Jestem gotowy na wielkie walki - rozmowa z Pawłem Kołodziejem

Paweł Kołodziej już niebawem pojawi się w ringu, ale jak sam nie ukrywa ta walka ma być przedsmakiem tego co nas może czekać. Kołodziej chce pójść śladami "Diablo" i zdobyć mistrzostwo świata wagi cruiser.

Mateusz Zborowski
Mateusz Zborowski

Mateusz Zborowski: Paweł kolejny rok i kolejne wyzwania. Czas już chyba stawić czoła światowej czołówce. Czujesz się gotowy na ten krok?

Paweł Kołodziej: Oczywiście. Jestem już mentalnie i fizycznie gotowy na walki z najlepszymi.

Wiadomo, że walka z Krzyśkiem Włodarczykiem z wiadomych względów nie wchodzi w grę, choć na pewno elektryzowała by kibiców. Kogo zatem chciałbyś "dostać" Afolabi, Guillermo Jones, a może lekko już zapomniany Roy Jones?

- Jeśli mógłbym wybierać z pewnością byłby to Guillermo Jones, który posiada jeden z pasów.

Musisz przyznać ze obsada wagi cruiser w Polsce jest wyjątkowo mocna. Nie myślałeś nigdy żeby śladami Tomka Adamka spróbować sił w wyższej kategorii?

- Przede wszystkim chce zdobyć mistrzostwo świata w wadze cruiser, podobnie jak "Diablo". Wtedy będę mógł powiedzieć, że jestem spełniony w swojej wadze i mógłbym myśleć nad przenosinami do wagi ciężkiej.

Czy wiadomo już z kim skrzyżujesz rękawice na najbliższej gali Wojak Boxing Night czy rywal w dalszym ciągu pozostaje anonimowy?

- Moim rywalem będzie prawdopodobnie rumuński pięściarz, który posiada interkontynentalny pas IBF. Wygrywając najbliższą walkę byłbym na drugiej pozycji w tej federacji i o krok od walki ze zwycięzcą starcia Hernandez - Cunningham do czego oczywiście zmierzam.

Myślisz o walkach za granicą? Wielu pięściarzy bez ogródek przyznaje, że walki poza naszym krajem to szansa na duże pieniądze. Jak osobiście podchodzisz do tego tematu?

- Oczywiście, jest to nieuniknione. Już wiele razy miałem okazję walczyć za granicą, boksowałem także w USA, a jeśli chodzi o gaże za pojedynki to wszystko zależy jak dobry jest promotor w negocjacjach i jak bardzo zależy mu na wynegocjowaniu dużej sumy dla swojego pięściarza. Boksowanie za granicą wcale nie oznacza większych pieniędzy niż te, które można zarobić walcząc w Polsce.

Niewiele osób wie, ale skończyłeś wydział resocjalizacji na Uniwersytecie Poznańskim, nie było nigdy myśli żeby skończyć ze sportem i zająć się czymś innym? Nie miałeś takiego dylematu?

- Nie było takiego dylematu, ponieważ póki co w stu procentach poświęciłem się dla sportu. W innym razie nie mógłbym marzyć o wielkich walkach i sukcesach, ale po zakończeniu kariery mam zamiar działać na różnych polach.

Jak układa się twoja współpraca z trenerem Łapinem? Równie dobrze mógłbyś teraz być w innym miejscu gdybyś swego czasu zdecydował się podpisać kontrakt z grupą Universum...

- Z trenerem Łapinem współpraca układa się znakomicie. Gdybym wtedy podpisał kontrakt z Universum to prawdopodobnie już bym nie boksował. Potrzebowałem trochę więcej czasu żeby rozwinąć się sportowo, a mój promotor i trener właśnie taki czas mi dali za co jestem im bardzo wdzięczny. Dojrzałem i jestem gotowy na wielkie walki, ale dopiero od niedawna. Wracając do trenera Łapina to klasyfikuje go w jednej lidze z trenerem Freddie Roachem czy Emmanuelem Stewartem, trenerem braci Kliczko.

Jak zatem wygląda idealny scenariusz na rok 2012 według Pawła Kołodzieja?

- Zdobycie mistrzostwa i udana obrona pasa!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×