Żużel. Lista wstydu Arged Malesa TŻ Ostrovii. Ściągali drugiego Lorama i Saitgariejewa. Nie dali szansy Jeppesenowi

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Weronika Waresiak / Na zdjęciu: Jonas Jeppesen.
WP SportoweFakty / Weronika Waresiak / Na zdjęciu: Jonas Jeppesen.
zdjęcie autora artykułu

Czas na listę wstydu Arged Malesa TŻ Ostrovii. Od razu zaznaczamy, że jest wyjątkowo krótka, bo działacze i trener Mariusz Staszewski na rynku transferowym mylili się bardzo rzadko. Ich największym błędem był Jonas Jeppesen.

[tag=53276]

Ostrovia[/tag] od początku swojej działalności ma nosa do zawodników. Najlepszym dowodem jest sezon 2019, w którym skazywana na porażkę drużyna Mariusza Staszewskiego, okazała się rewelacją rozgrywek i awansowała do finału pierwszej ligi. W Ostrowie nie mieli wielkich gwiazd, ale ściągnięcie Tomasza Gapińskiego, Grzegorza Walaska, Sama Mastersa i ciekawe zestawienie formacji juniorskiej było strzałem w dziesiątkę.

W poprzednich sezonach ostrowianom także wiodło się bardzo dobrze. Można powiedzieć, że po drodze zaliczyli tylko drobne potknięcia, które nie miały wielkiego wpływu na wyniki drużyny. Krótką listę wstydu Ostrovii otwiera Jonas Jeppesen, który przed sezonem 2020 podpisał kontrakt z ekstraligowym Stelmetem Falubazem. Duńczyk w Ostrowie był już trzy lata wcześniej, ale nigdy nie dostał tam prawdziwej szansy, choć kilka razy wysyłał sygnały, że drzemie w nim spory potencjał. Działacze tłumaczyli wprawdzie, że mieli inną politykę, która zakładała szkolenie własnych wychowanków, ale naszym zdaniem jedno nie musiało wykluczać drugiego.

Zobacz także: W Toruniu liczy się tylko awans. Tomasz Bajerski: Musimy wygrać ligę. Wiedziałem, że kiedyś wrócę (wywiad)

Numer dwa na liście to Mark Karion. Przed sezonem 2018 młody Rosjanin podpisał z klubem trzyletni kontrakt i był uważany za talent czystej wody. To miał być następca legendarnego Rifa Saitgariejewa. Skończyło się tylko na zapowiedziach, bo Karion przepadł dość szybko jak kamień w wodę.

ZOBACZ WIDEO: Bartosz Zmarzlik typował Roberta Lewandowskiego na sportowca roku w Polsce

Kolejnym zawodnikiem, z którym Ostrovia wiązała wielkie nadzieje, był Adam Ellis. W końcu Brytyjczyk trafił do klubu z polecenia Taia Woffindena. Duży potencjał widział w nim także Mariusz Staszewski. Ostrowianom Ellis imponował techniką jazdy. Mówili, że przypomina Marka Lorama. Niestety, jego wyniki nie szły w parze z oczekiwaniami.

Zobacz także: Szymon Woźniak o strachu, porcelanowej psychice żużlowców, o tym, co dała mu Stal i jaką ma sprawę do Zmarzlika (wywiad)

Listę pomyłek Ostrovii zamyka Aleksandr Łoktajew. Nie była to może wielka wpadka, bo Rosjanin w kilku meczach sezonu 2019 potrafił zrobić różnicę. W klubie mieli jednak zdecydowanie większe oczekiwania. Zakładali, że 26 - latek będzie pewnym punktem drużyny, a z całej piątki seniorów to on miał największe wahania formy. Dziwne, że Ostrovia tego nie przewidziała, bo poprzednie dwa sezony Łoktajewa w barwach Orła Łódź wyglądały dokładnie tak samo.

Nic więcej na ostrowian nie byliśmy w stanie znaleźć, a warto podkreślić, że klub startuje w lidze od sezonu 2017. Tak krótka lista wstydu jest tak naprawdę sukcesem klubu. Ciekawe, czy po najbliższych rozgrywkach pojawią się na niej nowe nazwiska. Zagadek jest sporo, bo Ostrovia znowu nie wybrała oczywistych kierunków na rynku transferowym. Do drużyny trafili przecież Rafał Okoniewski i Adrian Cyfer. Obaj nie mają za sobą udanych sezonów i będą chcieli coś udowodnić. Jeśli odpalą, to okaże się, że w Ostrowie znowu mieli nosa.

Źródło artykułu: