Koronawirus. Renault nie chce narażać pracowników na niebezpieczeństwo. Specjalne procedury w Alpha Tauri

- Przeżyłem wiele w swojej karierze, ale teraz sytuacja jest inna - mówi Alain Prost, dyrektor Renault, o zagrożeniu spowodowanym koronawirusem. Francuz czuje się odpowiedzialny za swoich pracowników i nie chce ich narażać na niebezpieczeństwo.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Daniel Ricciardo Materiały prasowe / Renault / Na zdjęciu: Daniel Ricciardo
Formuła 1 konsekwentnie stoi na stanowisku, że początek sezonu odbędzie się zgodnie z planem. Mimo wielu obaw i znaków zapytania, jakie dotyczą chociażby tego czy Australia wpuści na swoje terytorium osoby, które przebywały ostatnio we Włoszech. W tym kraju ostatnio odnotowuje się sporo przypadków zarażeń koronawirusem.

- Jestem w F1 od 40 lat. Przeżyłem wiele w swojej karierze, widziałem różne rzeczy, ale teraz sytuacja jest inna - powiedział w RTL Alain Prost, dyrektor Renault, były mistrz świata F1.

Francuz podkreślił, że nie chce narażać swoich pracowników na niepotrzebne niebezpieczeństwo. - Musimy o nich dbać. Na testy do Barcelony poleciałem samolotem, a na lotnisku uderzyło mnie jak wiele osób chodzi w maskach. Nasz sport oparty jest o podróże i trudno sobie wyobrazić, co się stanie. Sytuacja z koronawirusem mocno na nas wpływa - dodał.

ZOBACZ WIDEO: Koronawirus. Ministerstwo Zdrowia opublikowało specjalny film

Podobne obawy mają m.in. przedstawiciele Ferrari czy Alpha Tauri, bo oba zespoły mają swoje siedziby we Włoszech. W tej chwili nawet nie wiadomo, czy ich pracownicy będą mogli podróżować do Australii na pierwszy wyścig F1. Dodatkowo Ferrari ma swoich pracowników również w Alfie Romeo i Haaie, bo dostarcza tym zespołom silniki.

- W Genewie mieli wątpliwości, co do tego czy organizować salon samochodowy i ostatecznie z niego zrezygnowano. To samo przerabiamy przy okazji wielu innych zawodów sportowych. Możemy tylko czekać na rozwój sytuacji, ale jestem bardzo mocno zaniepokojony - zaznaczył Prost.

Również w Alpha Tauri podjęto specjalne środki. - Poprosiliśmy pracowników, aby poważnie podchodzili do tematu higieny, chociażby w zakresie mycia rąk - zdradził w niemieckiej telewizji Franz Tost, szef zespołu z Faenzy.

- Poprosiliśmy pracowników z zagrożonych rejonów, by pozostali w domach. Nie chcemy ryzykować w fabryce. Do tego zmniejszyliśmy liczbę podróży. Mam nadzieję, że w samej Faenzie i Bolonii nie będzie przypadków zachorowań na koronawirusa. Jednak sytuacja zmienia się z godziny na godzinę - dodał Tost.

Daniel Ricciardo zwrócił uwagę na to, że ze względu na ryzyko choroby musi nieco zmienić swoje podejście do kibiców. - W F1 jest mnóstwo fanów, którzy podchodzą do nas, chcą sobie zrobić zdjęcie. Staramy się być mili na każdym kroku, ale przy obecnym zagrożeniu jest o to trudno - skomentował kierowca Renault.

Do zabawnej sytuacji doszło też przy okazji testów F1, gdy reporter RTBF miał napad kaszlu przed wywiadem z Estebanem Oconem. - Mam nadzieję, że to nie jest koronawirus, co? - zażartował francuski kierowca.

Tyle że samej Formule 1 do śmiechu nie jest. Koronawirus już doprowadził do odwołania Grand Prix Chin, co wiąże się ze stratą finansową na poziomie ponad 40 mln dolarów. Rezygnacja z kolejnych zawodów oznaczałaby dla F1 finansową katastrofę.

Nowy sezon F1 ma zostać zainaugurowany Grand Prix Australii (15 marca), a tydzień później zespoły mają się przenieść do Bahrajnu. Oba państwa wprowadziły szereg restrykcji dla obywateli państw, w których wykryto szereg zachorowań na koronawirusa.

Czytaj także:
Ferrari żąda gwarancji od F1 z powodu koronawirusa
Robert Kubica najszybszy spośród kierowców Alfy Romeo

Czy z powodu koronawirusa należy odwołać wyścigi F1?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×