Niekończące się problemy

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Trener Intaru Lazur Ostrów, Jan Grabowski nadal nie może korzystać ze wszystkich swoich zawodników. Kontuzjowani są Daniel Nermark, Joonas Kylmaekorpi i Adam Roynon. Ten ostatni może mieć problemy, żeby wrócić do ścigania w tym sezonie. Jak wygląda sytuacja Szweda i Fina? To pytanie postanowiliśmy zadać p.o. prezesa Klubu Motorowego Ostrów - Januszowi Stefańskiemu.

- Jeżeli chodzi o Joonasa, to zostanie zrobione wszystko, żeby jego bark normalnie funkcjonował. Boję się jednak, że wszystko będzie w porządku do kolejnego upadku. To naprawdę dziwna przypadłość. Można ją szybko naprawić, jeśli wstawi się bark w odpowiednie miejsce. Z drugiej jednak strony bardzo szybko można wrócić do stanu poprzedniego, czyli wybitego barku. Miejmy jednak nadzieję, że Kylmaekorpi zapanuje jakoś nad tą sytuacją i będzie silnym punktem naszej drużyny w rundzie playoff - powiedział Janusz Stefański.

Nadal nieznana jest przyszłość Daniela Nermarka. - W przypadku Szweda sytuacja jest trochę gorsza. Cały czas chodzi o więzadła w okolicy kolana. Nermarka czeka teraz ostatnia konsultacja u lekarza specjalisty w Goeteborgu, który zajmuje się tego typu sprawami. Chodzi o stwierdzenie, czy te więzadła są naderwane do pięćdziesięciu procentach czy powyżej pięćdziesięciu procent. W pierwszym przypadku istnieje szansa, żeby Nermark mógł kontynuować sezon. W przeciwnym razie Szweda czeka operacja, a to oznacza już kilkumiesięczną przerwę w startach, a więc koniec sezonu. Wszystkiego dowiemy się w poniedziałek - tłumaczy Stefański.

W najbliższą niedzielę ostrowski zespół czeka pojedynek z Kolejarzem Rawicz, który nie odniósł w tym sezonie żadnego zwycięstwa. Prezes Klubu Motorowego jest jednak ostrożny i nie lekceważy swoich rywali. - Trzynaście porażek Kolejarza nie jest równoznaczne z trzynastoma nieciekawymi spotkaniami. W kilku przypadkach mecze w Rawiczu, szczególnie z tymi czołowymi drużynami, były bardzo interesujące. O zwycięstwo na tamtejszym torze wcale nie jest tak łatwo. Nie chodzi o to, żeby obawiać się tego pojedynku, ale o szacunek dla rywala. Żaden z zawodników nie staje pod taśmą startową po to, żeby przegrać. Jestem pewny, że rywale zrobią wszystko, żeby odebrać punkty faworytom, czyli w tym przypadku naszej drużynie. Z drugiej strony wierzę w swoich zawodników i jestem przekonany, że poradzą sobie na rawickim torze - powiedział Stefański.

Źródło artykułu: