Żużel. Hans Nielsen: Tam, gdzie mieszkam, jest najmniej przypadków zachorowań. Gram w golfa i chodzę na spacery (wywiad)

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Leon Madsen (z lewej) i Hans Nielsen
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Leon Madsen (z lewej) i Hans Nielsen
zdjęcie autora artykułu

Hans Nielsen jest szczęściarzem. Centrum duńskiej pandemii koronawirusa omija go szerokim łukiem. Z legendą i ikoną światowego żużla, aktualnie selekcjonerem narodowej reprezentacji poruszyliśmy też wiele ważnych wątków dotyczących czarnego sportu.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Kamil Hynek, WP Sportowe Fakty: Co u pana słychać. Przede wszystkim, jak zdrowie? Hans Nielsen, czterokrotny indywidualny mistrz świata, menedżer reprezentacji Danii: [/b]

Na szczęście wszystko w porządku. Razem z rodziną czujemy się stosunkowo bezpiecznie. Mieszkam we Frederikshavn, a w tej części kraju jest najmniej przypadków zachorowań biorąc pod uwagę całą Danię. Koronawirus daje popalić, w różnych państwach wprowadzane są rozmaite obostrzenia, ale my możemy wychodzić na zewnątrz, aby pospacerować albo poćwiczyć. Dozwolona jest nawet gra w golfa, a ja ten sport uwielbiam.

Gdzie w takim razie sytuacja wygląda w Danii najgorzej? Wziąłem do ręki ostatnie dane, które mówią o ok. 6000 potwierdzonych zakażeniach i 260 osobach zmarłych.

Co łatwo wywnioskować, zaraza najmocniej uderzyła w stolicę. Na mapie naszego państwa Kopenhaga jest jej centralnym punktem. Widać jednak delikatny powód do optymizmu, ponieważ liczba zakażonych jakby powoli się spłaszczała. Oby rzeczywiście w najbliższych dniach te cyfry szły w dół.

ZOBACZ WIDEO PGE Ekstraliga 2020: Wielcy Speedwaya - Hans Nielsen

Na koronawirusa zachorował pana rodak, trzykrotny złoty medalista IMŚ - Nicki Pedersen. To pierwszy taki przypadek w żużlu. Rozmawiał pan z Nickim na ten temat, pytał o samopoczucie?

Nie kontaktowałem się z Pedersenem od zeszłej zimy. Jestem menedżerem reprezentacji narodowej, ale Nicki nie jest jej członkiem. Dotarły do mnie jednak sygnały, że dochodzi do siebie, z każdym dniem jest z nim lepiej i trzymam za niego kciuki, bo to nadal kawał żużlowca.

A podziela pan zdania polskich ekspertów, że żużel bardzo się zmieni po pandemii. I to pod każdym względem. Mówi się, że paradoksalnie koronawirus sprowadzi naszych działaczy i zawodników na ziemię. Dojdzie do renegocjacji kontraktów, skończy się finansowe eldorado, prezesi z wielka starannością będą oglądać każde euro czy złotówkę. Nie będzie już kosmicznych stawek za punkty. 

Zawodnicy prawdopodobnie będą zmuszeni spuścić z tonu i potraktować bieżący rok jako przejściowy. Nie wyobrażam sobie, żeby nie doszło u was do delikatnych cięć. Lepiej przecież się dogadać i ustąpić w parku podpunktach niż np. nie zarobić nic. Tam i tak jest duża kasa do podniesienia z toru. Trzeba zdać sobie sprawę, że to będzie korzystne dla każdej ze stron. Kiedy wszystko się uspokoi, "kurz bitewny" opadnie, jestem dobrej myśli, że wszystko wróci do normy już w sezonie 2021.

No to Polskę mamy załatwioną, a co z ligą duńską?

W tym przypadku sprawa jest bardziej zagmatwana. Nie wydaje mi się, żeby doszło redukcji płac i stawki nie zejdą z dotychczasowego poziomu. Powód jest prozaiczny i oczywisty. Zawodnicy w Superlidze nie otrzymują zabójczych pieniędzy, nawet jeśli wygrają wyścig.

A potrafi pan sobie wyobrazić ten najczarniejszy scenariusz, że żużla w tym roku nigdzie nie uświadczymy i ligi nie wystartują?

Na razie stąpamy po cienkim gruncie i dywagujemy nad czymś, na co nie mamy wpływu. Zaleciłbym spokój, bo zbyt wiele plotkujemy o dalekiej przyszłości, nie wiedząc, co zastaniemy jutro. Jeśli jednak o mnie chodzi, to optymistycznie zakładam, że parę lig zacznie rozgrywki, w tym rzecz jasna - polska. Taką przynajmniej mam nadzieję.

Wspomniał pan nieco wcześniej o kadrze narodowej, którą od paru lat dowodzi. Pandemia pokrzyżowała panu plany w kontekście jej przygotowań do Speedway of Nations i innych meczów, czy rozgrywek międzypaństwowych?

Nie da się ukryć, że tak było. Znaleźliśmy się w trudnym położeniu już u progu nowego sezonu. Pomyślnie udało nam się wybrać na obóz zimowy do Lanzarote. Niestety kiepska pogoda storpedowała wczesnowiosenną wyprawę na treningowe jazdy do Żarnovicy. Na dodatek SoN przełożono na październik i znajdujemy się w stanie zawieszenia oraz ciągłego przekładania imprez. Nie wiemy, na czym stoimy, ale wszyscy siedzimy na tym samym wózku.

Leonowi Madsenowi zabrakło naprawdę niewiele, aby dopaść na finiszu cyklu Grand Prix Bartosza Zmarzlika. Wywalczył w debiucie srebro za co i tak należy mu się ogromny szacunek. Madsen to obecnie wasza największa nadzieja, aby po latach posuchy znów Duńczyk stanął na najwyższym podium IMŚ. Adres jest odpowiedni, bo pan jak mało kto doskonale wie, jak to się robi?

Determinacji na pewno mu nie zabraknie. Widać w jego oczach ogień i koncentrację na jasno sprecyzowanym celu, o którym często wspomina. A jest nim właśnie m.in. tytuł czempiona globu. Tak, Leon niewątpliwie jest gotowy, aby zrobić następny, znaczący krok w swojej karierze. Wiekowo także jest w jej odpowiednim momencie. Poza tym między sezonami przeszedł kilka operacji, chciał się w stu procentach wyleczyć z dolegliwości, które go dręczyły i odczuwał przez nie dyskomfort.

Skoro jesteśmy przy Grand Prix, zapytam jeszcze, jak pan w ogóle widzi cykl w tym roku. Raczej nie uda się zorganizować kompletu rund. Ścierają się opinie, że powinno się okroić terminarz do dwóch-trzech zawodów i powierzyć turnieje wyłącznie polskim miastom lub postawić na formę jednodniową. Pan doskonale zna specyfikę takich turniejów. Ceniony dziennikarz żużlowy z naszego kraju - Adam Jaźwiecki podał nawet na tacy lokalizację - Vojens. Co pan na to?

Najważniejsze, żebyśmy zobaczyli rywalizację na torze. Jakąkolwiek. Wtedy wszyscy odetchniemy z ulgą, zapominając o tym, co było. Grand Prix? Jest potrzebne, nawet, gdyby rund miało być dużo mniej niż jest wpisane do terminarza. Trzeba po prostu zacząć, a forma, to ile rund będzie zarządzonych, jest w tej chwili drugorzędną kwestią.

CZYTAJ TAKŻEDrużyna dekady Unii Tarnów CZYTAJ TAKŻE: Ksiądz - żużlowiec od zadań specjalnych. Ma przesłanie

Źródło artykułu: