Żużel. Łukasz Kuczera. Szpila tygodnia: Ani złotówki na sport w Rybniku. Które miasto kolejne? [KOMENTARZ]

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / ROW - Stal. Lambert na prowadzeniu.
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / ROW - Stal. Lambert na prowadzeniu.
zdjęcie autora artykułu

- Na tu i teraz nie ma ani złotówki na wsparcie klubu żużlowego - mówi wiceprezydent Rybnika Piotr Masłowski. Biorąc pod uwagę wprowadzony w kraju częściowy lockdown, trzeba czekać na tego typu deklaracje z innych miast. Dla klubów to spory problem.

- Na tu i teraz w dokumentach, które wypłynęły z mojego pionu do skarbnika miasta, nie ma ani złotówki na wsparcie klubu żużlowego - powiedział ostatnio wiceprezydent Rybnika Piotr Masłowski w programie "Dziękuję, nie słodzę" w rybnik.com.pl. To kolejny zły sygnał z magistratu dla PGG ROW-u Rybnik, który w ostatnich latach mógł liczyć na spore wsparcie z miejskiej kasy.

Wypowiedzi wiceprezydenta Masłowskiego czy wcześniejsze słowa rzecznik rybnickiego magistratu to sygnał dla działaczy "Rekinów", by mieli oni świadomość przy konstruowaniu budżetu na sezon 2021, że miejskie źródełko z gotówką wysycha. Może nie do ostatniej kropli, może coś się w nim znajdzie. Nie będzie to jednak kwota liczona w milionach złotych.

Nie zazdroszczę obecnie żużlowym prezesom, o czym już wspominałem, bo nie wiedzą w jakich realiach przyjdzie im rywalizować w roku 2021. Nie wiemy, czy będziemy mieć kibiców na trybunach, jeśli tak - to w jakim procencie, itd. Teraz dochodzi jeszcze do tego kwestia pieniędzy z samorządu. A rozmowy transferowe z żużlowcami trzeba prowadzić tu i teraz. Za parę miesięcy może się okazać, że ktoś przesadził z oczekiwaniami i ma spore zaległości względem żużlowców. Już teraz słychać głosy, że w niektórych ośrodkach po sezonie 2020 kasa jest wyjątkowo pusta.

ZOBACZ WIDEO Andrzej Rusko z szeregiem zarzutów wobec POLADY. Chodzi o sprawę Maksyma Drabika

Skoro Rybnik tnie koszty i ogranicza m.in. pomoc przedszkolną, a równocześnie podwyższa opłaty dla części mieszkańców (wyższa stawka parkingowa, nowe ceny biletów komunikacji miejskiej), to logicznym krokiem jest też obcięcie wydatków na sport. Nawet jeśli część mieszkańców to kibice sportu żużlowego i potencjalni wyborcy, to jednak zdecydowanie większy procent zainteresowany jest tym, czy ich dziecko może liczyć na wsparcie w przedszkolu czy szkole, a nie składem żużlowego ROW-u. Żyjemy w czasach kryzysu, który mocno dotknął polskie samorządy. Niższe wpływy z podatków, zbyt mała subwencja oświatowa z budżetu państwa - to wszystko musi się odbić na żużlowych klubach. Każdy powinien mieć tego świadomość. Jeśli żużlowi prezesi tego nie zrozumieją, będę mocno zaskoczony.

Rybnik jest pierwszym miastem, które otwarcie mówi o cięciu wydatków na sport, ale bez wątpienia nie jest ostatnim. Nie da się przelewać takich samych kwot na żużel w czasach wzrostu gospodarczego, jak i kryzysu. Jestem ciekaw jak zachowają się w Częstochowie czy Lublinie, gdzie środki od lokalnych polityków płyną strumieniami.

Żużel z pieniędzmi samorządów ma problem nie od dziś. Są ośrodki, które rocznie potrafią otrzymywać nawet po 3-4 mln zł z miejskiej kasy. Koronawirus wyrówna sytuację. Zyskają te kluby, które do tej pory nie mogły liczyć na wsparcie prezydentów czy burmistrzów miast.

Skutki kryzysu wywołanego COVID-19 widoczne będą znacznie dłużej niż w sezonie 2020 czy 2021. Zwłaszcza że 17 października za sprawą nowych restrykcji weszliśmy w mały lockdown, powtórkę z wiosny. To wszystko może sprawić, że układ sił w PGE Ekstralidze i niższych klasach wywróci się do góry nogami.

Łukasz Kuczera

Czytaj także: Iversen o sezonie 2020 i walce z koronawirusem Prezes Ostrovii złożył deklarację odnośnie nowej drużyny

Źródło artykułu: