Upadki przeszkadzają - rozmowa z Patrykiem Pawlaszczykiem, zawodnikiem Intaru Ostrów Wielkopolski

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Z dobrej strony pokazał się Patryk Pawlaszczyk w półfinale krajowych eliminacji do Indywidualnych Mistrzostw Świata Juniorów. Zawodnik Intaru Ostrów Wielkopolski zdobył na poznańskim torze 11 punktów i został sklasyfikowany na trzeciej pozycji.

Jarosław Galewski: Gratuluję awansu. Z pewnością jednak cieszy cię nie tylko sam wynik, ale fakt, że mogłeś odjechać kolejne wyścigi po kontuzji...

Patryk Pawlaszczyk: Dokładnie tak. W pierwszej kolejności cieszę się z wywalczonego awansu. Myślę, że piątkowe zawody mogę zaliczyć do w miarę udanych. Szkoda tylko tego upadku w moim drugim starcie, ponieważ czuję teraz ból w ręce. Lekarze stwierdzili jednak, że nie ma mowy o żadnym złamaniu i to jest najważniejsze. Muszę się jeszcze trochę wykurować. Przede wszystkim liczy się dla mnie jednak jazda. W tym roku miałem jej bardzo mało. Inni zawodnicy jeżdżą już bardzo długo, ponieważ mieli sparingi i turnieje indywidualne. Ja natomiast w poniedziałek jechałem pierwszy raz spod taśmy. Jestem jednak przekonany, że im dłużej będzie trwał ten sezon, tym lepsza będzie moja dyspozycja.

Ile czasu potrzebujesz, żeby być w swojej optymalnej formie?

- Na pewno brakuje mi jeszcze jazdy i to widać gołym okiem, kiedy jestem na torze. Nie ma jeszcze takiej stuprocentowej pewności. Poza tym, w czasie jazdy daje znać o sobie jeszcze ręka, która na pewno nie jest jeszcze tak mocna, jak powinna. Jak już jednak powiedziałem wcześniej, z zawodów na zawody powinno być znacznie lepiej. Najważniejsze jednak, żeby było mniej upadków. Do tej pory wystartowałem w dwóch imprezach i za każdym razem leżałem na torze.

Wyprzedziłeś nieco moje kolejne pytanie. Leżałeś na torze w poniedziałek w meczu z PSŻ-em Poznań. Na tor upadłeś także w piątek. Na ile taka sytuacja przeszkadza w złapaniu odpowiedniego rytmu po kontuzji?

- W meczu z PSŻ-em nic nie odczułem. Po piątkowym upadku boli mnie trochę ręka. Myślę, że w sobotę pojadę na jakiś zabieg, żeby być w pełni sprawnym na mecz w Gnieźnie. Nie da się jednak ukryć, że upadki nie pomagają.

Czy trudno wejść zawodnikowi w sezon, kiedy pozostali żużlowcy są już objeżdżeni a ty zaczynasz wszystko praktycznie od początku?

- Na pewno jest to trudne. W takiej sytuacji zdobywanie punktów jest znacznie cięższym zadaniem. Jeżdżę już jednak od kilku sezonów i myślę, że jestem w stanie poradzić sobie w tej sytuacji. Sądzę, że jeszcze dwie lub trzy imprezy i będę gotowy do ligowej rywalizacji już w stu procentach.

W niedzielę mecz w Gnieźnie. Z jakimi nadziejami pojedziesz na to spotkanie?

- Przede wszystkim jedziemy po zwycięstwo. Zobaczymy, jak potoczą się te zawody. Treningu już żadnego nie mamy. Z tego, co wiem zawodnicy nie trenowali również w piątek, ponieważ w Ostrowie adepci brali udział w egzaminie na licencję. W sobotę będziemy przygotowywać motocykle i robić wszystko, żeby być jak najlepiej przygotowanym na niedzielne spotkanie. Jeżeli chodzi o mnie, to jestem optymistą i myślę, że będzie dobrze.

Jak czujesz się na torze w Gnieźnie?

- O ile dobrze pamiętam, po raz ostatni startowałem tam około dwa lata temu. Później nie miałem okazji do występów na gnieźnieńskim owalu. Na pewno będę liczył na rady kolegów z drużyny. Będę kalkulował i analizował i zobaczymy, co z tego wyniknie.

Za nami dwie kolejki w pierwszej lidze. Czy twoim zdaniem można być zadowolonym z dyspozycji ostrowskiej drużyny?

- Mogę oceniać drużynę tylko w przypadku poniedziałkowego spotkania z PSŻ-em Poznań. Wtedy spisaliśmy się bardzo dobrze, o czym świadczy stosunkowo wysokie zwycięstwo. Trudno mi jednak mówić o występie naszego zespołu w Rzeszowie, ponieważ nie byłem na tym pojedynku. Na pewno jednak szkoda, że w tym meczu nie wystąpił Nicolai Klindt. Z pewnością ten zawodnik zdobyłby kilka punktów i wynik mógłby być zupełnie inny. Żałuję również, że sam nie mogłem wziąć udziału w tym spotkaniu.

Sezon świetnie zaczęła tarnowska Unia. Czy ktoś będzie w stanie przeszkodzić tak dysponowanej drużynie?

- Każdy może przeszkodzić tarnowianom. Unia wygrała wprawdzie spotkanie w Poznaniu, ale miejscowi zawodnicy nawiązywali walkę z tarnowskimi żużlowcami. Jestem przekonany, że w Ostrowie będziemy w stanie się im przeciwstawić i odnieść zwycięstwo.

Źródło artykułu: