PGE Ekstraliga. Margines błędu został przez Get Well Toruń wyczerpany. Każda kolejna pomyłka będzie kosztowna

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Norbert Kościuch.
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Na zdjęciu: Norbert Kościuch.
zdjęcie autora artykułu

Żużlowcy Get Well Toruń przegrali w Grudziądzu (35:55) i jeszcze bardziej skomplikowali swoją sytuację w tabeli PGE Ekstraligi. W Grodzie Kopernika nie ma już miejsca na pomyłki. Każda kolejna porażka może okazać się kosztowna w skutkach.

Torunianie zostali na ostatniej pozycji w tabeli. Przed nimi mecz o tzw. 6 punktów na własnym torze ze Speed Car Motorem Lublin (21 czerwca). Zwycięstwo z bonusem pozwoli im wyprzedzić beniaminka i wydostać się z miejsca spadkowego na barażowe.

Pod koniec czerwca do Torunia przyjedzie jeszcze MRGARDEN GKM Grudziądz (28 czerwca). Te dwa spotkania muszą zostać wygrane przez gospodarzy. W innym przypadku pojawi się duży kłopot. - Margines błędu został wyczerpany. Nie możemy sobie już pozwolić na żadne kolejne porażki. Dwa czerwcowe mecze na własnym torze będą bardzo ważne - powiedział Norbert Kościuch w rozmowie z WP SportoweFakty.

Adam Krużyński był rozczarowany występem swoich zawodników. Tylko Jason Doyle  skutecznie stawiał opór miejscowym. Można powiedzieć, że punkt bonusowy za zwycięstwo w dwumeczu już odjechał. - Na pewno będzie ciężko o ten bonus. Nie ma co tego ukrywać. Uważam, że jednak nie można nas od razu przekreślać. Każdy powie, że są to głupoty, ale żużel jest czasami przewrotny. Widzieliśmy to wiele razy. Chcemy wejść indywidualnie i drużynowo na wyższy poziom. Będzie to wszystko wyglądało inaczej, gdy tylko każdy zacznie dobrze jechać - dodał.

ZOBACZ WIDEO: Żużlowiec Falubazu przeszedł żużlowe piekło. Pojawił się strach przed jazdą

Zobacz takżeŁukasz Kuczera: Jack Holder od bohatera do zera. Za niesportowe zachowanie powinna być kartka (komentarza)

Doświadczony żużlowiec dostał w Grudziądzu tylko dwa wyścigi do pokazania swoich umiejętności. Zdobył jeden punkt z bonusem, ale zaprezentował ambitną jazdę. - Nie trafiłem z przełożeniem w sprzęcie na pierwszy bieg. Czasami robi się korekty i wychodzi to negatywnie. Staramy się o jak najwięcej wyścigów, ale tak potoczył się ten mecz. Walczymy, pracujemy i jedziemy dalej - zapewnił 35-latek.

Nasz rozmówca okazał się bohaterem domowego pojedynku z truly.work Stalą Gorzów (49:40). Zaskoczył w odpowiednim momencie i pomógł odwrócić losy rywalizacji. - To już historia. Mamy przed sobą kolejne mecze i nie będziemy wspominać tego, co było miesiąc czy trzy tygodnie temu. Fajnie, że tak się stało, ale jutro mamy nowy dzień. Wierzę w swoje możliwości - przyznał.

Zobacz takżePGE Ekstraliga. Dwa potężne "dzwony" wytrąciły Krzysztofa Buczkowskiego z rytmu. Żużlowiec nie ma żalu do rywali

Kościuch reprezentował barwy grudziądzkiego klubu w latach 2012-2014. Był nawet kapitanem zespołu. Na prezentacji pojawiły się brawa i gwizdy od kibiców. - Myślę, że większość ludzi przyjęła mnie pozytywnie. Dobrze czułem się w grudziądzkim klubie przez te trzy lata. Miałem dobre sezony w Grudziądzu. Ten ostatni rok może był trochę słabszy. Cały okres startów w tym klubie mogę jednak podsumować tylko na plus. Pozostało sporo miłych wrażeń z tego okresu - zakończył krajowy senior Get Well Toruń.

Źródło artykułu: