Metamorfoza Oskara Polisa. Pomógł Janusz Stachyra

Zdjęcie okładkowe artykułu: WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Cieszący się Oskar Polis
WP SportoweFakty / Tomasz Kudala / Cieszący się Oskar Polis
zdjęcie autora artykułu

20-letni wychowanek częstochowskiego Włókniarza, Oskar Polis, w końcu jedzie tak, jak sam by tego od siebie oczekiwał. Już nie wymachuje wściekły w stronę sprzętu, tylko poklepuje go po udanym biegu.

Oskar Polis nie wszedł dobrze w bieżący sezon. Jego wyniki w Nice Polskiej Lidze Żużlowej, gdzie u boku Huberta Łęgowika planował być najlepszym młodzieżowcem na tym szczeblu rozgrywek, były, delikatnie to ujmując, poniżej oczekiwań. Junior często wściekał się na swój sprzęt, który nierzadko odmawiał mu posłuszeństwa. Od pewnego czasu wszystko się jednak zmieniło.

W trakcie niedzielnego spotkania Eko-Dir Włókniarza Częstochowa z Lokomotivem Daugavpils Oskar Polis wznosił ręce w górę, ale nie po to, by dać upust swojej frustracji, lecz w geście triumfu. Był szybki na dystansie, ambitnie walczył na trasie i w efekcie pokonał m.in. Fredrika Lindgrena, czy Maksima Bogdanowa. W trzech startach zdobył 5 punktów i 2 bonusy. Wcześniej w tygodniu na torze w Ostrowie Wielkopolskim wywalczył awans do finału Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski.

Tajemnica przemiany 20-latka? Janusz Stachyra. Od kiedy pojawił się w teamie Polisa, ten radzi sobie coraz lepiej. - Na pewno mi pomógł. Przede wszystkim wprowadziliśmy dużo korekt w sprzęcie, we mnie też, ale głównie zrobiliśmy zmiany w ustawieniach motocykli. W dzisiejszych czasach na żużlu wygrywa się bardziej sprzętowo niż doświadczeniem, nie tak jak kiedyś. Jak wspomniałem, pozmienialiśmy praktycznie wszystko i to przynosi efekty - mówił w rozmowie z WP SportoweFakty po niedzielnym meczu wyraźnie zadowolony Oskar Polis.

ZOBACZ WIDEO Włókniarz - Lokomotiv: Ostra rywalizacja Lebiediewa i Czaji (źródło TVP)

{"id":"","title":""}

Janusz Stachyra wpłynął też na samego zawodnika. - Mentalnie też mi pomógł, ale przede wszystkim sprzętowo - zdradził młodzieżowiec Lwów.

Swoją jazdę przeciwko Łotyszom z Daugavpils ocenił pozytywnie. - Ze swojego występu jestem zadowolony. Szkoda, że w 14. biegu nie dostałem szansy. Jechaliśmy z liderem, pojechaliśmy tam i przegraliśmy dla nas na nieznanych wodach. Teraz się zrewanżowaliśmy. Jest to sport wredny, raz się wygrywa z najlepszymi a czasem można przegrać z najsłabszym i nie ma na to reguły - stwierdził.

Dodał też, że jemu i jego drużynie pasował częstochowski tor, na którym tego dnia tym razem raczej nie niosła zewnętrzna. - Tor ogólnie w niedzielę nam pasował. Jest on równy dla każdego - podsumował Polis.

Kolejny występ 20-latka czeka w środę w Częstochowie podczas eliminacji Młodzieżowych Mistrzostw Polski Par Klubowych. Początek o 17.

Źródło artykułu: