Żużel. Przemysław Termiński komentuje porażkę eWinner Apatora. Mówi o kontrowersyjnym wykluczeniu Miedzińskiego

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / KS Toruń / Na zdjęciu: Przemysław Termiński
Materiały prasowe / KS Toruń / Na zdjęciu: Przemysław Termiński
zdjęcie autora artykułu

- Nie mam żalu do sędziego, ale równie dobrze mógł wykluczyć Mateusza Świdnickiego. Miedziński był już o długość motocykla z przodu. Włókniarz wygrał jednak zasłużenie, bo miał świetnych juniorów - komentuje porażkę Apatora Przemysław Termiński.

[tag=857]

eWinner Apator Toruń[/tag] przegrał pierwszy domowy mecz po powrocie do PGE Ekstraligi. - Pojedynek był świetnym widowiskiem. Mógł się podobać publiczności. Nie czarujmy się, Włókniarz pokazał w tym meczu klasę. Był zdecydowanie lepszym zespołem. To jest tylko sport. Byliśmy wolniejsi, zwłaszcza na trasie. Tomasza Bajerskiego czeka z pewnością rozmowa z mechanikami, dlaczego nasi zawodnicy byli wolniejsi na własnym torze. Zespół z Częstochowy wygrał zasłużenie, ale skoro oni potrafili wygrać u nas, to my możemy zwyciężyć na ich torze - powiedział po meczu Przemysław Termiński, właściciel toruńskiego klubu.

W kontekście wyrównanego meczu każdy punkt był na wagę zwycięstwa. - Szkoda zwłaszcza wyścigu trzeciego, w którym nie powinna nam się zdarzyć taka wpadka, że Jonas Jeppesen wyprzedził obu naszych zawodników. Przegraliśmy ośmioma punktami. Prawda jest taka, że o dzisiejszym wyniku przesądzili juniorzy Włókniarza, którzy pojechali bardzo dobre spotkanie. Punkty seniorów były bowiem na zbliżonym poziomie. Wielki szacunek dla Jakuba Miśkowiaka, a także Mateusza Świdnickiego, który w końcówce meczu wygrał ważny wyścig - podkreśla nasz rozmówca.

Gospodarzom do triumfu zabrakło przede wszystkim indywidualnych zwycięstw. Cztery trójki na swoim koncie zapisał najlepszy w zespole z Torunia Jack Holder, a jedną wygraną dołożył Adrian Miedziński. - Brakło na pewno zwycięstw Chrisa Holdera, ale generalnie cała drużyna pojechała o jeden szczebel niżej niż zwykle jeździ na Motoarenie. Być może wynikało to z gorszego spasowania z torem? Zmieniła się trochę pogoda w stosunku do soboty. Popadał deszcz. Pewnie wiele zmiennych wpłynęło na to, że nie byli tak szybcy jak normalnie. Wygrał Włókniarz, bo był lepszy, zwłaszcza w formacji juniorskiej - podkreśla Termiński.

Niezwykle istotne dla przebiegu meczu były dwie sytuacje związane z Adrianem Miedzińskim. W wyścigu 10. torunianin wystrzelił spod taśmy, ale arbiter przerwał bieg, dopatrując się nierównego startu. - Trudno ocenić, czy Adrian wstrzelił się w taśmę czy wystartował równo z puszczeniem zamka. Sędzia podjął taką, a nie inną decyzję. Wiadomo, że po ostrzeżeniu zawodnik ma już z tyłu głowy, że nie może ryzykować na starcie. Dla mnie dużo większą kontrowersją jest sytuacja z wyścigu dwunastego, kiedy to Miedziński został wykluczony po upadku Świdnickiego - zaznacza.

- Adrian był o długość motocykla przed Świdnickim. Zawodnik gości mógł spokojnie zamknąć gaz, widząc, że się tam nie zmieści. Próbował się jednak wcisnąć na siłę w miejsce, którego nie było. Jest to kontrowersja. Sędzia podjął taką, a nie inną decyzję. Nie mam o to żalu. Niemniej jednak arbiter mógł wykluczyć Świdnickiego, a nie Miedzińskiego. Trudno. Włókniarz miał lepszych juniorów i wygrał zasłużenie - zakończył właściciel Apatora.

Zobacz także: Były prezes mówi o przemianie Włókniarza Zobacz także: Miedziński nie zgadza się z wykluczeniem 

ZOBACZ WIDEO Stabilizacja u Szymona Woźniaka. Do każdego meczu podchodzi, jak do pierwszego w sezonie

Źródło artykułu: