"Spoceni jak świnie". Rywale wkurzeni na Polaków
Niesamowita duchota panowała w hali Globus w Lublinie, gdzie w czwartek Polska pokonała Izrael (90:85 po dogrywce) w meczu eliminacji mistrzostw świata. Trener naszych rywali nie zostawił suchej nitki na organizatorach.
Trudno się z nim nie zgodzić, bo w hali Globus było niesamowicie duszno. Z zawodników pot lał się jak woda z kranu, a koszule trenerów można było wykręcać jeszcze przed startem meczu.
Goodes nie mógł pogodzić się z tym, w jakich okolicznościach przyszło rozgrywać spotkanie. Dla niego to absurd i coś, co nie powinno było mieć miejsca.
ZOBACZ WIDEO: #dziejewsporcie: tak wyglądają wakacje reprezentanta Polski- Obie drużyny cierpiały, spoceni jak świnie. To nie ma dla mnie sensu grać w takich warunkach - dodał. - To był mój pierwszy raz w karierze, a jestem w koszykówce 40 lat. I mam nadzieję, że ostatni, gdy dzieje się coś takiego.
Dodajmy, że spotkanie dostarczyło wielkich emocji i trwało... pięć minut dłużej, bowiem do jego rozstrzygnięcia potrzebna była dogrywka. Izrael źle wszedł w mecz, potem odrobił straty i objął nawet prowadzenie 78:72.
- Nie rozpoczęliśmy dobrze, ale znaleźliśmy sposób na powrót w trzeciej i czwartej kwarcie. W ostatnich sekundach, gdy mieliśmy trzy punkty zaliczki, mieliśmy faulować, aby wysłać rywali na linię rzutów wolnych - ocenił mecz Goodes.
Jego podopieczni akcji Polaków na dogrywkę jednak nie przerwali, a Jarosław Zyskowski trafił zza łuku na 2,3 sekundy przed końcem. - Dogrywka to był już inny mecz. Straciliśmy koncentrację, szczególnie w końcówce. Dobre wieści są takie, że rywale wygrali mniejszą liczbą punktów niż my wygraliśmy u siebie - zakończył.
Polacy w Tel Awiwie przegrali 61:69. Obie drużyny pozostają w grze o awans do kolejnej fazy eliminacji. W niedzielę Polacy zagrają z Niemcami, a Izraelczycy z Estończykami.
Zobacz także:
Co to był za szalony mecz! Wielki powrót Ponitki, Polska żyje!
Szok w NBA! Gwiazdor zażądał transferu