Ostatnie dni życia miliardera. Sam zadecydował o tym, gdzie chce umrzeć

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Dietrich Mateschitz
Materiały prasowe / Red Bull / Na zdjęciu: Dietrich Mateschitz
zdjęcie autora artykułu

Minął tydzień od śmierci Dietricha Mateschitza. Austriackie media ustaliły, jak wyglądały ostatnie dni twórcy potęgi Red Bulla. Mateschitz zrezygnował z chemioterapii i chciał odejść w ulubionym kurorcie górskim.

Dietrich Mateschitz zmarł w wieku 78 lat. Dość szybko media ustaliły, że twórca potęgi Red Bull Racing od ponad 1,5 roku zmagał się z rakiem trzustki. Austriak zrezygnował jednak z chemioterapii i postawił na medycynę alternatywną. Był bowiem pogodzony z losem i nie chciał przedłużać swojej agonii.

Teraz "Kronen Zeitung" przedstawił, jak wyglądały ostatnie dni życia Mateschitza. - Gdy nieunikniony koniec stał się oczywisty, nie chciał wracać do kliniki. Zaakceptował swój los i przeniósł się do posiadłości w kurorcie Auhof am Wolfgangsee, którą nabył kilka lat wcześniej. Długi brzeg jeziora, gęsty las dookoła, wspaniały widok na wodę i wzgórza wokół Bleckwand. Tak wyglądały jego ostatnie dni - przekazał dziennikarz Hans Peter Hasenohrl.

- Pobliski hotel Landhaus zu Appesbach został odnowiony zgodnie z jego preferencjami, tak by pasował do jego stylu. Stamtąd pochodziło jedzenie, które dostarczano Dietrichowi - dodał dziennikarz "Kronen Zeitung".

Właściciel Red Bull Racing i Alpha Tauri zmarł kilka dni po tym, jak Max Verstappen zdołał zapewnić sobie drugi w karierze tytuł mistrza świata Formuły 1. Miliarder był w stanie oglądać jeszcze GP Japonii, choć jego stan już wtedy był bardzo kiepski. Kilka tygodni wcześniej Verstappen wizytował jego rezydencję. Obie strony już wtedy przypuszczały, że widzą się po raz ostatni.

- Wszystko było zrobione w ścisłej tajemnicy, bo już wtedy media spekulowały na temat choroby Dietricha. Mateschitz zmarł w Auhof am Wolfgansee, gdzie latem najlepsi nurkowie pływają w jeziorze, a śmiałkowie skaczą z klifów prosto do wody. Tam odrzutowce niejednokrotnie rysowały na niebie ślady po swoich przelotach, a helikoptery wykonywały efektowne salta przed tysiącami widzów podczas zawodów sportowych - powiedział dziennikarz "Kronen Zeitung".

Otoczenie, które Mateschitz wybrał na ostatnie tygodnie swojego życia, idealnie wpisywało się w jego życie i charakter marki Red Bull. Austriak od początku kreował swój napój jako produkt stworzony dla osób uwielbiających sporty ekstremalne i nadludzki wysiłek. Był też wielkim pasjonatem motorsportu, sportu zimowych i lotnictwa.

Czytaj także: Ferrari kwestionuje karę dla Red Bulla. Zespół jej nawet nie odczuje? Red Bull zgodził się na karę dla dobra F1? Tak tłumaczy się zespół

Źródło artykułu:
Komentarze (1)
avatar
Vijderst
31.10.2022
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
A jak będą wyglądać ostatnie dni życia walniętego łopatą? Zapewne będzie plucie jadem i nienawiścią oraz lizanie worów hamstera :) :D