Bartłomiej Ruta. Szprycą w twarz: Wywalić te powtórki wideo. Ryzyko ma popłacać! (felieton)

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Unia - Sparta. Półfinał PGE Ekstraligi 2018.
WP SportoweFakty / Jakub Brzózka / Unia - Sparta. Półfinał PGE Ekstraligi 2018.
zdjęcie autora artykułu

Niższe ligi wprowadzają nowinkę techniczną, jaką będą kamery na starcie. Ma to ułatwić pracę sędziom. Tymczasem w PGE Ekstralidze kamer jest multum, a sędziowie nadal mają problem z oceną sytuacji.

Cykl "Szprycą w twarz" to felietony Bartłomieja Ruty, dziennikarza WP SportoweFakty.

***

Od kilku lat w najlepszych rozgrywkach kara się żużlowców za tak zwane lotne starty. Chodzi oczywiście o fakt ruszania się na starcie i puszczania sprzęgła przed zamkiem maszyny startowej. Pomocą dla sędziów są powtórki wideo, które pomagają w ocenie sytuacji. Niestety jednak nie zawsze decyzje arbitrów są trafne, co wielokrotnie potwierdzał Leszek Demski w magazynie PGE Ekstraligi.

Lotne starty to temat rzeka. Oczywiście znamy go nie od momentu wprowadzenia powtórek dla sędziów, a od wielu lat. Żużlowiec ma stać nieruchomo i czekać na ruch taśmy startowej. Tyle teoria, bo w praktyce wygląda to różnie. Łatwo ocenić, czy motocykl wraz z jego właścicielem rusza się przed startem, ale jasno stwierdzić, czy sprzęgło zostało zwolnione przed zamkiem maszyny startowej, często graniczy z cudem.

Doszliśmy więc do sytuacji, w której sędzia często strzela, czy zawodnik puścił sprzęgło w odpowiednim momencie. Na monitorze ogląda kilkanaście powtórek, stadion czeka na decyzję, motocykle stygną. Dopiero dokładna analiza w warszawskim studio nSport+ pozwala ocenić, czy zwolnienie sprzęgła miało miejsce przed, czy po taśmie startowej. Taką samą technologię powinni mieć sędziowie, albo nie powinni rozstrzygać takich decyzji.

Swoją drogą ja mam w ogóle inne zdanie na ten temat. Zawodnicy, próbując wstrzelić się w start taśmy, podejmują określone ryzyko. Niektórzy z kolei mają ewidentny talent lub wyuczony refleks. To powinno im dawać przewagę, a nie podstawę do kar. Z kolei ci, którzy ryzykują i starają się trafić w ten sam moment, w którym sędzia puści taśmę, też zasługują na taką szansę. Jeśli taki delikwent nie trafi w odpowiedni moment, za chwilę może mieć siną szyję, bo już nie raz widzieliśmy, jakie są skutki zatrzymania się taśmy startowej na tej części ciała.

To, że żużlowiec ma stać nieruchomo na starcie, jest jasne do ocenienia. Pozostały aspekt uważam, że powinien pozostać wolny od oceny, dopóki nie wprowadzimy czegoś takiego jak w biegach sprinterskich. Niestety nic nie słychać, aby regulamin i żużlowa technologia poszły w tym kierunku, dlatego czeka nas kolejny sezon pod hasłem: puścił, czy nie puścił przed zamkiem taśmy startowej.

ZOBACZ WIDEO Burza po słowach Witkowskiego. Zmarzlik pyta, a Janowski zaprasza prezesa do parku maszyn

Źródło artykułu: