Żużel. Zachodzą zmiany nawyków żywieniowych wśród żużlowców. Pizza, kebab raz na dziesięć dni? Nie ma problemu (wywiad)

Zdjęcie okładkowe artykułu: Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Bartosz Mucha
Archiwum prywatne / Na zdjęciu: Bartosz Mucha
zdjęcie autora artykułu

Bartosz Mucha trenuje wielu żużlowców, obserwuje rynek i widzi, że zawodnicy coraz chętniej przechodzą np. na weganizm. - Nie da się jednak ukryć, że poprzez siłę mediów społecznościowych, w tym temacie wciąż też ulegamy modzie - dodaje.

W tym artykule dowiesz się o:

[b]

Kamil Hynek, WP SportoweFakty: Zauważalna jest drastyczna zmiana nawyków żywieniowych, treningowych wśród żużlowców. Odnoszę bowiem wrażenie, że zawodnicy mają ostatnimi czasy jakiegoś fioła na punkcie przechodzenia na dietę, odchodzenia od mięsa, zostają weganami. Może i to pomaga, ale bez podawania nazwisk, wyglądają przy tym trochę jak wieszaki na kewlary. Czym to jest spowodowane i czy to w żużlu się sprawdza?[/b]

Bartosz Mucha, trener personalny wielu żużlowców: Cztery-pięć lat temu słyszało się, że jakaś firma cateringowa zaczęła sponsorować żużlowca? Nie do pomyślenia poza sporadycznymi przypadkami. Często w zamian za to, że rzucisz sobie logo danej firmy na kewlar, ona obejmuje cię opieką, dostarcza zawodnikowi regularne posiłki. Systematycznie podawane świetnie wpływają na metabolizm i jeśli chcesz mądrze redukować wagę, to właśnie za ich pomocą. Należy jeść o stałych porach, dbać o nie po każdym treningu, uzupełniać utracone podczas treningu węglowodany. Podam prosty przykład. Mój podopieczny - Kuba Jamróg czuł się raz ok. półtorej godziny przed zawodami mocno zamulony, brakowało mu energii. Nie była to kwestia braku podania napoju energetycznego, kofeiny, tylko nastąpił spadek glukozy we krwi. Zastosowaliśmy odżywkę, która świetnie na niego wpłynęła. No i tu zmierzamy do meritum. Gdybyśmy nie współpracowali, Kuba dalej zachodziłby w głowę, jak z tym walczyć, a tak błyskawiczna konsultacja i dyskomfort szybko minął.

ZOBACZ WIDEO Przepis na sukces Wiktora Lamparta. Junior Motoru przeszedł na wegetarianizm

CZYTAJ TAKŻE: Nie ma cię kadrze. Nie jedziesz w Grand Prix Mówi pan, że Kuba nie musiał wspomagać się żadnym napojem energetycznym. Wciąż jednak w boksach zawodników nie brakuje zgrzewek z mającymi dodać skrzydeł specyfikami.

Nie było potrzeby. Gdyby chciał się jednak "podrasować", to nie byłoby problemu. Spójrzmy, że coraz więcej sportowców używa "energetyków", na etykiecie których widnieje napis "zero cukru". Ale jak przyjrzysz się dokładnie, wyczytasz, że substancja zawiera np. aspartan, który jest kontrowersyjnym składnikiem. Wszystkie popularne marki napojów gazowanych w wersji light i zero są słodzone właśnie tym.

Nie jest też po trosze tak, że zapanowała moda, aby być fit? Żużlowcy konsultują się między sobą, zerkają, kto jak się odżywia, a jeszcze jak za tym idzie sukces, to sobie myślą, może i im to pomoże więc spróbują. Ostatnio najgłośniejszy przykład, to Wiktor Lampart, który kandydował do odkrycia sezonu, ma zaledwie osiemnaście lat, wydaje się mały na motorze, a za namową dziewczyny całkowicie odszedł od spożywania produktów zwierzęcych?

Nie oszukujmy się. Trendy w mediach społecznościowych mają olbrzymi oddźwięk. Kto nie widział sportowca, który wrzucił do internetu np. na swój instagram przepisu na danie, które świetnie na niego wpływa, wygląda fit, przy tym może pochwalić się, że coś osiągnął. Osoby nawet niezainteresowane wcześniej zdrowym odżywianiem, z dnia na dzień przechodzą na weganizm, czy wegetarianizm. Tylko, że do takiego kroku należy podejść z głową i odpowiednim researchem. Wiktor musiał wcześniej się przebadać pod kątem krwi, że odstawienie mięsa nie nie będzie oddziałować na poziom żelaza. Zawodnicy mają rozpisaną dietę przez specjalistę, gdzie dba się o frakcje białkowe, a te bardzo ciężko wyłuskać z rzeczy poza mięsnych. Nie będę przynudzał specjalistycznymi pojęciami, ale temat jest naprawdę złożony i nie taki prosty jak każdemu się wydaje. Wymaga poświęceń i ogromnego zaangażowania. Samemu naprawdę trudno tę sprawę kontrolować i przypomina spacer po cienkiej linii. Warto rzeczywiście związać się z marką cateringową, ale na samym początku wprowadzenia nowego menu najważniejsza jest ingerencja dietetyka. I to należy podkreślić.

Nie tylko patrząc na wspomnianego Lamparta gołym okiem widać, że tendencja jest do pójścia w redukcję wagi ciała i uczucia lekkości na motocyklu. Z drugiej strony są żużlowcy, którzy lubią chyba przesadzić z obciążeniami na siłowni, bo są "ubici", a to im przeszkadza w jeździe.

W bokserskiej wadze ciężkiej zdarzają się pięściarze bardzo "zbici". Andy Ruiz w walce o mistrzostwo świata wyszedł do gościa, który wyglądał niczym z okładek pisma kulturystycznego i go oklepał. W żużlu to raczej nie przejdzie. Oczywiście przy zachowaniu odpowiednich właściwości mięśniowych, ale też bez przesady, możesz zatrzymać odpowiednią moc, sylwetkę na motocyklu, która pozwoli walczyć z siłą odśrodkową i prędkością jaką masz pod tyłkiem. Natomiast jeśli przesadzisz w drugą stronę, będziesz pospinany, nie zaznasz swobody, trudniej jest wyprzedzać i wykonywać manewry ułatwiające nam uwikłanie się w akcje na torze. W tym sporcie decydują ułamki sekund, proces mięśniowy zajdzie za wolno, jest posprzątane.

Wyjście spod taśmy?

W tym przypadku akurat nie, lecz na reakcje w trakcie wyścigu.

Kiedyś nie było restrykcyjnego przestrzegania diety, a teraz stała się ona podstawą sportu i wchodzi do żużla w niebywałym tempie. To aktualnie fundament funkcjonowania w sporcie?

Kilka lat temu piłkarze wychodzili z siłowni i pili białko, czyli zupełna nieświadomość efektów treningowych, co należy po nim zrobić. A mówimy o zawodnikach z poziomu Ekstraklasy. Rola fizjoterapeutów, ludzi wykwalifikowanych w tym kierunku, aby im uzmysłowić jak reagować. Zmiana jest diametralna. Tak jak powiedzieliśmy, pojawiła się na to moda. Półki uginają się od produktów bio, zero itd. Nie ma obecnie zawodowego sportu bez zawodowego podejścia do diety. Nie przestrzegając restrykcji żywieniowych w okresie startowym, możesz się mianować co najwyżej pół zawodowcem pół amatorem.

CZYTAJ TAKŻE: Dla nich to sezon prawdy

Czyli w sezonie zawodnik nie może skoczyć na kebaba. U nas, gdy zobaczy się na zdjęciu sportowca z kawałkiem pizzy w ręku urasta to do jakiejś niewyobrażalnej rangi, skazujemy delikwenta na potępienie.

Wszystko jest dla ludzi, ale z umiarem. Jeśli zjesz pizzę raz na dziesięć dni, a następne osiem-dziewięć trzymasz dietę, korona z głowy nikomu nie spadnie. Wręcz przeciwnie. Nie odbije się to negatywnie na sylwetce, a odpocznie ci psychika, że pozwoliłeś sobie raz na jakiś czas na mniej odżywczy posiłek.

Każdy żużlowiec jest inny, więc potrzebuje pewnie różnych rzeczy?

Dietę stosuje się pod stricte określoną osobę. Dlatego nie może być ona ściągnięta z internetu, albo od kolegi. Pomyślimy, że skoro na nim coś zadziałało więc na mnie również musi. Jeżeli ktoś ma profesjonalne podejście do swojej pracy, to rygor nie powinien stanowić problemu. Druga sprawa. Dietetyk po wstępnych wywiadzie może stwierdzić, że istnieje nietolerancja pokarmowa na dany produkt. Wtedy wysyła na dodatkowe badania i już zachodzi inny proces niż u znajomego, który pożyczył rozpiskę. W procesie startowym wahnięcie wagi powinno oscylować wokół dwóch kilogramów. Wspomniany Lampart, ale i nie spożywający mięsa Janowski na sto procent są na okrągło konsultowani i nie pozwoliliby sobie w tym aspekcie na amatorszczyznę. Poza tym żużlowcy są mocno narażeni na kontuzje. Ścięgna, kości zrastają się różnie. O tym także trzeba pamiętać, gdy już zawodnik uda się do specjalisty, aby radykalnie zmienić swoje podejście do treningów, myśląc o wywróceniu do góry nogami jadłospisu.

Źródło artykułu: