Frustracja kandydata do prowadzenia polskiej kadry koszykarzy

Tomasz Służałek był jednym z kandydatów w konkursie na trenera kadry polskiej reprezentacji koszykarzy. Ten doświadczony szkoleniowiec był mocno sfrustrowany faktem, że żaden z kandydatów, którzy zgłosili się do konkursu, nie zyskał uznania w oczach komisji. Od początku mówiono jednak, że Polski Związek Koszykówki poszukuje trenera "z nazwiskiem". Wśród tych, którzy nadesłali swoje kandydatury, takiego nie było, dlatego rozpoczęły się poszukiwania pozakonkursowe.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk

12 - tylu trenerów zgłosiło się do konkursu, który miał wyłonić trenera polskiej kadry koszykarzy. Żaden z tej dwunastki nie zyskał jednak uznania w oczach komisji. - Nie zdecydowaliśmy się na rekomendację żadnej z kandydatur. Jednocześnie zobowiązaliśmy się, że przedstawimy Polskiemu Związkowi Koszykówki listę kilku nazwisk, z którym powinny być prowadzone rozmowy - mówił na łamach PAP przewodniczący komisji, Kazimierz Mikołajec.

Cała ta sytuacja mocno poirytowała Tomasza Służałka, który również był w gronie tej dwunastki, która chciała objąć posadę pierwszego szkoleniowca kadry biało-czerownych. - To chyba pierwszy przypadek na świecie, by żaden trener nie znalazł uznania w oczach komisji - żalił się na łamach portalu sportslaski.pl Służałek. - To jest kabaret. Po co odbył się ten konkurs? Został ewidentnie przeprowadzony pod publiczkę. Ta komisja to marionetka w ręku prezesa Ludwiczuka.

Faktycznie, na liście tych dwunastu kandydatów, którzy zgłosili się do konkursu, nie ma mocnego nazwiska, o którym marzył prezes PZKosz Roman Ludwiczuk. Dlatego też zaczęto poszukiwać trenera we własnym zakresie, a jedna z opcji to opcja pt. Joan Plaza. - Dałem agentowi zielone światło do rozmów na temat pracy w Polsce. Sprawa nie jest nowa, bo już latem mój menadżer pytał, czy byłbym zainteresowany posadą w waszym kraju. Podobno czołowy klub szukał trenera. Wówczas nic z tego nie wyszło, ale przyznaję, że jestem pozytywnie nastawiony do wizji pracy z waszą drużyną narodową - wypowiedział się na łamach Przeglądu Sportowego sam Plaza. Gdyby udało się zatem ściągnąć tego szkoleniowca, cel został by zrealizowany. W kuluarach mówi się jednak, że wśród kandydatów jest jeszcze bardziej znane nazwisko i to w tym kierunku mogą posunąć się rozmowy.

Swoją teorię na ten temat ma jednak Służałek. - Skoro nie zgłosił się żaden trener z uznanym nazwiskiem choćby w Europie, to oznacza, że nie jest zainteresowany pracą z naszą reprezentacją. Im szybciej prezes Ludwiczuk to zrozumie, tym szybciej będziemy mogli przystąpić do naprawy polskiej koszykówki - mówi Służałek. - To są pobożne życzenia prezesa, by Plaza chciał poprowadzić naszą reprezentację. Już przed Mistrzostwami Europy w naszym kraju sporo mówiło się o sławnych nazwiskach w kontekście prowadzenia Polaków, a skończyło się na Katzurinie.

Fakt faktem jest taki, że Służałek nawet na liście tych dwunastu kandydatów nie był wyróżniającą się postacią. Trudno bowiem zestawić go w jednej linii z np. Slobodanem Suboticem czy też Antanasem Sirejką. Trenera poznamy z pewnością już niebawem, a nazwisko może okazać się zaskoczeniem. Ludwiczuk wyciągając swojego asa z rękawa, może wszystkim jego krytykom zamknąć usta…

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×