: - Przede wszystkim nasza siła leżała w obronie i to optymistyczne przez meczami kwalifikacyjnymi. Mam nadzieję, że wytrzymamy presję, która będzie dużo większa niż dzisiaj i zagramy na podobnym poziomie. Kluczowe dla funkcjonowania zespołu jest to, że każdy kto wchodzi na boisko, daje z siebie wszystko i to może nam dać awans do Mistrzostw Europy.

Dla Filipa to szczególne spotkania, bowiem wrócił do reprezentacji po ubiegłorocznej nieobecności (ówczesny trener Muli Katzurin nie widział go w swojej koncepcji zespołu) i od razu koledzy i szkoleniowiec wybrali go kapitanem.

W sobotni wieczór zawiedli Słowacy, którzy nie stawili oporu naszym koszykarzom.

- Przepraszam polski sztab szkoleniowy, że nie byliśmy dziś godnym przeciwnikiem dla Polaków. Nie wiem, czemu tak się stało. Mimo że był to mecz towarzyski, to nie powinno być takiej sytuacji, że zespół nie walczy. Zagraliśmy dużo słabiej niż w poprzednich spotkaniach i miało to swoje odzwierciedlenie w wyniku. Niestety nie posiadamy graczy, którzy mogliby doświadczeniem i umiejętnościami dorównać naszym rywalom, stąd cały czas byliśmy dwa kroki z tyłu i ostatecznie zostaliśmy zniszczeni - nie krył niezadowolenia z gry swoich zawodników trener gości Frantisek Ron.

- Gospodarze zagrali dziś na europejskim poziomie, my niestety nie i dlatego nie mieliśmy szans na nawiązanie walki i skończyło się katastrofalnie. Pozostaje nam cieszyć się, że możemy uczyć się od takich zespołów jak Polska - dodał zawodnik reprezentacji Słowacji Anton Gavel.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×