Aleksander Doba. Stary człowiek i morze

Aleksander Doba trzy razy samotnie przepłynął kajakiem Ocean Atlantycki. Napadali go piraci, gubił się w Trójkącie Bermudzkim. Ma 71 lat, a energią tryska jak nastolatek. Ciągle może. Takich "wariatów" potrzebuje świat.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut
Aleksander Doba Materiały prasowe / Joanna Konefał-Pycior / Na zdjęciu: Aleksander Doba
Ten epitet to oczywiście szarża. Nie tyle merytoryczna, co językowa. Bo Doba nie znosi, kiedy ktoś mówi o nim: "wariat", "szaleniec". Jest inżynierem z pasji i zawodu, co zobowiązuje. Zawsze ma plan, unika improwizacji. Chyba że los go do tego zmusi.

Kombinuję, szukam i nie potrafię zamknąć Doby w ciasnym nawiasie definicji. Z jednej strony jest w nim coś z buntownika. Z drugiej bije od niego radosna afirmacja świata.

"Wariatem" nazywam go więc romantycznym. Bo trzeba mieć w sobie kilogramy odwagi, mnóstwo pasji oraz odrobinę szaleństwa, by w 7-metrowej łupinie porwać się na podbój oceanu.

Ostatnia podróż życia

Doba ma 71 lat. Kilka dni temu u brzegu Francji (La Conquet) zamknął wyprawę, podczas której pokonał 8109 kilometrów. Na ląd oficjalnie wyszedł kwadrans przed trzynastą - dokładnie o tej godzinie 110 dób (nalega, by używać właśnie takiej miary) wcześniej wyruszył w podróż z Zatoki Barnegat w New Jersey.

Przepłynął Atlantyk po raz trzeci. Wcześniej przemierzył go trasami z Senegalu do Brazylii oraz z Portugalii do USA. Ta tegoroczna była najtrudniejsza. I ostatnia w jego życiu.

ZOBACZ WIDEO: Aleksander Doba mówi o tym, dlaczego zaczął pływać po Atlantyku i jakie ma plany na przyszłość

Turysta, nie sportowiec

Pływać kajakiem zaczął w wieku 34 lat. Najpierw brnął przez krajowe wody, pasję łączył z pracą w zakładach chemicznych. Na przeprawę przez Atlantyk - jeszcze nie sam, w duecie z przyjacielem - po raz pierwszy porwał się w 2004 roku, ale wówczas zakończyła się ona niepowodzeniem.

Udało się sześć lat później. Doba został czwartym człowiekiem, który samotnie przepłynął Atlantyk kajakiem. Wcześniej dokonało tego dwóch Niemców i Francuz. Polak jako jedyny w wyprawie nie wspomagał się żaglem, wystarczyła mu siła mięśni.

Dokonał tego, choć - jak sam przekonuje - do atlety mu daleko.

- Jestem turystą i przed wyprawami prawie w ogóle nie trenuję - mówi. - Kiedyś moja menadżerka powiedziała: "Zrób coś z tym, to głupio brzmi. Powinieneś zacząć trenować". Więc powiedziałem sobie, że będę biegał. Poćwiczyłem miesiąc, potem wystartowałem w polickich Neptunaliach. Do mety dobiegłem w połowie stawki, wyprzedziłem 300 osób. Niestety, później się trochę opuściłem.

Tajemnica Trójkąta Bermudzkiego

Podczas drugiej wyprawy Doba przepadł w Trójkącie Bermudzkim. Spędził tam 40 dni.

ZOBACZ WIDEO: Aleksander Doba opowiada o Trójkącie Bermudzkim

Czy śledziłeś atlantycką wyprawę Aleksandra Doby?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×