Krystyna Kloc zbulwersowana nowym terminem meczu Włókniarz - Atlas

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Zaplanowane na niedzielę spotkanie Włókniarza Częstochowa z Atlasem Wrocław zostało przełożone na 23 lipca. Nowym terminem spotkania jest oburzona prezes Atlasa Krystyna Kloc.

- Jest to niestety konsekwencja decyzji Speedway Ekstraligi, która się dzieje poza mną. Nasz mecz został przełożony, bo odwołano zawody Drużynowego Pucharu Świata. Nie było możliwości, aby zawodnicy przedostali się w tak krótkim czasie do Częstochowy. Dlatego prosiliśmy o termin 24 lipca zgodnie z regulaminem, bo ten stanowi, że do 26 musimy rozegrać dwunastą rundę spotkań. Na termin 24 nie zgodziła się Częstochowa. Jest to dla mnie dziwne, bo tego dnia Włókniarz będzie dysponował składem nie gorszym niż podczas spotkania wyjazdowego z Polonią Bydgoszcz. Nie zaproponowano nam żadnego innego terminu, tylko narzucono nam termin 23 lipca czyli w dniu, kiedy dwójka naszych zawodników startuje w Wielkiej Brytanii (Scott Nicholls i Davey Watt - przyp. redakcja), a trzech zawodników polskich zostało zgłoszonych do eliminacji Mistrzostw Polski Par Klubowych. Więc po prostu nie mamy składu. Nie mam zatem co komentować decyzji komisarza Ekstraligi, bo po prostu brak mi słów na to wszystko - powiedziała dla SportoweFakty.pl Krystyna Kloc.

Prezes Atlasa Wrocław jest bezradna wobec decyzji komisarza Ekstraligi. - Nie mam możliwości żadnego odwołania w tej sprawie. Wysłałam do Ekstraligi pismo informujące, że nie mamy składu w tym dniu. Dysponujemy dość ograniczonym składem. Kontuzjowani są Barker i Łozowicki. W tym dniu dysponować będziemy jedynie Crumpem i Madsenem. Co będzie dalej nie wiem. Główna Komisja Sportu Żużlowego nie zajęła w tej sprawie jeszcze żadnego stanowiska. Nie wiem co mamy zrobić? Może wycofać się z rozgrywek? - pyta retorycznie prezes Kloc.

Kloc jest oburzona tym, że nikt nie konsultował z zespołami nowego terminu. - Nikt nie pytał nas o zdanie odnośnie nowego terminu. Nie uwzględniono interesów naszej drużyny. Przypomnę, że w zeszłym roku w świetle takich negocjacji doszliśmy do porozumienia w zakresie przełożenia meczu z Włókniarzem w sytuacji, gdy nie byliśmy pewni udziału w spotkaniu Jasona Crumpa. Ostatecznie pojechaliśmy bez Crumpa. Trudno abyśmy zgadzali się na robienie przysługi innym zespołom w sytuacji, gdy zajmujemy ostatnie miejsce w tabeli. W takiej sytuacji możemy w ogóle zrezygnować ze startów i szykować się od razu do baraży. Czy tak mamy zrobić? Nie! Chcemy walczyć! Mieliśmy nadzieję, że zła passa zawodników się odwróci. A takimi decyzjami podcina nam się skrzydła. Takiej Ekstraligi nie chcemy - dodała Kloc.

To nie pierwszy raz, kiedy drużyna wrocławska jest w gorszej sytuacji niż bezpośredni rywale w walce o utrzymanie w lidze - Polonia Bydgoszcz i Wybrzeże Gdańsk. - Przypomnę, że zarówno Polonia jak i Wybrzeże w spotkaniach z Włókniarzem miały ułatwione zadanie. Tymczasem my prawdopodobnie w ogóle nie będziemy mogli nawiązać walki. Taka sytuacja bardzo nam się nie podoba. Nie podoba mi się również to, że najpierw zawiesza się ligę juniorów, a następnie te rozgrywki się przywraca nie dając klubom czasu na odbudowanie zaplecza juniorskiego. Teraz trzeba negocjować z tymi zawodnikami powrót do rozgrywek juniorski. Uważam w ogóle, że te rozgrywki nie są dla takich zawodników jak Janowski czy Zengota, tylko mniej doświadczonych zawodników. Chcieliśmy mieć czas na zgłoszenie zawodników do licencji i dopiero potem wrócić do rozgrywek juniorskich - zakończyła Krystyna Kloc.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)