Rada dla Wacha: Porozmawiaj z psychologiem i do roboty

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Głowa. To od niej zależy postawa Mariusza Wacha w walce z Władymirem Kliczko. Większość rywali przegrywała z Ukraińcem już w szatni. Złoty medalista olimpijski Paweł Nastula trzyma kciuki za Wikinga.

W tym artykule dowiesz się o:

Kliczko po raz pierwszy w swojej karierze walczyć będzie z rywalem wyższym od siebie. Wielu jednak kpi, że to jedyny atut Wacha. Paweł Nastula nie ma jednak złudzeń, że to może mieć znaczenie.

- Oczywiście wzrost to nie wszystko, ale Kliczko ma przecież za sobą mnóstwo walk i za każdym razem to on patrzył na rywali z góry, a nie na odwrót. Ukrainiec to doświadczony zawodnik, zapewne sobie i z tym poradzi, ale jednak musiał się do tego pojedynku przygotowywać w odrobinę inny sposób, a w sportach walki takie rzeczy mają znaczenie - wyjaśnia mistrz olimpijski w rozmowie ze SportoweFakty.pl.

Najważniejsza zdaniem Nastuli będzie jednak głowa. Odpowiednie podejście to według byłego judoki pół sukcesu.

- Wiem, że w teamie Wacha jest psycholog. To doskonałe posunięcie Polaka. W dniu walki zalecam krótką rozmowę, a potem już ring i do roboty. Wierzę, że Mariusz nie przegra tego starcia w szatni, wierzę, że ta jego pewność siebie przed pojedynkiem będzie miała przełożenie na to, co będzie się dziać między linami. Jestem patriotą i choć wiem, że Wacha czeka batalia z najlepszym z najlepszych, to i tak stawiam na Polaka. Czas wreszcie mieć tego polskiego mistrza świata w królewskiej wadze ciężkiej.

Kilkanaście dni temu zmarł legendarny trener Emanuel Steward, który wychował wielu mistrzów świata, a w ostatnim czasie pracował także z Władymirem. Czy to wpłynie na postawę Kliczki?

- Na pewno będzie chciał wygrać dla swojego trenera, ale nie musi to wcale oznaczać, że Mariusz jest w jeszcze gorszej sytuacji. To tak jak ze wzrostem - człowiek przyzwyczaja się do pewnych rzeczy i jak nagle musi dokonać po kilku latach zmian, to różnie to się może skończyć. Wach ma szansę na zdetronizowanie mistrza. Bądźmy dobrej myśli!

Źródło artykułu: