Ten mecz to katastrofa - wypowiedzi po meczu Orzeł Łódź - Ostrovia Ostrów Wielkopolski

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Orzeł Łódź przegrał przed własną publicznością z Ostrovią Ostrów Wielkopolski 41:49. Gospodarze niedzielnego spotkania byli załamani po meczu, za to goście byli w szampańskich nastrojach.

Janusz Ślączka (trener Orła Łódź): Powiem szczerze, że mogę porównać moją drużynę do piłkarskiej reprezentacji Niemiec na Mistrzostwach Europy 2012. Wygrywali wszystko, jechali dobrze, a przyszedł ważny mecz i oni przegrali. Tak samo jak kadra Niemiec. To co chcieli moi zawodnicy, to mieli. Przygotowaliśmy im taki tor, jaki chcieli. Trenowaliśmy w środę i w piątek, a niektórzy kończyli wcześniej trening, bo mówili, że wszystko jest ok. Ale jednak nie było. Michał Szczepaniak (Orzeł Łódź): Co mogę powiedzieć? Chcieliśmy walczyć o punkt bonusowy, a tu taka niespodzianka. Tragedia. Nie udało nam się to, co sobie założyliśmy. Jeszcze do tego doszła taka porażka. Jesteśmy załamani i zobaczymy, co będzie dalej. Każdy wiedział o co jedzie. Cały sezon walczyliśmy o czwórkę i w tym meczu założenie było takie samo. Potrzebujemy czasu, aby wyciągnąć wnioski. Coś musimy zmienić, aby było lepiej. Rafał Trojanowski (Orzeł Łódź): Ten mecz to katastrofa. Niestety ta przerwa nie zrobiła nam dobrze. Nie ma co się tutaj tym tłumaczyć, bo Ostrów też miał taką przerwę. Ale tak czasami bywa, że drużyna, która jest na fali, to po dłuższej przerwie wszystko może się odwrócić. Ostatni mecz ligowy jechaliśmy miesiąc temu, w innych warunkach pogodowych i te silniki pracowały inaczej. Teraz jedziemy mecz u siebie. Przypuszczam, że koledzy szukali u siebie tych ustawień z ostatnich meczów, kiedy wszystko było dobrze. Niestety to już nie pasuje w lipcu, a przeciwnik szukał odpowiednich ustawień do stanu aktualnego. Myślę, że to jest ten problem.

Michał Widera (trener Ostrovii Ostrów Wielkopolski): Ja wiedziałem, że w tej ekipie jest moc. Pokazali, że można skutecznie wygrywać na wyjeździe, pomimo przeciwności. Nasi zawodnicy odpowiednio rozgryźli łódzki tor. Wszyscy odpowiednio się komunikowali, był odpowiedni przepływ informacji w bazie. Przed meczem wszyscy byli mocno zmobilizowani do tego, aby pociągnąć wynik. No i nam wyszło. Zawsze jak wygrywają goście, to gospodarze jadą słabiej. My też mieliśmy takie mecze, że nie pojechaliśmy odpowiednio. Dwoma punktami zwyciężyło u nas Gniezno. Tak zawodnicy jadą, jak im przeciwnicy pozwalają. To jest norma w tym sporcie. Przed nami jeszcze długa droga, mamy przed sobą jeszcze dwa mecze i sprawę awansu do pierwszej czwórki musimy zamknąć podczas nich.

Mariusz Staszewski (Ostrovia Ostrów Wielkopolski): Było to duże zaskoczenie, ale tylko dla gospodarzy. Liczyliśmy po cichutku, tak jak na każdych innych zawodach, że uda nam się wygrać. Jeździ się po to, aby wygrywać. Wiedzieliśmy, że w Łodzi będzie trudno.

Marcin Nowak (Ostrovia Ostrów Wielkopolski): Było ciężko, bo Orzeł jechał u siebie i był to dla nich bardzo duży plus. Myślę jednak, że po tych dziewięciu biegach udało nam się dojść do ładu ze sprzętem, który dobrze przełożyliśmy do tego toru i jak widać, jest tego efekt. Nasza wygrana to duże zaskoczenie. Jeszcze ani razu nie udało nam się to na wyjeździe, aż do meczu w Łodzi. Myślę jednak, że to będzie duży krok dla nas i w Daugavpilis pokażemy, na co nas stać.

Źródło artykułu: