Dariusz Ostafiński. Bez Hamulców 2.0: Jestem w pokoju 216. Oko "Wielkiego Brata" patrzy

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Dariusz Ostafiński w rozmowie z Bartoszem Zmarzlikiem
WP SportoweFakty / Łukasz Trzeszczkowski / Dariusz Ostafiński w rozmowie z Bartoszem Zmarzlikiem
zdjęcie autora artykułu

Mieliśmy niedawno dyskusję kulinarno-polityczną podlaną katolickim sosem, gdzie kiełbasa miała się zmienić w smażonego pomidora. Przypomina mi się historia żużlowego prezesa z południa Polski. W domu święty, na wyjeździe pies spuszczony ze smyczy.

Bez Hamulców 2.0 to żużlowy felieton Dariusza Ostafińskiego, w którym autor pisze o kulisach speedway'a.

***

Było tak, że Falubaz Zielona Góra ruszył na mecz na południe Polski. Prezes gospodarzy, pan z wąsem, zaprosił ich do siebie. Falubazy, nie pytając o zgodę, powiesiły na jednej ze ścian gabinetu prezesa kalendarz z dziewczynami. Panie miały na sobie mniej niż więcej, czyli same majtki i szaliki. Prezes z południa, jak to zobaczył to strasznie się skrzywił "bo co ksiądz powie?". Panie, w tym przyszłą Miss Polski, zdjęto ze ściany. Mała afera i tak jednak była.

W tym samym sezonie klub z południa jechał też na rewanż do Zielonej Góry. Prezesa ugoszczono tak, że bardzo szybko puściły mu hamulce. Tak, jak brzydził się paniami z plakatu, tak podchodził do każdej hostessy, wkładał jej 50 złotych za stanik i mówił "będę w pokoju 216". Tak się nam prezes rozpędził, że nawet kierowcy, który odwoził go do hotelu wciskał pięćdziesiątkę podając numer pokoju. Pan Piotr grzecznie podziękował, ale raczej długo był w szoku.

Generalnie, jak się jest na świeczniku, to bardzo trzeba uważać na to co się robi i mówi. Hipokryzja zostaje bardzo szybko odkryta. Najgorsze jest to, że coraz więcej dowodów jest na taśmie. Dlatego dziś w jednym klubie śmieją się, jak czytają zapewnienia sąsiada, że nie chciał im podkraść zawodnika. Jak nie chciał, skoro chciał. Kamera uwieczniła trzy wizyty jego posłańca u tegoż żużlowca. Oko "Wielkiego Brata" patrzy. Refleksja? Nie warto kłamać.

Przygotowując materiały do tekstu o Nickim Pedersenie usłyszałem historię pewnej pani ze wschodu, która swego czasu obcowała z Nickim. Kiedyś narobiła rabanu w parku maszyn przed Grand Prix w Kopenhadze. Wściekła się, bo Anne Mette, poprzednia partnerka Nickiego, przyszła do niego z dzieciakami. Koniec akcji był taki, że krewką kobietę skuto w kajdanki i wyprowadzono ze stadionu. Nicki, na swoje szczęście, odnalazł spokój przy muskularnej Helenie.

ZOBACZ WIDEO Marek Cieślak i Jarosław Hampel nie czytają wypowiedzi Roberta Dowhana. Tak jest lepiej

Jestem po spotkaniu w cztery oczy z prezesem Krzysztofem Mrozkiem. Osoby, które bliżej znają naszą historię wiedzą, że jeszcze nie tak dawno można by nam nałożyć rękawice i wrzucić do klatki. Z tej okazji umieściłbym logo WP na jednej i drugiej podeszwie, bo wtedy nawet błyskawiczną porażkę przekułbym w sukces. Dajmy jednak spokój żartom. Już kiedyś napisałem, a dziś tylko to powtórzę, że o prezesie Mrozku można wiele napisać, ale nie to, że jest byle jaki.

Z wielką ciekawością przeczytałem ostatni tekścik Michała Wachowskiego o medalowych szansach Bartosz Zmarzlika. Eksperci są zgodni co do tego, że może zawalczyć o podium, nawet o złoto. Też jestem tego zdania. Bartek jest obecnie najlepszym polskim zawodnikiem i może naprawdę wiele. Wiadomo jednak, że on lubi jeździć na żyletki, więc trzeba się modlić, żeby nie doznał żadnej kontuzji. Jeśli nic złego mu się nie stanie, to może być pięknie.

Na koniec akcent muzyczny (choć mający wiele wspólnego ze sportem, bo przy dobrej muzie jakoś lepiej się pisze). Do sieci wyciekły obszerne fragmenty nowego albumu Depeche Mode. Jarek wysłał, posłuchałem i błyskawicznie wyłączyłem. Singiel adresowany do Donalda Trumpa jest ok, ale cała reszta męczy uszy. Dajcie mi "Songs Of Faith And Devotion".

Dariusz Ostafiński

Źródło artykułu: