Żużel. Menedżer Landshut Devils mówi m.in. o możliwości walkowera w Opolu i chwali starty w Polsce [WYWIAD]

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Jakub Malec / Na zdjęciu: Dimitri Berge w barwach klubu z Landshut
WP SportoweFakty / Jakub Malec / Na zdjęciu: Dimitri Berge w barwach klubu z Landshut
zdjęcie autora artykułu

Drużyna Trans MF Landshut Devils zadebiutowała w sezonie 2021 w rozgrywkach 2. Ligi Żużlowej. Zespół prowadzi dwóch menedżerów - jednym z nich jest Sławomir Kryjom, a drugim Klaus Zwerschina. Zapraszamy na rozmowę z niemieckim opiekunem Diabłów.

[b]

Stanisław Wrona (WP SportoweFakty): Porażka 39:51 w Opolu ujmy nie przynosi, dodatkowo pana drużyna przegrała z Kolejarzem mniej niż na własnym stadionie w Landshut (36:54). Co może pan powiedzieć ogólnie o tym spotkaniu? Bez wątpienia na wyróżnienie zasłużył chyba Dimitri Berge, który zdobył 15 punktów?[/b]

Klaus Zwerschina (menedżer Trans MF Landshut Devils): Zgadzam się, że na pierwszy rzut oka nasz wynik nie wygląda tak źle i sądzę, że udało nam się pokazać z dobrej strony w kilku wyścigach. Od początku wiedzieliśmy, że jeśli chcieliśmy sprawić sporą niespodziankę, to wszyscy nasi zawodnicy musieli pojechać na swoim najwyższym poziomie. Niestety tak się nie stało. Dimitri jest doskonałym uzupełnieniem naszego składu, bardzo dobrze zintegrował się z zespołem i odpłaca się nam swoimi występami.

Z pewnością dużo więcej oczekiwano od Martina Smolinskiego, który pojechał bardzo słabo, zdobywając tylko dwa punkty z bonusem. Jaki jest powód takiego występu tego niemieckiego zawodnika, który powinien być jednym z liderów pana drużyny?

Martin przez cały dzień zmagał się z problemami przy ustawieniach swojego sprzętu. W całym zespole była intensywna wymiana informacji, ale czegokolwiek nie próbował, nie wychodziło mu to. To był po prostu jeden z tych gorszych dni.

Podczas spotkania w Opolu doszło do niecodziennej sytuacji - na stadionie nie było prądu. Pojawiły się myśli, że pana drużyna może wygrać ten pojedynek walkowerem? Zgodnie z polskimi przepisami organizator jest zobowiązany do przywrócenia możliwości jazdy do 30 minut po przerwaniu meczu.

Oczywiście znamy przepisy, ale finalnie nie w taki sposób chcemy kończyć nasze spotkania. Jeśli wygrywamy, to wygrywamy, a jeśli przegrywamy, to przegrywamy. Tak czy inaczej chcemy to robić na torze, a nie na papierze. Osobiście odczuwałem presję w drużynie z Opola, ale nie jest to coś, czego ktokolwiek chciałby doświadczyć. Ostatecznie wszystko skończyło się dobrze i mogliśmy zaprezentować kibicom fajne widowisko.

ZOBACZ WIDEO Dużo chce, łaknie wiedzy i stać go na wielki wynik. Potrzeba regularności

Pana drużyna zdobyła do tej pory pięć punktów w siedmiu meczach. Jest pan ogólnie zadowolony z postawy swojego zespołu w sezonie 2021?

Nasza postawa i "team spirit" są naprawdę dobre. Powinniśmy pamiętać o tym, że większość zawodników z drużyny tak naprawdę nie startowała przez ponad rok. Wiedzieliśmy, że nieco dłużej zajmie każdemu powrót do normalnego trybu ścigania. Dodatkowo na początku zmagaliśmy się z kontuzją Kaia Huckenbecka, a Martin Smolinski również dopiero wraca do pełni sprawności. Następnie u Tobiasa Buscha stwierdzono obecność Covid-19, a niedługo później Valentin Grobauer zanotował upadek w Rawiczu, a po kilku dniach kolejny w Wielkiej Brytanii.

Czy spełniły się pana założenia sprzed sezonu 2021 i wszystko w 2. Lidze Żużlowej wygląda tak, jak pan myślał, gdy klub z Landshut zdecydował się do niej dołączyć?

Oczywiście przeprowadziliśmy pewne rozeznanie, zanim zdecydowaliśmy się na występy w polskiej lidze. Specjalne słowa podziękowania kieruję w tym miejscu w stronę mojego kolegi i drugiego menedżera zespołu, Sławka Kryjoma. Był on świetnym źródłem doświadczenia i rad, które pomogły nam dobrze zrozumieć, czego należało się spodziewać. Finalnie czujemy, że podjęliśmy właściwą decyzję dla naszego klubu, ale również dla zawodników. Cieszymy się, że jeździmy w Polsce i dziękujemy Polskiemu Związkowi Motorowemu za taką możliwość.

Jakie są zalety i wady występów pana drużyny w lidze polskiej?

Z pewnością zalety przeważają nad wadami. Nigdy nie udało nam się zorganizować w Niemczech rozgrywek z pięcioma lub sześcioma drużynami i spotkaniami domowymi oraz wyjazdowymi. W Polsce to teraz mamy. Nasi zawodnicy mają obecnie szansę regularnych występów na całkiem wysokim poziomie, co powinno im pomóc w zbieraniu doświadczenia i stawaniu się lepszymi z każdym biegiem. W Polsce obowiązują znacznie jaśniejsze i bardziej rygorystyczne przepisy, które początkowo wydają się być obciążeniem, ale również ogromnie pomagają usprawnić nasze działania w klubie na każdym poziomie.

Nie ma tak naprawdę wielu wad, może poza tym, że musimy wziąć pod uwagę fakt, iż wszyscy członkowie naszego klubu pracują na zasadzie wolontariatu i nie ma on stałych pracowników. Możesz sobie wyobrazić, że jeśli jako klub chcemy wykonać dobrą pracę, poświęcamy na to dużo naszego wolnego czasu. Na końcu jednak ten wysiłek się opłaca.

Czy terminarz jest dobry dla pana zespołu? Czy jest coś, co chciałby pan poprawić w trakcie sezonu w polskiej lidze?

Zasadniczo terminarz jest w porządku. Niestety z powodu pandemii Covid-19 i wynikającego z tego opuszczenia polskiej ligi oraz późniejszego powrotu do niej zespołu z Wittstock, mieliśmy kilka zmian w kalendarzu, z którymi musieliśmy się zmierzyć. Zakładam jednak, że w normalnym sezonie ten problem by się nie pojawił i wszystko przebiegałoby sprawnie.

Jak wygląda współpraca z polskimi działaczami? Mam na myśli zarówno tych w klubach oraz tych z żużlowej centrali w naszym kraju.

Szczerze mówiąc, nie ma absolutnie żadnego powodu do narzekania. Komunikacja w każdym kierunku jest naprawdę dobra, przyjazna i uczciwa. Jako klub czujemy się mile widziani w lidze oraz w PZM. Dodatkowo z całych sił staramy się zaoferować profesjonalne działania we wszystkim, co robimy.

Jak wygląda reżim sanitarny przy organizacji meczów żużlowych w Bawarii? Czy jest trudniejszy niż w Polsce?

Cóż, musieliśmy przed organizacją spotkań dostarczyć władzom miasta Landshut założenia sanitarne, które zostały zatwierdzone. Tak naprawdę opierały się one na lokalnych regulacjach i wymaganiach ze strony PZM, aby zadowolić obie strony. W przeciwieństwie do Polski, nadal musimy zakładać maski w parku maszyn. Obecnie możemy wpuścić na stadion 1500 kibiców, jeśli jesteśmy w stanie zapewnić dystans 1,5 metra między nimi, dodatkowo mogą zajmować oni tylko numerowane miejsca siedzące oraz 200 stojących. Ludzie poruszając się po stadionie muszą zakładać maski, a mogą je zdejmować jedynie na swoim właściwym miejscu. Dodatkowo zabroniona jest sprzedaż alkoholu. Nie można kupić np. piwa.

Jak kibice w Niemczech reagują na starty pana zespołu w polskiej lidze? Czy ogólnie są zadowoleni, czy woleliby, aby zespół jeździł tylko w swoim kraju?

Otrzymaliśmy świetne opinie od naszych lokalnych kibiców, jak również z całych Niemiec. Transmisje telewizyjne w Niederbayern TV cieszą się dużą oglądalnością i obecnie wygląda na to, że odniosły one sukces. Nadal będziemy brać udział w jednodniowym wydarzeniu we wrześniu, które wyłoni klubowego mistrza Niemiec, a także w lipcu podczas parowego Pucharu Niemiec. Nie zrezygnowaliśmy zatem całkowicie z jazdy w imprezach w naszym kraju.

Czy sądzi pan, że jest szansa na to, aby w sezonie 2022 powróciły rozgrywki niemieckiej Bundesligi, w których brałoby udział kilka zespołów?

Tak naprawdę jest za wcześnie, aby coś więcej powiedzieć na ten temat, jednak planem na sezon 2022 był ponowny start niemieckiej Bundesligi. Kto jednak wie, co zimą przyniesie Covid-19? Niemieckie kluby są natomiast w bliskim kontakcie ze sobą oraz z federacją DMSB, aby znaleźć praktyczne i atrakcyjne rozwiązanie.

Myśli pan, że w sezonie 2022 możliwy jest scenariusz dalszych startów drużyny z Landshut w polskiej lidze?

Zawsze mówiliśmy, że nasz udział w rozgrywkach polskiej ligi nie jest jednorazowy. Oczywiście w pewnym momencie będziemy musieli się określić i podjąć stanowczą decyzję, jednak nasz cel jest jasny. Cieszymy się z jazdy w polskiej lidze, daje to zawodnikom możliwość rozwoju oraz poprawiania umiejętności. Na koniec opinie od kibiców i sponsorów dają nam potwierdzenie, że podjęliśmy właściwą decyzję.

Chciałby pan dodać coś na koniec?

Jeszcze raz chciałbym skierować podziękowania do PZM i klubów za danie nam możliwości ścigania się w Polsce. Dziękuję również polskim kibicom, którzy zawsze ciepło nas przyjmowali. Mam szczerą nadzieję, że wszyscy w Polsce widzą w nas atrakcyjnego i profesjonalnego uczestnika ligowych rozgrywek, który nie jest tylko obciążeniem z powodu długich podróży na wyjazdowe mecze. Nie możemy się już doczekać drugiej połowy sezonu i mamy nadzieję, że uda nam się osiągnąć nasz cel, którym jest awans do fazy play-off.

Czytaj także: Grand Prix rusza na torze, z którego każdy z reprezentantów Polski ma dobre wspomnienia Znamy nazwiska reprezentantów Polski, którzy powalczą o Mistrzostwo Europy Par we Francji

Źródło artykułu:
Czy sądzisz, że zgoda na starty zespołu z Landshut w polskiej lidze była dobrą decyzją?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (1)
avatar
prodrive11
16.07.2021
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
Tytuł sugeruje, że Devils odpuściło opolanom walkowera a do takiej historii była daleka droga. Żenujące są ostatnio nagłówki niektórych artykułów a wszystko dla poczytalności i wzbudzania tanie Czytaj całość