Żużel. Lokalni liderzy, najlepszy junior, stary wyjadacz. Kto największą niespodzianką PGE IMME?

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Mikkel Michelsen (z lewej) i Paweł Przedpełski
WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: Mikkel Michelsen (z lewej) i Paweł Przedpełski
zdjęcie autora artykułu

Gdy w 2017 roku w PGE IMME triumfował Leon Madsen, to była niemałego kalibru niespodzianka. Od tamtego triumfu Duńczyk wskoczył na najwyższy poziom, na którym utrzymuje się do dziś. Kto może powtórzyć jego wyczyn? Oto nasi kandydaci.

Paweł Przedpełski (eWinner Apator Toruń)

Od organizatorów PGE IMME otrzymał "dziką kartę" na udział w turnieju, na którą sobie po prostu zapracował. Wychowanek toruńskiego klubu od początku sezonu jest w gazie. Po powrocie do macierzy pokazuje, że stać go na bycie czołową postacią ekstraligowej drużyny. W tym roku jeszcze nie było meczu, w którym zawiódłby oczekiwania torunian. Tego, że na swoim domowym torze będzie bardzo groźny możemy być pewni. [nextpage]

Jack Holder (eWinner Apator Toruń)

Obok Przedpełskiego jest drugą najjaśniejszą postacią w zespole beniaminka PGE Ekstraligi, choć jemu przytrafiło się słabsze spotkanie (vide starcie Aniołów z Betard Spartą Wrocław). Uznajmy, że to był wypadek przy pracy. Z reguły Australijczyk w Toruniu jest bardzo szybki, a znajomość owalu na Motoarenie to dodatkowy atut. Czy swoje doświadczenia z obiektu przy ul. Pera Jonssona przekuje na sukces w piątkowych zawodach?

ZOBACZ WIDEO Wyraźny progres u Pawła Przedpełskiego. Co stoi za jego odmianą?

[nextpage]

Mikkel Michelsen (Motor Lublin)

W wyrównanej lubelskiej drużynie to on wyrasta na pierwszoplanową postać. Duńczykowi niestraszne są żadne warunki. Jako jedyny podjął rękawicę w meczu Motoru w Częstochowie, gdzie większość drużyny z Lublina miała problemy z dopasowaniem się do nawierzchni. Wygląda na to, że Michelsenowi nie robi większego znaczenia czy tor jest bardziej przyczepny, czy twardy jak skała. Potrafi się dostosować i zawsze jest bardzo waleczny. [nextpage]

Nicki Pedersen (ZOOleszcz DPV Logistic GKM Grudziądz)

Umieszczenie trzykrotnego Indywidualnego Mistrza Świata w zestawieniu kandydatów do sprawienia niespodzianki w tak silnie obsadzonym turnieju jak PGE IMME jeszcze kilka lat temu byłoby niedorzeczne. Obecnie jednak faworytów upatrujemy w osobach Bartosza Zmarzlika, Macieja Janowskiego czy Artioma Łaguty, dlatego ewentualna wygrana Pedersena będzie zaskoczeniem. Czy ogromnym? Nie, bo Nicki w tym sezonie jest skuteczny jak diabli i dalej ma ten swój zadzior na torze. Jak trafi na swój dzień, to ma szanse pogodzić faworytów. [nextpage]

Jakub Miśkowiak (Eltrox Włókniarz Częstochowa)

O ile Mateusz Cierniak miejsce w PGE Indywidualnych Międzynarodowych Mistrzostwach Ekstraligi wywalczył sobie dzięki największej skuteczności w biegach juniorskich, tak Jakub Miśkowiak na liście startowej znalazł się dzięki kapitalnym występom, w których był bohaterem częstochowskiego zespołu. Junior Lwów pokazuje, że stać go na równorzędną rywalizację z seniorami czy nawet gwiazdami PGE Ekstraligi. Już kilka razy zanotował dwucyfrowe rezultaty. Błysnął szczególnie w Gorzowie (14 pkt) i... Toruniu (13+1), gdzie odbędzie się piątkowy turniej, dlatego to może być czarny koń zawodów, bo jazda na Motoarenie mu leży.

Zobacz także: -> Jakub Miśkowiak - czarny koń w PGE IMME im. Zenona Plecha?

Źródło artykułu: