Koronawirus. Tomasz Fryza: sytuacja w Norwegii się poprawia. Treningi żużlowe na specjalnych zasadach [WYWIAD]

Zdjęcie okładkowe artykułu: Materiały prasowe / Terje Pettersen / Tomasz Fryza (z lewej) i Rafał Fryza na torze w Skien
Materiały prasowe / Terje Pettersen / Tomasz Fryza (z lewej) i Rafał Fryza na torze w Skien
zdjęcie autora artykułu

Wytyczne wysłane na maila, limit zawodników, zachowanie bezpiecznej odległości w parku maszyn i zapisy na wybrany dzień - tak wyglądają obecnie treningi na norweskich torach. W tym kraju zawodnicy mogli rozpocząć jazdę już w Wielkanoc.

W tym artykule dowiesz się o:

Tomasz Fryza to mieszkający w Norwegii Polak, który w wolnych chwilach amatorsko ściga się na żużlu. Bierze udział w zawodach rozgrywanych zarówno w Norwegii, jak i w Polsce. W 2019 roku zobaczyć go można było m.in. podczas rundy Kaczmarek Electric Speedway Cup w Ostrowie.

Mateusz Kozanecki (WP SportoweFakty): Jak obecnie wygląda sytuacja w Norwegii? Jakie środki ostrożności zostały wprowadzone?

Tomasz Fryza (zawodnik Grenland Speedway): W związku z pandemią COVID-19 w Norwegii sytuacja wygląda tak, że na czwartek (30 kwietnia) zainfekowanych było 7,7 tys. osób. Z tego, co obserwuję, to sytuacja się znacznie poprawia i dzienny przyrost zachorowań jest w granicach stu osób.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Leigh Adams

Kiedy zaczęto znosić ograniczenia?

Na tę chwilę w Norwegii, tak jak w większości krajów, zaczął się proces odmrażania gospodarki. 20 kwietnia zaczęły funkcjonować przedszkola, szkoły - ale na razie klasy 1-4, salony fryzjerskie, kosmetyczne itp.

Jak pan i pozostali polscy żużlowcy mieszkający w Norwegii radzicie sobie w tym trudnym czasie?

Pracuję w firmie transportowej i na szczęście u nas nie było żadnych przestojów. Dostarczamy towary do sklepów codziennie, tak jak to miało miejsce przed wybuchem pandemii. Tylko jeden z nas jest na tzw. zasiłku, drugi miał poważny wypadek na rowerze i był hospitalizowany. Wojtek, wracaj do zdrowia! Reszta moich kolegów z toru pracuje w normalnym wymiarze czasowym.

W Norwegii zgoda na wyjazd na tor została udzielona bardzo wcześnie, bo mogliście trenować już w Wielkanoc. Pojawiły się u pana obawy przed pierwszym treningiem czy pasja do żużla zwyciężyła?

W Norwegii faktycznie dostaliśmy zgodę na przeprowadzenie treningów. Powiem szczerze, że wszyscy byli tak głodni speedwaya, że nikt się nie obawiał wzięcia udziału w zajęciach.

Jak wyglądają treningi w dobie pandemii? Jakie środki bezpieczeństwa zostały wprowadzone?

Każdy z członków klubu dostał na maila wytyczne, jak ma się odbywać trening i wszyscy się zapoznał z tymi informacjami. Aby przystąpić do treningu trzeba wypełnić formularz, w którym zaznacza się, w jakim dniu i godzinach zawodnik chce trenować. Kiedy któryś z przedstawicieli klubu go zatwierdzi, przystępujemy do jazdy.

Macie obecnie okazję do regularnej jazdy? Jak często i na jakich torach możecie trenować?

W Skien treningi odbywają się w środy i soboty, a jeżeli jest grupa chętnych, także w niedziele. Początkowo mogło jeździć pięciu zawodników, ale ostatnio limit został zwiększony do ośmiu osób. W parku maszyn obowiązują nas odległości - dwa metry pomiędzy zawodnikami. Ponadto jeździć można w Kristiansand i Oslo.

W czerwcu miały wystartować rozgrywki ligowe. Czy dotarły do pana informacje, czy zmagania ruszą zgodnie z planem?

Na tę chwilę nie mamy żadnych informacji, czy uda się ruszyć zgodnie z planem, czy jednak będą przesunięcia w terminarzu.

W ostatnich latach grupa zawodników z Norwegii miała okazję startować w Polsce w zawodach amatorskich. Wierzy pan, że w tym roku uda się kontynuować tradycję?

Miałem okazję jeździć m.in. w cyklu Kaczmarek Electric Speedway Cup. Bardzo miło wspominam to wydarzenie i chciałbym wraz z moimi polskimi kolegami, żeby w tym i w następnych latach odbywały się podobne imprezy.

Czy pana zdaniem żużel przetrwa kryzys związany z pandemią koronawirusa?

Żużel ma tylu wspaniałych i oddanych kibiców, dzięki czemu jestem przekonany, że dyscyplina przetrwa ten ciężki okres we wszystkich krajach. Sam mogę liczyć na wsparcie ze strony kolegów z toru, kibiców, a także Sebastiana Trumińskiego, Grudziądzkiego Klubu Motorowego, Radka - mechanika Krzysztofa Buczkowskiego, który dba także o mój sprzęt, a także Macieja Janowskiego i całego jego teamu. Dzięki ich pomocy mogę realizować żużlowe marzenia mojej całej rodziny.

Czytaj także: - Żużel zamienił na kopalnię, bo potrzebował adrenaliny. Teraz kopalnie zaatakował koronawirus [WYWIAD]Koronawirus zaskoczył Ukrainę. Przez pierwsze dwa tygodnie nie robiono testów. Nie było maseczek [WYWIAD]

Źródło artykułu: