Rosjanin krytykuje wojnę na Ukrainie. "Niech to cierpienie się skończy"

"Powinniśmy żyć na świecie, na którym panuje pokój" - w taki sposób Robert Shwartzman skomentował inwazję Rosji na Ukrainę. Słowa rosyjskiego kierowcy mogą nie spodobać się Kremlowi. Zwłaszcza że jego karierę wspiera oligarcha Boris Rotenberg.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Robert Shwartzman Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Robert Shwartzman
W nocy ze środy na czwartek rozpoczęła się wojna na Ukrainie, po tym jak prezydent Władimir Putin wydał rozkaz do ataku rosyjskiej armii. W ciągu kilku dni walki na Wschodzie kosztowały życie kilka tysięcy osób, nie brakuje też rannych. Mimo funkcjonującej w Rosji propagandy, coraz częściej w kraju mówi się o konieczności przerwania walki.

Na odważne słowa zdecydował się chociażby Robert Shwartzman. Wicemistrz Formuły 2 z ubiegłego sezonu i kierowca testowy Ferrari skrytykował ostatnie działania własnego kraju. "Widzę, co się dzieje i łamie to serce. W tej sytuacji nie ma zwycięzców" - takimi słowami swój wpis rozpoczął młody kierowca.

"Jako sportowiec dążę do promowania pozytywnych wartości i wierzę, że powinniśmy żyć na świecie, na którym panuje pokój. Widzę mnóstwo złości i strachu, podczas gdy powinniśmy być otoczeni przez miłość i szacunek" - dodał Shwartzman.

ZOBACZ WIDEO: Jego zjazd robi ogromne wrażenie. Zareagował znany aktor

22-latek wyraził nadzieję, by "to całe cierpienie skończyło się tak szybko, jak to tylko możliwe". Co ważne, Shwartzman wpis na Instagramie opublikował nie tylko w języku angielskim, ale też rosyjskim, co daje nadzieję, iż dotrze on do części jego rodaków. Warto przy tym pamiętać, że w ostatnich dniach Rosja częściowo ograniczyła Rosjanom dostęp do Facebooka, Twittera i Instagrama.

Słowa Shwartzmana mogą zostać źle odebrane na Kremlu, bo od kilku lat rozwój młodego kierowcy wspiera SMP Racing. To firma założona i finansowana przez oligarchę Borisa Rotenberga, założyciela SMP Banku. Rotenberg, jako bliski przyjaciel Putina i jego poplecznik, został objęty sankcjami Zachodu jeszcze przed rozpoczęciem wojny na Ukrainie. W przeszłości miliarder z Rosji wspierał też Siergieja Sirotkina i pomógł kierowcy w awansie do F1.

Postawę kierowcy z Rosji należy jednak docenić, biorąc pod uwagę, iż podobnej odwagi nie miał w ostatnich dniach chociażby Nikita Mazepin. Kierowca Haasa, którego przyszłość w F1 jest niepewna po inwazji Rosji na sąsiednie państwo, w mediach społecznościowych napisał o przeżywaniu "trudnych chwil", ale ani słowem nie wspomniał o sytuacji Ukrainie.

Obecnie Haas szuka kierowcy, który mógłby zastąpić Mazepina w F1 i w tym kontekście wymienia się też nazwisko Shwartzmana. Tyle że młody Rosjanin może mieć wkrótce te same problemy, co jego nieco starszy rodak. Zachód zamierza bowiem izolować obywateli rosyjskich i bardzo prawdopodobne jest to, że część z nich nie będzie otrzymywać wiz w wielu krajach. Dlatego wojna na Ukrainie, wywołana przez Rosję, może pozbawić 22-latka życiowej szansy.

Czytaj także:
Żenujące słowa byłego szefa F1. Stanął w obronie Władimira Putina
Putin wezwał do siebie oligarchę. I pozbawił go marzeń

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×