Po prostu robię swoje - rozmowa z Piotrem Świderskim, zawodnikiem Unii Tarnów

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Sezon 2008 był bardzo udany dla Piotra Świderskiego. Startujący wtedy w Rybniku zawodnik uzyskiwał bardzo dobre wyniki i mówiło się, że w sezonie 2009 pewnie pojawi się w Ekstralidze. Tak się jednak nie stało - Świderski związał się z tarnowskimi "Jaskółkami". O tym dlaczego zdecydował się na taki wybór, a także kilku innych sprawach rozmawialiśmy po meczu z Lokomitiv Daugavpils.

Michał Czajka: Piotrek, masz za sobą debiut przed tarnowską publicznością. Jak się czujesz na swoim domowym torze?

Piotr Świderski: Całkiem nieźle. Cieszę się, że kibice przyjęli nas bardzo fajnie - to naprawdę bardzo miłe. Wynik też nie był zły, a więc debiut mogę zaliczyć do udanych.

Unia Tarnów jest głównym kandydatem do awansu. Czy odczuwasz w związku z tym jakąś presję?

- Staram się o tym nie myśleć. Wiadomo, o co jedziemy. Żaden z nas nie jeździ na żużlu od dzisiaj, a więc mamy świadomość tego, co się wokół nas dzieje i jak się o nas mówi. Robię po prostu swoje.

Zeszły sezon miałeś bardzo dobry i niektórzy sugerowali, że chyba najwyższy czas abyś pojawił się w Ekstralidze. Ty tym czasem wybrałeś ofertę pierwszoligowej Unii. Dlaczego?

- Cóż, była to moja decyzja i na pewno nikt mnie do niej zmuszał. Wyszło, jak wyszło i jestem teraz zawodnikiem tarnowskiego zespołu. Na chwilę obecną niewątpliwie nie mogę narzekać.

Ligę angielską znasz bardzo dobrze. W tym sezonie zabraknie tam kolejnych tzw. wielkich nazwisk. Czy to znacząco wpływa na poziom tych rozgrywek?

- "Poziom" jest tutaj słowem chyba troszkę nie na miejscu, bo biegi cały czas trzeba wygrywać z takim samym wysiłkiem. Nie zauważyłem, żeby teraz było jakoś łatwiej. Zasuwam tak samo i to, że nie ma w Anglii niektórych zawodników z Grand Prix nie obniża specjalnie poziomu tych rozgrywek. Wcale tak nie uważam. Możemy zresztą teraz śmiało powiedzieć, że nasza Ekstraliga jest do kitu, bo nie ma w niej Mistrza Świata, a tak przecież nie jest.

Czy liga angielska wciąż jest dla ciebie nauką?

- Na pewno tak. Zresztą każdy bieg, nawet na znanym mi torze, przynosi coś nowego. W każdym wyścigu żużlowiec może się czegoś nauczyć. Tak samo jest w Anglii. Poza tym jest to dla mnie podtrzymanie częstotliwości startów, która służy mojej formie i dlatego właśnie nadal ciągnę ligę angielską. Zdecydowałem się na to już nie pierwszy sezon i na pewno nie żałuję tej decyzji.

Rosnące ceny sprzętu dały ci się mocno we znaki?

- Jest to niewątpliwie spory problem, bo wiadomo jaki jest teraz kurs euro, a do sezonu trzeba być przecież dobrze przygotowanym. Jestem Polakiem i zarabiam w złotówkach i muszę sobie z tym jakoś poradzić.

Źródło artykułu: