Greg Hancock nie jest uzależniony od Johnsa. "Próbuję różnych rozwiązań"

Doszło do tego, że Greg Hancock na zeszłotygodniowy mecz z ROW-em Rybnik (53:37) pożyczył silniki od Vaclava Milika. Okazuje się, że nie musi polegać jedynie na sprzęcie przygotowanym przez Petera Johnsa, który w ostatnich sezonach prowadził go do wielkich sukcesów. - Mój mechanik Rafał Haj jest w dobrych relacjach z różnymi tunerami. Próbujemy wszystkiego, próbujemy znaleźć coś, co przyniesie zadowalające nas rezultaty - wyjaśnił Hancock po przegranym przez torunian meczu w Częstochowie 38:52. On zdobył w nim 10 punktów i bonus w sześciu startach, i nie ustrzegł się wpadek.

- Próbujemy silniki od różnych tunerów, staramy się wykorzystywać różne kombinacje - kontynuował mistrz świata. - Z pewnością nie mogę postawić wszystkiego na jedną kartę. Z drugiej strony nie chcę tak łatwo odpuszczać rozwiązań, dzięki którym byłem tak dobry wcześniej - stwierdził, mając zapewne na myśli to, jak dużo zawdzięcza właśnie silnikom serwisowanym u Petera Johnsa.

Hancock nie załamuje rąk. Jest doświadczonym zawodnikiem, który w trakcie kariery przezwyciężył niejeden kryzys. Twierdzi, że nie można od razu wywracać wszystkiego do góry nogami. - Na pewno nie czuję się tak szybki jak byłem jeszcze rok temu. Kiedy masz za sobą kilka słabych biegów wkrada się nerwowość, ale nie możesz wszystkiego zmienić jednego wieczoru. Trzeba to robić krok po kroku - uważa.

- Czuję, że jestem pod kreską. Nie jest to dla mnie najlepszy start sezonu. Nie jestem typem faceta, który szuka wymówek. Szukam rozwiązań, które mogą mnie wzmocnić, bo na pewno jestem w stanie pojechać lepiej. Staram się nie rozpamiętywać złych rzeczy. Patrzę przed siebie, chcę rozwiązać problemy, z jakimi się zmagamy. Testowanie innych silników może w tym pomóc - zakończył rozważania na temat sprzętu Amerykanin.

ZOBACZ WIDEO Żużlowa prognoza pogody

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>