Żużel. Wychowanek znaczy kapitan. Taki lokalny trend występuje w większości drużyn PGE Ekstraligi

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Piotr Protasiewicz
WP SportoweFakty / Tomasz Jocz / Na zdjęciu: Piotr Protasiewicz
zdjęcie autora artykułu

Spośród ośmiu klubów PGE Ekstraligi w aż sześciu funkcję kapitana zespołu pełni zawodnik w nim wychowany i przy tym najlepiej znający go od środka. W pozostałych dwóch trudno o takiego, więc tę rolę odgrywa lider z zagranicy. Oto pełne zestawienie.

Leon Madsen (Eltrox Włókniarz Częstochowa)

Michał Świącik pozyskanie niskiego wzrostem Duńczyka może jak na razie uznawać najbardziej trafną sportową decyzją podczas swojej prezesury we Włókniarzu. Od samego początku Madsen jest bowiem prawdziwym liderem częstochowskiego zespołu, a od 2018 roku też kapitanem. I nie wygląda na to, by ta sytuacja uległa zmianie. Aktualny indywidualny wicemistrz świata ma bowiem ważną umowę z Lwami jeszcze przez najbliższe trzy sezony, a jak sam podkreśla, czuje się w biało-zielonych barwach wyśmienicie.

Bartosz Zmarzlik (truly.work Stal Gorzów)

Kto, jeśli nie najlepszy żużlowiec na świecie ma piastować funkcję kapitana w swojej drużynie. Zmarzlik to Stal, Stal to Zmarzlik. Co ciekawe, reprezentant Polski nie jest kapitanem gorzowskiego zespołu zbyt długo. Został nim... dopiero przed rokiem i stał się pierwszym wychowankiem od czasów Piotra Palucha (2003-2007), który przejął w Stali "opaskę". Mając problem, zawsze można zwrócić się do Zmarzlika o radę, czym przypomina swojego mentora Tomasza Golloba. Dojrzał niesamowicie, dyryguje kolegami nie tylko w parkingu, ale i na torze.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle'a

Krzysztof Buczkowski (MRGARDEN GKM Grudziądz)

Człowiek niejako z cienia był już kapitanem za czasów GTŻ-u, gdy ten ścigał się na pierwszoligowym froncie i później w szeregach zespołu bydgoskiej Polonii. Po powrocie do macierzy przywódcą GKM-u, do czasu fatalnej kontuzji odniesionej u progu sezonu 2017, był jego starszy kolega Tomasz Gollob. Od tego momentu to bardzo szanowany przez lokalną społeczność kibicowską Buczkowski przejął funkcję i to on wyprowadza drużynę do prezentacji, później starając się mobilizować ją w parkingu w trakcie trwania ligowych meczów.

Piotr Pawlicki (Fogo Unia Leszno)

Taki kapitan to złoto - mogłoby jednym chórem krzyknąć leszczyńskie środowisko. Odkąd młodszy z braci Pawlickich został wybrany do tej roli... Unia nie schodzi z pierwszego stopnia podium PGE Ekstraligi. Pawlicki trzykrotnie bowiem przystępował do sezonu jako kapitan i tyle samo razy podnosił na jego koniec trofeum za zdobycie drużynowego mistrzostwa kraju. Trzeba przyznać przy tym, że do każdego tytułu walnie się przyczynił skuteczną jazdą i bez jego oddanej postawy trudno byłoby zdobyć Bykom każdy kolejny złoty krążek DMP.

Grigorij Łaguta (Speed Car Motor Lublin)

Od samego początku pobytu nad Bystrzycą jest otoczony opieką godną gwiazdy numer jeden. Od razu znalazł wspólny język z prezesem Jakubem Kępą, który w lutym ubiegłego roku zagrał va banque i zgarnął Rosjanina sprzed nosa vis-a-vis z Rybnika (w ROW-ie był kapitanem w feralnym sezonie 2017), choć było jasne, że Łaguta będzie dostępny dopiero od szóstej kolejki. Ba, po ostatnim spotkaniu sam zawodnik poinformował, że zostaje w Lublinie na kolejne dwa lata. Co więcej, został niedawno ogłoszony kapitanem Motoru.

Kacper Woryna (PGG ROW Rybnik)

Wielka nadzieja żużlowego Górnego Śląska i człowiek, bez którego "papa" Krzysztof Mrozek nie wyobraża sobie ROW-u. Choć Woryna skończy w tym roku dopiero 24 lata, ma w macierzystym klubie status niemal "nietykalnego". Najlepszy na torze, najważniejszy w talii kolejnych trenerów, najbardziej podziwiany i lubiany przez lokalnych kibiców. Kapitan od 2018 roku, który cały czas prze do przodu, czyni postępy (dowodem miniona edycja SEC, gdzie defekt zabrał mu medal) i który na ten moment nie chciałby się ruszać z Rybnika.

Maciej Janowski (Betard Sparta Wrocław)

Po zakończeniu startów w dolnośląskim klubie śp. Tomasza Jędrzejaka był jego naturalnym następcą i w tym roku będzie kapitanem Sparty trzeci sezon z rzędu. Co ciekawe, Janowskiego wybierano do tej funkcji nie tylko w Polsce, bo miał okazję już być kimś takim w swoich drużynach w Szwecji (Dackarna Malilla), Wielkiej Brytanii (Poole Pirates), a ponadto w reprezentacji narodowej, gdzie zaufał mu Marek Cieślak. 28-latek to też kolejny zawodnik, który dowodzi kolegami, będąc jednocześnie wychowankiem klubu.

Piotr Protasiewicz (Falubaz Zielona Góra)

Na sam koniec zestawienia weteran i prawdziwa legenda. W Zielonej Górze od 2007 roku, kiedy to po latach tułaczki po kraju osiadł na stałe w klubie, z którego w pierwszej połowie lat dziewięćdziesiątych ruszał na podbój żużlowego świata. Kapitanem Falubazu został przed sezonem 2010 po odejściu z klubu Grzegorza Walaska. Ta rola mogła być przypisana tylko jemu. Wychowanek, profesjonalista, skuteczny na torze, zwykle też najstarszy w zespole. Przekonuje, że bycie kapitanem zobowiązuje do dawania z siebie jeszcze więcej.

CZYTAJ WIĘCEJ: Apator nie mógł mieć lepszego kapitana. Wkładał głowę tam, gdzie inni bali się włożyć nogę Tytuł mistrzowski w SEC kolejną nową ścieżką do Grand Prix. Jakie były i są inne furtki awansu do cyklu?

Źródło artykułu: