Znalazłem właściwą osobę - rozmowa z Lee Richardsonem, zawodnikiem Złomreksu Włókniarza Częstochowa

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

<i>- Znalazłem w końcu takiego człowieka, który pozwolił mi wskoczyć na wyższy poziom. Moi mechanicy też zrobili wielki postęp w przygotowaniach sprzętu</i> - mówi po bardzo udanym meczu w Tarnowie żużlowiec Złomreksu Włókniarza Częstochowa, Lee Richardson.

Grzegorz Grajdura: Lee, to kolejny bardzo dobry mecz w twoim wykonaniu. Skąd taka eksplozja formy?

Lee Richardson: Faktycznie, ostatnie 6-7 tygodni było bardzo dobre zarówno dla mnie, jak i całej naszej drużyny. To głównie zasługa świetnej współpracy z mechanikami i dobrego przygotowania sprzętowego.

Ale początek sezonu nie był wcale taki obiecujący. Tymczasem rozkręcasz się z meczu na mecz...

- Przez ostatnie dwa sezony miałem dużo problemów. W zasadzie to było nieustanne zmaganie się z kłopotami sprzętowymi i mozolne szukanie osoby, która potrafiłaby optymalnie przygotować moje silniki. Znalazłem w końcu takiego człowieka, który pozwolił mi wskoczyć na wyższy poziom. Moi mechanicy też zrobili wielki postęp w przygotowaniach sprzętu. To wciąż ci sami ludzie, a jednak z każdym meczem jest coraz lepiej. Będziemy się starali utrzymać to tempo.

Po kontuzji nie ma już śladu?

- Nadgarstek zrósł się poprawnie i nie mam z nim problemów. Czuję się bardzo dobrze.

Kogo uważasz za najgroźniejszego rywala w walce o złoto?

- Czołówka tabeli jest bardzo wyrównana i praktycznie wszystkie te drużyny prezentują ten sam, wysoki poziom. Groźny jest Gorzów, a przede wszystkim Leszno i Toruń. Te dwie drużyny mają w składach najlepszych żużlowców i na razie dobrze, że nie spotkamy się z nimi w I rundzie play-off. Na razie pozostaje nam poczekać na ostatni mecz, wtedy okaże się na którym miejscu zakończymy rundę zasadniczą i z kim spotkamy się w kolejnej fazie. Na razie radzimy sobie bardzo dobrze, więc koncentrujemy się głównie na utrzymaniu tej formy.

Ale gdybyś miał wybierać rywala w finale, to byłby nim zespół z Torunia czy Leszna?

- Szczerze mówiąc nigdy się nie zastanawiałem nad tym. Oczywiście na pierwszy rzut oka nasuwa się odpowiedź, że Toruń. W Lesznie przegraliśmy inaugurację ligi, a w Toruniu udało nam się wysoko wygrać. Co prawda pierwszy mecz na własnym torze też przegraliśmy, ale wtedy przecież jechaliśmy w piątkę po kontuzjach mojej i Michała Szczepaniaka. Patrząc jednak na ostatnie mecze Unibaksu, nie wydaje mi się, by był to rywal słabszy od Leszna.

To dobrze mieć w zespole takiego zdecydowanego lidera, jakim jest Nicki Pedersen?

- Tak, w końcu to nie tylko najlepszy żużlowiec w lidze, ale też i na świecie. Po kimś takim jak Nicki można się spodziewać przynajmniej 12-13 punktów w każdym meczu. Warto przypatrywać się jego pracy, jak z każdego elementu wyciąga maksimum. Dlatego też każdy z nas stara się być tuż za nim i jechać równie dobrze, jak on.

Po tak dobrych występach w lidze zapewne ożyły w tobie marzenia o powrocie do Grand Prix...

- Tak, a okazja do ich realizacji jest coraz bliższa. Na pewno to dobrze, że turniej przypada w okresie, w którym jestem w całkiem niezłej dyspozycji. Chciałbym znaleźć się wśród awansujących do przyszłorocznego cyklu.

Kogo uważasz za faworyta finału eliminacji?

- Stawka jest bardzo wyrównana, ale na pewno faworytami będą wszyscy startujący Polacy. Na polskich, specyficznych torach pokonać ich jest bardzo trudno, a w tym przypadku ten atut szczególnie będzie miał Grzegorz Walasek. Poza tym moim faworytem jest Peter Karlsson, który świetnie spisał się w rundach eliminacyjnych i widać, że bardzo chce wrócić do Grand Prix. Ja też po cichu liczę na miejsce w czołowej trójce.

Czy fakt, że startowałeś kiedyś w ekipie z Zielonej Góry ma duże znaczenie dla twoich szans?

- Jeździłem na tym torze przez kilka sezonów i jest dla mnie w porządku, nie jest za duży. Ważne będzie jego przygotowanie. Jeśli będzie śliski, o wszystkim może decydować start. Ale nie mam jakiś specjalnych preferencji, wszystko okaże się na sesji treningowej przed zawodami.

A jak przebiegają twoje przygotowania do tych zawodów?

- Mam już wybrane 3-4 silniki, które staram się dopasowywać do różnych torów i różnych nawierzchni, więc na możliwości nie narzekam. Najważniejszym będzie wybrać ten odpowiedni.

Źródło artykułu: