Bartłomiej Ruta. Szprycą w twarz: SoN? Kupiły mnie te zawody! (felieton)

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Patryk Dudek
WP SportoweFakty / Katarzyna Łapczyńska / Na zdjęciu: Patryk Dudek
zdjęcie autora artykułu

Jestem zachwycony nowymi rozgrywkami Speedway of Nations. Może jest trochę niedociągnięć, ale ogólnie rzecz biorąc, znudziło mi się oglądanie ciągłych zwycięstw naszej reprezentacji. Nie o to chodzi w speedwayu.

W tym artykule dowiesz się o:

Cykl "Szprycą w twarz" to felietony Bartłomiej Ruty, dziennikarza WP SportoweFakty.

***

Najgorzej w życiu to przyzwyczaić się do czegoś dobrego. Wchodzi to w nawyk i po prostu staje się częścią naszego życia. Nie wyobrażamy sobie kolejnych dni bez tego, a kiedy nam się to zabiera to mamy płacz i lament. Tak właśnie było z rozgrywkami o DPŚ. Brytyjczycy z BSI zabrali nam turniej, w którym byliśmy dominatorami i tylko sporadyczne zdarzenia losowe mogły nam zabrać wygrane.

Tak jak kiedyś nudziła mnie dominacja FC Barcelony, tak samo zaczął mnie nudzić w ostatnich latach cykl DPŚ. Co to za przyjemność oglądać zawody, w których ciągle wygrywa faworyt, a kursy u bukmachera na tę drużynę są na poziomie 1,01? Specjalnie nie komentowałem wydarzeń związanych z nowym tworem o nazwie Speedway of Nations, bo chciałem dać mu szansę. Nie żałuje tego teraz, bo dwudniowy turniej rozegrany we Wrocławiu totalnie mnie kupił. Dawno nie przeżywałem takich emocji i pomimo naszej porażki i tak jestem z tych zawodów bardzo zadowolony.

Mieliśmy stan przedzawałowy, kiedy nasi reprezentanci w piątek dali ciała po całości. W sobotę nadzieje odżyły. Już był półfinał i ten nieszczęsny ruch Patryka Dudka. Finał też mnie zachwycił, bo po dwóch dniach należało stawiać na Brytyjczyków, ale jednak Rosjanie utarli im nosa. Jak dla mnie rewelacja. Mało tego, ściganie na wrocławskim torze było najwyższych lotów, a ja do szczęścia żużlowego nie potrzebuję nic więcej.

Turniej jednak nie jest doskonały, ale co takie jest? Można gdybać, co by było, jeśli ostrzeżenia nie przechodziły na dzień drugi. Można się zastanowić nad opcją wprowadzenia rezerwowego w takim przypadku, ale to może prowadzić do nadużyć ze strony menadżerów. To tylko jeden punkt, bo kolejnym jest sama formuła. W Polsce był ogromny lament, że pomimo kapitalnej dyspozycji w dwóch fazach zasadniczych i tak można tytuł stracić. Dziś już nikt na to nie narzeka i słusznie, bo te dwa ostatnie wyścigi dają pięć razy więcej adrenaliny niż cała faza podstawowa.

Gdzieś w mediach padła ostatnio wypowiedź jednego z oficjeli, że za rok chcą powtórzyć te zawody. To zdecydowanie za szybko. Za rok musimy zrobić drużynówkę z prawdziwego zdarzenia. Odstęp czasowy nadaje wszystkim turniejom wielką rangę. Wiadomo, że żużlowe mistrzostwa nie przebiją mundialu, ale można, choć trochę o to powalczyć. SoN rozgrywany naprzemiennie z DPŚ ma dla mnie swoje miejsce w kalendarzu i liczę, że za dwa lata się odkujemy.

PS. Po pierwszym meczu mundialu reprezentacja Rosji zewsząd zbierała gratulacje. Na Twitterze odezwał się oczywiście też były prezydent Dymitry Miedwiediew. Celną ripostę wymierzył mu Emil Sajfutdinow, który podkreślił, że żużlowcy zdobyli mistrzostwo świata bez wsparcia rządu i później nikt im nie bił braw. Wstydź się Rosjo! Macie taką moc w tych zawodnikach, jesteście jak imperium, a nie potraficie docenić czegoś takiego.

Bartłomiej Ruta

ZOBACZ WIDEO #SmakŻużla po wrocławsku

Źródło artykułu: