Krzysztof Buczkowski: Trzeba jechać, a nie patrzeć na nazwiska rywali

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Jest wielce prawdopodobne, że Krzysztof Buczkowski wskoczy w miejsce Grzegorza Walaska na baraż w Malilli. Wielu twierdzi, że gdyby "Buczek" pojechał w Bydgoszczy, Polska wygrałaby półfinał DPŚ

- Gdzie jest "Buczek", gdzie jest "Buczek" - skandowali kibice po każdym kolejnym nieudanym występie Grzegorza Walaska w półfinale Drużynowego Pucharu Świata w Bydgoszczy. Faktycznie żużlowiec miejscowej Polonii mógł zdobyć punkty na miarę bezpośredniego awansu reprezentacji do finału. - Żałuję tej decyzji, ale co zrobić. Mleko już się rozlało. Pomyliłem się co do dyspozycji Grzegorza Walaska - ubolewał po zawodach trener Marek Cieślak, który jednocześnie zapowiedział, że do Malilli zabiera Krzysztofa Buczkowskiego. - Trener jakieś tam decyzje podjął i wszystko wskazuje na to, że ja wskoczę do składu za Grzegorza Walaska. Do Malilli pojadę pełen optymizmu. Zawsze walczę do końca - zapewnia Buczkowski.

Żużlowiec Polonii bydgoski półfinał oglądał więc z poziomu parku maszyn. - Na pewno ciężko ogląda się zawody z boku, patrząc na poczynania kolegów. Starałem się pomóc kolegom. Uczestniczyłem w naradach drużyny, ale niestety wsiąść na motocykl nie mogłem - powiedział dla SportoweFakty.pl Krzysztof Buczkowski.

Zdaniem gospodarzy, szyki Polakom pokrzyżowało takie, a nie inne przygotowanie toru, wymuszone z kolei prognozami pogody o możliwych burzach i ulewach. - W sobotę były ciężkie warunki. Tor był twardy. Ciężko było wyprzedzać na dystansie. Rosja hartem ducha awansowała. Świetnie jechał Emil Sajfutdinow. Rosjanie zasłużenie awansowali do wielkiego finału. Byli minimalnie od nas lepsi - przyznał "Buczek".

Wszyscy w ekipie polskiej zdają sobie sprawę, że w konfrontacji z Danią wcale nie jesteśmy faworytem. Sam Marek Cieślak wolałby, żeby już z dwojga złego, półfinał w Bydgoszczy wygrali Duńczycy, a nie Rosjanie. - Bez dwóch zdań w czwartek w barażu czeka nas piekielnie trudne zadanie, tym bardziej, że pojadą w nim Duńczycy. Nie ma jednak co patrzeć na nazwiska i rywali. Trzeba jechać swoje. Czuję się na siłach spełnić oczekiwania i powalczyć o jak najlepszy wynik - kończy Krzysztof Buczkowski.

Źródło artykułu: