Drew Kemp. Brytyjczycy mają kolejny talent, a polskie kluby już powinny się nim zainteresować

Zdjęcie okładkowe artykułu: Twitter / twitter.com/drewkemp118 / Na zdjęciu: Drew Kemp
Twitter / twitter.com/drewkemp118 / Na zdjęciu: Drew Kemp
zdjęcie autora artykułu

Przyszłość brytyjskiego speedwaya nie musi się malować w ciemnych kolorach. Ciągłe postępy czyni Robert Lambert, obiecująco zapowiada się Daniel Bewley, a na horyzoncie widać kolejne talenty. Ostatnio wyróżnia się zaledwie 16-letni Drew Kemp.

W tym artykule dowiesz się o:

W Polsce to na razie postać anonimowa, ale słowo "na razie" jest tutaj chyba kluczowe. Ten młodzian startuje głównie w trzeciej klasie rozgrywkowej (National League), gdzie reprezentuje Mildenhall Fen Tigers. Choć poziom tej ligi nie jest wysoki, to jego wyniki, zważywszy na wiek, mogą imponować. Drew Kemp, mimo iż nie miał jeszcze ukończonych 16 lat, regularnie zapisywał przy swoim nazwisku dwucyfrowe zdobycze punktowe. W meczu z Eastbourne Eagles potrafił ustrzelić z bonusem wielki komplet 21 punktów. Komplety, tylko że mniejsze, zdobywał też w innych spotkaniach.

11 sierpnia tego roku ukończył 16 lat i został uprawniony do startów w wyższych klasach rozgrywkowych. Za sobą ma już debiut na zapleczu Premiership, w barwach Ipswich Witches. Dwa pierwsze mecze mu nie wyszły, łącznie zdobył w nich tylko punkt. Powetował sobie to w trzecim spotkaniu. Ipswich rozbiło na wyjeździe Scunthorpe Scorpions 60:30, a Drew Kemp w pięciu wyścigach zdobył 12 punktów i 2 bonusy. M.in. trzy razy pokonał Gino Manzaresa, który w tym roku z ambitnej strony pokazał się w rozgrywkach Speedway of Nations. Kemp dobrze jeździł też w kolejnych spotkaniach. Na trudnym torze wicelidera - Glasgow Tigers - wywalczył 9 "oczek".

- Drew był wspaniały i był to kolejny dojrzały występ w jego wykonaniu. Zasłużył na każdy zdobyty punkt. Zaimponował i jest odkryciem tego sezonu - zachwalał go po tym meczu Ritchie Hawkins, były żużlowiec, a obecnie menedżer Ipswich.

Kemp urodził się w Niemczech, w Osnabrucku, a mieszka w Great Blakenham w hrabstwie Suffolk, niedaleko Ipswich. - Kiedy miałem cztery lata, dziadek zrobił mi niespodziankę wręczając Yamahę PW50. To było to - opowiadał Drew w rozmowie ze speedwayportal.com. Kiedy Kemp skończył pięć lat, dosiadł KTM 50, potem KTM 65 i 80. Zaczął startować i odnosić pierwsze sukcesy w motocrossie. W 2015 roku po raz pierwszy usiadł na motocyklu żużlowym o pojemności 500cc. - Kocham ich szybkość - mówi. Młody chłopak szybko złapał żużlowego bakcyla.

ZOBACZ WIDEO Start wyścigu żużlowego. Leszek Demski wyjaśnia, kiedy bieg powinien być przerwany

W 2016 roku zaczął starty w klasie 250cc. Pierwszy raz ścigał się też w czwórkę spod taśmy. - Jest ogromna różnica pomiędzy jazdą samemu, a ściganiu się z trójką rywali, którzy obierają te same ścieżki i robią wszystko, żeby cię pokonać. Ale szybko zacząłem się uczyć. Zawody w klasie 250cc dały mi bardzo dużo - wspomina. W 2017 roku wygrał rozgrywki British Youth Champions w klasie 500cc. Teraz jeździ w National League, Championship i liczy, że za jakiś czas trafi też do brytyjskiej elity - Premiership. - Fajnie byłoby też jeździć za granicą, a kiedyś - może zimą - chciałbym zdobyć trochę doświadczenia i ścigać się w Australii - opowiada. Za jego rozwój odpowiada m.in. Kevin Jolly, wicemistrz świata juniorów z 1978 roku z Lonigo.

- Chcę być mistrzem świata - bez wahania zadeklarował ostatnio na łamach "Ipswich Star". - W Championship jest trudniej o punkty, ale wiedziałem, że tak będzie. Naprawdę mi się podoba. Otrzymuję też dużą pomoc - dodaje. Wspiera go rodzina. Na zawodach są z nim rodzice, siostra i oczywiście dziadek, James Gant, od którego otrzymał pierwszy motocykl i który w przeszłości jeździł na motocrossie.

Mike Bacon, dziennikarz "Ipswich Star", podkreśla, że jak na tak młodą osobę, Drew Kemp jest naprawdę dobrym słuchaczem. Ma też odpowiednie nastawienie, a jego deklaracja o chęci bycia mistrzem świata nie jest wypowiedziana z żadną arogancją. Na razie do tego daleko, ale jest pewny siebie. Polskie kluby już teraz powinny mu się przyjrzeć. Kilkuletni kontrakt i pomoc w rozwoju tego zawodnika, może się okazać dobrą inwestycją. Ciekawe, czy - a może raczej kiedy - znajdzie się chętny na niego inwestor?

Źródło artykułu: