Wróciły dawne demony Ferrari. Słowa Charlesa Leclerca dają do myślenia

Ferrari w fatalnym stylu rozpoczęło nowy sezon F1. Charles Leclerc nie miał odpowiedzi na świetne tempo wyścigowe Red Bulla, a finalnie nie dojechał do mety GP Bahrajnu z powodu awarii. Tymczasem zimą Włosi mocno pracowali nad niezawodnością bolidu.

Łukasz Kuczera
Łukasz Kuczera
Charles Leclerc Materiały prasowe / Ferrari / Na zdjęciu: Charles Leclerc
Charles Leclerc zaraz po starcie wyprzedził Sergio Pereza i znalazł się na drugim miejscu w GP Bahrajnu, ale pod względem tempa wyścigowego Ferrari nie miało najmniejszych szans z Red Bull Racing. W efekcie Meksykanin dość szybko uporał się z Monakijczykiem, a "czerwone byki" przypieczętowały dublet na otwarcie sezonu 2023, bo po wygraną sięgnął Max Verstappen.

Na mecie zabrakło Leclerca, po tym jak na 41. okrążeniu posłuszeństwa odmówił silnik w bolidzie Ferrari. - Nie mogę powiedzieć, że czuję się dobrze. Pracowaliśmy sporo przez zimę, ale musimy to robić dalej, bo mamy pierwszy wyścig i już pojawiły się problemy z niezawodnością - skomentował lider włoskiej ekipy w Sky Sports.

Monakijczyk podkreślił, że strata Ferrari do Red Bulla na okrążeniu wynosiła sekundę. - Jechałem tak mocno, jak tylko mogłem, a i tak byłem o sekundę wolniejszy od nich. Wydaje się, że Red Bull znalazł coś naprawdę ekstra pod względem tempa wyścigowego w swoim bolidzie - dodał Leclerc.

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: Anita Włodarczyk i piłka nożna? No, no - zdziwicie się!

Pocieszeniem, choć niewielkim, może być lepsza postawa Ferrari w kwalifikacjach. - Pod tym względem Red Bull jest na podobnym poziomie. W sobotę udało nam się wycisnąć coś ekstra z silnika, ale potem dochodzi do wyścigu i tracimy sekundę na okrążeniu. To ogromna różnica. Musimy się temu przyjrzeć, jak i niezawodności naszej maszyny - ocenił 25-latek.

Charles Leclerc jest przekonany, że gdyby nie awaria jego SF23, byłby w stanie obronić miejsce na podium. To przypadło ostatecznie Fernando Alonso, który na ostatnich okrążeniach wyprzedził Carlosa Sainza. - Aston Martin wydaje się być naprawdę szybki., ale w moim przypadku trzecie miejsce było w zasięgu ręki. Miałem sporą przewagę nad kolejnymi kierowcami - przeanalizował lider Ferrari.

- Bahrajn to specyficzny tor, więc mam nadzieję, że coś się zmieni w kolejnym wyścigu, ale nie możemy na tym polegać. Musimy ciężko pracować i poszukać czegoś ekstra w naszym bolidzie - podsumował.

Czytaj także:
- Tęczowy kask Lewisa Hamiltona. Kontrowersyjny ruch Brytyjczyka
- Syn oligarchy zwolniony z sankcji. Jest komentarz Rosjanina

Czy jesteś rozczarowany postawą Ferrari w GP Bahrajnu?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×