Trener skomentował kompromitującą porażkę. Czego potrzebuje Start?

49 punktów rzuconych przez drużynę na poziomie Energa Basket Ligi to wynik poniżej krytyki. Artur Gronek, trener Polskiego Cukru Startu Lublin mówi o czasie, jakiego potrzebuje on, nowy rozgrywający i cała drużyna.

Krzysztof Kaczmarczyk
Krzysztof Kaczmarczyk
Artur Gronek WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Artur Gronek
Do Gliwic na mecz z Tauron GTK jechali jako faworyt, ale na Śląsku zagrali fatalnie. Nie można bowiem nazwać inaczej występu, w którym nie udaje się nawet dojechać do granicy przyzwoitości, czyli 50 zdobytych punktów.

Więcej o tym meczu pisaliśmy -->> Niespodzianka w PLK! Start nie dojechał nawet do granicy przyzwoitości

O to, co zawiodło, pytamy trenera Artura Gronka. - Przede wszystkim czytanie gry. Szukanie otwartych pozycji i potem decyzyjność. Jeżeli dostajemy piłkę, to musimy zaatakować - przyznał.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: poznajesz ją? Nie nudzi się na sportowej emeryturze

35 procent skuteczności i tylko 6/26 z dystansu - to liczby Polskiego Cukru Startu Lublin w tamtym spotkaniu. Nie zawiódł jedynie Sherron Dorsey-Walker (24 punkty i 10 zbiórek). To on trafił... wszystkie "trójki" gości.

- Gliwice zapełniły "pomalowane", gdzie my w ostatnim meczu rzuciliśmy 60 punktów z tego pola. Musimy więc znaleźć otwartych graczy na obwodzie i trafić te rzuty - skomentował porażkę.

Sam Gronek znalazł się w nieco nietypowej sytuacji przed sezonem, bowiem opuścił niemal cały okres przygotowawczy. Powód? Od 4 sierpnia do 19 września przebywał z kadrą, gdzie pełni funkcję asystenta trenera Igora Milicicia.

Czy trudno wchodziło mu się z marszu "w drużynę"? - Na pewno wchodzi się powoli. Może nie ciężko, ale powoli. Sztab wykonał naprawdę dobrą pracę, natomiast wiadomo, że zespół zawsze reaguje trochę inaczej, jak przyjdzie pierwszy trener - wyjaśnia.

Co ma na myśli? - Każdy chce się pokazać. Jest rywalizacja. Musimy poukładać na pewno kilka rzeczy, żeby to zaczęło funkcjonować jako kolektyw - dodał.
Kolejnym problemem były wydłużające się poszukiwania rozgrywającego. Mówiło się, że może nim zostać A.J. Slaughter. Sprawdzano też temat Marka Klassena. Finalnie w Starcie pojawił się jednak Scoochie Smith. Amerykanin zadebiutował w Gliwicach, ale ten występ należy puścić w niepamięć (1 punkt, 0/4 z gry, strata).

- Troszkę wydłużył nam się okres podpisania i znalezienia rozgrywającego. Dojście tego gracza zmienia trochę rolę i hierarchię w zespole. Tak jak powiedziałem, potrzeba nam, jemu, czasu - tłumaczy Gronek.

Jak ocenia aktualną formę Smitha? - Fizycznie myślę, że jest gotowy na 50-60 procent. Potrzeba myślę ze dwa tygodnie, żeby złapał system, żeby poznał kolegów. Co z kim może zrobić i tyle - zakończył szkoleniowiec.

Polski Cukier Start kolejny mecz rozegra 9 października. Wtedy we własnej hali podejmie Trefl Sopot, który do tej pory wygrał oba swoje pojedynki w Energa Basket Lidze.

Zobacz także:
Trener ostro po klęsce. Te słowa wiele mówią
Nie mógł w to uwierzyć. Taki prezent dostał kadrowicz

Czy Polski Cukier Start Lublin znajdzie się w fazie play-off EBL?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×