O losach wyścigu zadecydował start i rozegranie pierwszego łuku. Gnieźnianie odrobili straty z pierwszego meczu i zainkasowali punkt bonusowy.

Lebiediew na dystansie wyprzedził Skórnickiego. Były Indywidualny Mistrz Polski rzucił się w pogoń za młodym Łotyszem, lecz nie zdołał go wyprzedzić.

Nicholls na dystansie wyprzedził Gieruckija.

Lindbaeck przez cztery okrążenia próbował wyprzedzić Maxa, lecz jeździec gości skutecznie odpierał jego ataki. Na linii mety Max był nieznacznie lepszy niż uczestnik cyklu Grand Prix.

Na wyjściu z drugiego łuku pierwszego okrążenia Pedersen wyprzedził Povazhnego.

O wszystkim zadecydował start i rozegranie pierwszego łuku.

Nicholls do ostatnich metrów gonił Maxa, lecz jego ataki okazały się nieskuteczne.

Lebiediew zwyciężył z dużą przewagą. Młody Łotysz na dystansie uporał się z Pedersenem.

Walkę o drugą pozycję stoczyli Nicholls i Povazhny. Obaj kilka razy zamieniali się pozycjami. Lebiediew do biegu wyjechał w złym pokrowcu, ale zdołał zmienić go przed upływem czasu dwóch minut.

Fajfer błyskawicznie wystartował i powiększał swoją przewagę. Puodżuks wykorzystał błąd Pedersena i na dystansie minął Duńczyka.

Zetterstroem już na wyjściu z pierwszego łuku został wyprzedzony przez Maxa. W pogoń za zawodnikiem łotewskiej drużyny rzucił się Lindbaeck. Czarnoskóry Szwed wyprzedził swojego rodaka na pierwszym łuku czwartego okrążenia. Lindbaeck ustanowił nowy rekord toru, który obecnie wynosi 61,82 sek.

Po raz kolejny lepiej ze startu wyszli gnieźnianie i odnieśli pewne zwycięstwo.

O losach wyścigu zadecydował start i rozegranie pierwszego łuku. Z tym elementem żużlowego rzemiosła lepiej poradzili sobie gnieźnianie, którzy do mety nie oddali prowadzenia.

Start wygrał Max. Przez pół okrążenia próbował atakować go Skórnicki.

Na pół godziny przed rozpoczęciem pojedynku zaczął padać deszcz. Opady nie były zbyt intensywne i mecz odbędzie się bez żadnych przeszkód. O godzinie 17:10 przestał padać deszcz. Nad pierwszą stolicą Polski świeci słońce. Zakończyła się prezentacja. Zawody odbędą się według I zestawu startowego. Lebiediew najlepiej wyszedł spod taśmy i do mety nie oddał prowadzenia, a z każdym okrążeniem powiększał przewagę nad rywalami. Upadek tuż po starcie zanotował Pleszakow, ale Łotysz szybko wstał z toru i wyścig nie został przerwany.