Wyleciał z F1. Szybko znalazł nową pracę
Nyck de Vries po ledwie kilku wyścigach sezonu 2023 został wyrzucony z F1 w związku ze słabymi wynikami w Alpha Tauri. Holender nie będzie musiał jednak kończyć kariery. Wszystko wskazuje, że lada moment znów zobaczymy go na torze.
De Vries nie będzie musiał jednak kończyć kariery wyścigowej. Ze źródeł "Autosportu" wynika, że zobaczymy go w kolejnym sezonie długodystansowych mistrzostw świata WEC. Holender miał już porozumiewać się w tej sprawie z Toyotą. Co ciekawe, obie strony rozmawiały o współpracy już przed rokiem.
Były mistrz F2 w sezonie 2022 był rezerwowym Toyoty i podpisał nawet kontrakt na regularne starty w WEC w kolejnej kampanii. W jego umowie znajdował się jednak zapis, który zezwalał na wycofanie się z porozumienia w razie nadejścia oferty z F1. Takową złożyło mu Alpha Tauri, przez co de Vries nie ścigał się ostatecznie dla japońskiego giganta.
ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: szaleństwo! Zobacz niesamowitego gola z ponad 50 metrówZ nieoficjalnych ustaleń wynika, że Nyck de Vries ma otrzymać miejsce w załodze oznaczonej numerem 7. Zastąpi w niej Jose Marię Lopeza. Pozostałą część ekipy nadal tworzyć będą Kamui Kobayashi oraz Mike Conway. To właśnie Lopez miał być pozbawiony fotela w Toyocie już w roku 2023, zanim okazało się, że de Vries nie trafi do japońskiego zespołu.
Oficjalnie przedstawiciele Toyoty nie potwierdzają jednak doniesień "Autosportu". - Zawsze jestem w kontakcie z Nyckiem, bo obaj jesteśmy Holendrami. On ma wiele opcji. W przeszłości odbył kilka udanych testów wraz z nami. My zresztą jesteśmy w dobrej sytuacji z naszym obecnym składem kierowców. Jest on znakomity. Dlatego nie mamy problemu - powiedział Rob Leupen, dyrektor zespołu.
Lopez na początku roku skończył 40 lat. Gdy ostatnio był pytany o przyszłość w Toyocie, nie był w stanie udzielić jednoznacznej odpowiedzi. - Chciałbym zostać w zespole, ale nie mam już 20 lat. Będziemy musieli poczekać. Nic nie jest jeszcze postanowione - stwierdził Argentyńczyk.
Niewykluczone, że w 2024 roku de Vriesa zobaczymy też w Formule E. Holender mógłby łączyć rywalizację w elektrycznej serii z jazdą w WEC. W przeszłości 28-latek zdobywał już tytuł mistrzowski w FE.
Czytaj także:
- Koniec zwycięskiej serii Verstappena. Red Bull ma problem?
- Russell załamany po GP Singapuru. "Mam ochotę zwinąć się w kłębek"