Żużel. Grand Prix. Fredrik Lindgren dalej z szansą na życiowy sukces. "Nie mam nic do stracenia"

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Fredrik Lindgren
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Fredrik Lindgren
zdjęcie autora artykułu

Siedem punktów straty do Bartosza Zmarzlika ma Fredrik Lindgren na dwa turnieje przed końcem tegorocznego cyklu Grand Prix. Szwed wie, że ma życiową szansę. - Do Torunia pojadę, nie mając nic do stracenia, a wszystko do zyskania - mówi.

W tym artykule dowiesz się o:

Na półmetku rywalizacji to Fredrik Lindgren prowadził w klasyfikacji generalnej Grand Prix z przewagą siedmiu punktów nad Bartoszem Zmarzlikiem. W Pradze sytuacja się odwróciła. Reprezentant Polski zwyciężył w obu czeskich imprezach, z nawiązką odrabiając straty do Szweda. Dwudniowa finałowa batalia, którą zaplanowana już na 2-3 października w Toruniu, zapowiada się więc pasjonująco. Dodatkowo trzeci w tabeli jest Tai Woffinden ze stratą dziesięciu "oczek do lidera i zarazem obrońcy tytułu z Polski.

Postawa Lindgrena jest swego rodzaju zaskoczeniem. Zawodnik ze Skandynawii na sześć turniejów w tym roku w aż pięciu znajdował się w finale. Wygrał jedne zawody i to na torze w Gorzowie, gdzie głównym faworytem był Zmarzlik. Wicelider nie zamierza się poddawać i ma nadzieję na sukces w Grodzie Kopernika. - Szansa jest. Pojadę tam, nie mając nic do stracenia, a wszystko do zyskania. Dam z siebie wszystko i zobaczymy, czy to wystarczy, czy nie. Nie mogę zrobić nic więcej, niż to, co ja mogę zrobić najlepiej, jak tylko potrafię - powiedział cytowany przez speedwaygp.com.

- Presja jest zawsze obecna i tak naprawdę nie ma znaczenia, czy jesteś u siebie, czy nie. Polacy mieli w tym roku większość turniejów w swoim kraju i Bartek wie, jak sobie z tym radzić. Nie sądzę, żeby to na niego jakoś wpływało - przyznaje 35-latek na pytanie, czy fakt, że decydujące rundy odbędą się w Polsce, mogą zaszkodzić Zmarzlikowi.

ZOBACZ WIDEO Żużel. Czy bracia Holderowie zostaną w Apatorze Toruń? Wymowny komentarz prezes klubu

Reprezentant Trzech Koron w porównaniu do Zmarzlika i Woffindena nie ściga się już w PGE Ekstralidze, ponieważ jego Eltrox Włókniarz Częstochowa zakończył sezon na 5. miejscu i nie awansował do fazy play-off. Nie ściga się też w Szwecji, więc jego tok przygotowań do rund w Toruniu ma inny kształt niż głównych rywali. - Będę się tylko przygotowywał i kontynuował trening z mojego dziennego harmonogramu. Prawdopodobnie będę miał jeden lub dwa treningi na torze i to wszystko. Przygotowuję się fizycznie i psychicznie - zapowiada Lindgren.

Gdyby udało mu się zakończyć tegoroczne mistrzostwa na 1. miejscu, byłby pierwszym Szwedem od czasów Tony'ego Rickardssona w 2005 roku ze złotym medalem Indywidualnych Mistrzostw Świata na szyi. A poniższa tabelka pokazuje szwedzkich czempionów w historii.

Wszyscy indywidualni mistrzowie świata na żużlu ze Szwecji:

Zawodnik Tytuły Lata zdobywanych tytułów Łączny dorobek medalowy
Tony Rickardsson61994, 1998, 1999, 2001, 2002, 20056 złotych, 3 srebrne, 2 brązowe
Ove Fundin51956, 1960, 1961, 1963, 19675 złotych, 3 srebrne, 3 brązowe
Bjoern Knutsson119651 złoty, 2 srebrne
Anders Michanek119741 złoty, 1 srebrny
Per Jonsson119901 złoty, 1 srebrny

CZYTAJ WIĘCEJ: Oficjalnie: Jack Holder wystartuje w turniejach Grand Prix w Toruniu Niedzielne mecze PGE Ekstraligi przełożone. Na finalistów poczekamy do poniedziałku

Źródło artykułu:
Czy Fredrik Lindgren zostanie w Toruniu nowym mistrzem świata na żużlu?
Tak
Nie
Zagłosuj, aby zobaczyć wyniki
Trwa ładowanie...
Komentarze (12)
avatar
kokersi
30.09.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Złoto powtórzyli w kolejnym roku: Pedersen, Rickardsson, Nielsen, Gundersen, Penhall, Mauger, Fundin, Brigs, Young.  
avatar
rume
27.09.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Lindgren był lepszy od Zmarzlika we Wrocławiu jak i w Gorzowie. Widać, że polskie toru mu służą. Ciekawe jaka byłaby klasyfikacja po dodatkowych sześciu rundach w Szwecji.  
avatar
Kacper.U.L
27.09.2020
Zgłoś do moderacji
0
1
Odpowiedz
Celnie Lindgren skwitował.I to czyni jego najgroźniejszym rywalem w obronie Majstra przez szatana Bartka.Będzie nie obliczalny.Śmiało można zapomnieć o człowieku brudnopisie liderze z Wuueteesa Czytaj całość
avatar
Patomorfolog
27.09.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Fred może sobie chcieć , ale z całym szacunkiem to nie należy mu się IMŚ , a do Bartosza Zmarzlika to bardzo dużo mu brakuje pod kątem sportowym jak i mentalnym .A już o kulturze nie wspomnę.  
avatar
RECON_1
27.09.2020
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Nie bylby sportowcem gdyby w siebie nienwierzyl.