Żużel. Spokojny okres transferowy w Częstochowie. Czy Włókniarz się nie przeliczy?

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Marek Bodusz / Na zdjęciu: Fredrik Lindgren (z lewej) i Leon Madsen
WP SportoweFakty / Marek Bodusz / Na zdjęciu: Fredrik Lindgren (z lewej) i Leon Madsen
zdjęcie autora artykułu

Eltrox Włókniarz Częstochowa nie zaszalał w listopadowym okienku transferowym, bowiem już wcześniej porozumiał się z zawodnikami, którzy reprezentowali jego barwy w 2021 roku. Czy taka taktyka może się sprawdzić?

PLUSY

Przedłużenie kontraktu z Jakubem Miśkowiakiem

Indywidualny Mistrz Świata Juniorów z pewnością nie mógł narzekać na brak ofert. Młody zawodnik w 2021 roku prezentował bardzo wysoki poziom, dzięki czemu już teraz można postrzegać go jako jednego z czołowych żużlowców PGE Ekstraligi, a nie tylko najlepszego młodzieżowca rozgrywek.

Działaczom Eltrox Włókniarza udało się jednak przedłużyć z nim kontrakt i choć taki obrót spraw nie był wielką niespodzianką, to należy ich za to pochwalić. Siła rażenia "Lwów" z Jakubem Miśkowiakiem w składzie jest zdecydowanie większa, a przecież wysoce prawdopodobne, że w kolejnym sezonie wykręci on jeszcze lepsze liczby, ponieważ ciągle progresuje.

Holta może postraszyć młodszych

Choć Rune Holta podpisał jedynie kontrakt "warszawski" z Włókniarzem, to nie jest powiedziane, że już na początku rozgrywek znajdzie nowy klub. Norweg z polskim paszportem w przeszłości świetnie radził sobie na częstochowskim torze, dlatego wydaje się, że Bartosz Smektała, Jonas Jeppesen oraz Kacper Woryna mogą czuć jego oddech na plecach.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Eltrox Włókniarz ma spory potencjał, ale jest dużo znaków zapytania

I choć to oni mają zdecydowanie większe szanse na starty, to z pewnością są świadomi tego, że nic nie przyjdzie łatwo, co powinno zmotywować całą trójkę do jeszcze większej pracy w trakcie przygotowań do sezonu. Włókniarz, decydując się na taki ruch, raczej nie powinien wyjść na nim źle.

MINUSY

Brak znaczących wzmocnień jest sporym ryzykiem 

Częstochowianie przystąpią do rozrywek w niezmienionym składzie. Z jednej strony można to zrozumieć, bowiem drużyna ma spory potencjał. Z drugiej nie do końca, bowiem działacze, kibice i sztab szkoleniowy mogą być pewni tylko tego, że swoje zrobi Leon Madsen, a nadal wyróżniać będą się juniorzy.

Wszyscy pozostali zawodnicy mieli natomiast swoje problemy w minionym sezonie i nikt nie może być przekonany, że w kolejnym roku spiszą się zdecydowanie lepiej. Taktyka obrana przez działaczy jest więc ryzykowna, a Włókniarz może się przeliczyć, ciągle wierząc w moc zespołu zbudowanego w 2020 roku.

Zobacz także: Żużel. Cellast Wilki zrobiły to, czego już dawno w Krośnie nie było. Wataha znowu może być groźna Zobacz także: Żużel. Na zapleczu ciekawiej niż w PGE Ekstralidze? Ciekawa teoria eksperta

Źródło artykułu: