Dariusz Ostafiński. Bez Hamulców 2.0: Nie dla KSM. Hejterzy? Dopadnę ich nawet w kiblu (felieton)

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Piotr Pawlicki, lider mistrzowskiej Fogo Unii
WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: Piotr Pawlicki, lider mistrzowskiej Fogo Unii
zdjęcie autora artykułu

Wróciła wywołana przez prezesa Stali Gorzów dyskusja o KSM. Temu pomysłowi mówię jednak stanowcze „nie”. Podoba mi się natomiast akcja Mirosława Cierniaka, który pokazał hejterom, że nie są bezkarni.

W tym artykule dowiesz się o:

Bez Hamulców 2.0, to cykl felietonów Dariusza Ostafińskiego, redaktora WP SportoweFakty.

***

Nagle wrócił temat KSM (kalkulowana średnia meczowa). Całe środowisko mówi, że wywołał go prezes Cash Broker Stali GorzówIreneusz Maciej Zmora. Dla mnie jednak nie ma znaczenia ani kto, ani po co. Znam argumenty zwolenników o wyrównywaniu szans i możliwym ograniczeniu płac. Wszystko to bzdury. Prezes Ekstraligi Żużlowej wielokrotnie policzył wpływ KSM na finanse. Jedni zeszli, drudzy podnieśli i wszystko się wyrównało. O KSM mogą dziś marzyć wyłącznie ci, którzy lubią przepłacać średniaków.

Zauważyłem, że w sprawie KSM jestem wywoływany do tablicy, więc odpowiem krótko - mnie ten pomysł nie interesuje. Nigdy go nie popierałem i nic nie wskazuje na to, bym miał zmienić zdanie. To sztuczna, nic niewnosząca regulacja. Co najwyżej zmuszająca kluby i żużlowców do oszustw ze zbijaniem średniej. Co więcej, powodująca rozbijanie mocnych drużyn, które zawsze i wszędzie są lokomotywami ligi.

Ktoś napisał, że KSM jest wymierzone w Fogo Unię Leszno. Aż tak daleko bym nie szedł, ale jeśli ktoś będzie chciał rozbić mistrza Polski, to będę pierwszy, który przeciwko temu zaprotestuje. Pozwólmy bowiem tym, którzy mają na to ochotę i pieniądze, budować rzeczy wielkie. Gdybym był kibicem drużyny X, to czekałbym z utęsknieniem na mecz z wielką Unią i możliwość zobaczenia w akcji wielkich gwiazd. I oczywiście zaciskałbym kciuki za swoich, licząc nie niespodziankę. Bo przecież chodzi o to, żeby ograć wielkiego rywala na torze, a nie przy zielonym stoliku.

W ogóle to my Polacy mamy coś takiego w naturze, że nie lubimy tych, którzy w danej chwili osiągają sukces. Życzymy im, żeby szlag ich trafił. Najchętniej oglądalibyśmy ich leżących na łopatkach. Nie myślimy o tym, jak najlepszym dorównać, lecz o tym, co by tu zrobić, żeby podwinęła im się noga. Tak mamy i pewnie stąd ten KSM. Swoją drogą, to pieniądze i posiadanie dream-teamu nie są gwarancją sukcesu. Ileż to wielkich drużyn przegrywało ligę. Tak było, jest i będzie.

ZOBACZ WIDEO Gorące ambasadorki One Sport, czyli SEC Girls

Nie ukrywam, że podoba mi się, to co zrobił Mirosław Cierniak. Był hejtowany na forum i zgłosił temat policji. Szybkie postępowanie pozwoliło wykryć adresy IP komputerów, z których pisano negatywne komentarze. Wskazano też potencjalnych sprawców – dwie osoby. To jasny przekaz dla osób, które obrażają innych swoimi wpisami w mediach społecznościowych, czy na wszelkiego rodzaju forach. Nie jesteście bezkarni.

Przyznam, że sam kilka razy zastanawiałem się, czy nie powinienem, tak dla przykładu, podrzucić coś do sądu bądź na policję. Niektórzy są tak głupi, że wysyłają mi informacje zawierające groźby karalne z oficjalnych kont na Facebooku. Mecenas Jerzy Synowiec mówił mi kiedyś, że raz na rok bierze jakiegoś gagatka na tapetę i stawia go do pionu - czytaj, zaciąga go przed oblicze wymiaru sprawiedliwości. Pomyślę, może tak zrobię. Uważajcie hejterzy, bo jak mnie coś najdzie, to dopadnę was nawet w kiblu. Zasadniczo to cytat z Putina, ale fajny, więc biorę.

Pod tekstem o Cierniaku jeden inteligent napisał, że dziennikarze (pseudo-dziennikarze ze mną na czele) też są hejterami. Szanowny Panie, my podpisujemy się pod tym, co robimy imieniem i nazwiskiem. Bierzemy odpowiedzialność za słowo, bo w każdej chwili ktoś może zażądać od nas sprostowania, czy wręcz podać nas do sądu. Nie chowamy się za nickiem, lecz występujemy z otwartą przyłbicą. Krytykujemy, komentujemy i bronimy swoich racji, jako Ostafiński, Galewski, Ogonowski, a nie jako Mały Kazio, Fan Unii czy Smutny Janek. Porównywanie jakiegokolwiek dziennikarza do hejtera jest bzdurą do kwadratu.

PS1: We wtorek spotkałem się z niedoszłą ofiarą nożownika, który na weselu w Rybniku zaatakował młodą parę. To nie moja bajka, ale przyjąłem zlecenie, bo lubię nowe wyzwania. Jeśli ktoś jest ciekaw, jak sobie poradziłem, to odsyłam do tego linka.

PS2: Za mną też bogaty w wydarzenia piątek, 9 marca. Wieczorem ogłuszył mnie Vader, a wcześniej miałem okazji posłuchać, jak gra na saksofonie Jerzy Stępień, były prezes Trybunału Konstytucyjnego. Korzystając z okazji, podarowałem panu prezesowi książkę - Gollob. Testament Diabła z dedykacją dla człowieka niezłomnego. Obiecał, że przeczyta. Poza wszystkim melodie wygrywane przez sędziego na saksofonie były naprawdę ciekawe. Bonusem była interesująca historia instrumentu, który wędrował po ośrodkach dla internowanych w czasie stanu wojennego i raz zagrał na zgubę klawisza.

Źródło artykułu: