Jarosław Hampel dla SportoweFakty.pl: Nowa Zelandia wcale mnie nie przeraża

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Jarosław Hampel wierzy, że trafi sprzętowo od początku nowego sezonu i udanie zainauguruje walkę o tytuł mistrza świata podczas Grand Prix Nowej Zelandii. Choć dla wielu żużlowców Auckland stanowi wielką zagadkę, brązowy medalista IMŚ sprzed roku w ogóle nie jest przerażony perspektywą startu w Nowej Zelandii.

W tym artykule dowiesz się o:

- Faktycznie sezon rozpoczynamy trochę wcześniej, bo już 31 marca odbędzie się Grand Prix w Nowej Zelandii. Nie zmieniło to jednak moich przygotowań. Dużych zmian nie ma. Wszystko potoczy się sprawnie i bezproblemowo. Nad terminami wylotów czuwa mój zespół. Wiem tylko, że pod koniec marca lecimy do Nowej Zelandii, a na pewno wcześniej wyleci mój sprzęt. Motocykle muszą być już na miejscu w połowie marca. To już niebawem. Powoli czujemy już zapach tego sportu - powiedział dla SportoweFakty.pl Jarosław Hampel.

Dla Tomasza Golloba Grand Prix Nowej Zelandii będzie prawdopodobnie pierwszymi zawodami w tym sezonie. Jarosław Hampel planuje przed wylotem wystartować w Polsce. - Wystartuję w Memoriale Alfreda Smoczyka w Lesznie i pewnie w jakimś sparingu. Później już polecę do Nowej Zelandii na Grand Prix w Auckland, które na pewno będzie poważną inauguracją sezonu 2012 - wyjaśnia Hampel.

- Mniej więcej wiem, jak wygląda tor w Auckland. Startowałem już także w Australii, a przypuszczam, że obiekt w Nowej Zelandii jest trochę podobny. Nie jestem w ogóle przerażony tym egzotycznym miejscem - przyznaje "Mały".

Czy fakt, że zawody w Auckland odbędą się o nietypowej porze jak dla mieszkańców Europy, bo nad ranem naszego czasu będzie miał wpływ na postawę żużlowców ze Starego Kontynentu. - Mój organizm bardzo szybko dostosowuje się do zmiany czasu. Nie będę miał z tym żadnego problemu. Mam nadzieję, że wszystko w Nowej Zelandii zagra pod względem sprzętu. To trochę mnie niepokoi, bo nie ma dużo czasu na przygotowanie silników. Motocykle trzeba wysłać już tam w połowie marca. Mam nadzieję, że szybko trafię z doborem odpowiedniego sprzętu i tam na miejscu okaże się, że wszystko zagra i zabrałem do Nowej Zelandii właściwe silniki - kończy żużlowiec Unii Leszno.

Źródło artykułu:
Komentarze (7)
avatar
Unistka
11.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Jarek! Na pewno sobie poradzisz. Wierzymy w to!  
avatar
Kibic_SerieA
5.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
Już wiadomo kto sobie nie poradzi ;) Bracia Pedenrsen, Andersen, Ljung, Linbeak, Lindgren i Harris ;)  
avatar
ROSE
5.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
2
Odpowiedz
Jedyne na co moga narzekac to na koszty tej zabawy. Tor bedzie malo znany dla wszystkich poza dzikusem. Ale o to chodzi, wtedy sie oceni kto najszybciej umie sie dopasowac i kto najszybcioej ro Czytaj całość
elvis
5.03.2012
Zgłoś do moderacji
0
0
Odpowiedz
tam kangury beda brylowac,ale wszystko wroci do normy na starym kontynencie,ale niezla promocja speedwaya,tylko czy to przetrwa,jak podlicza koszty tej zabawy..  
avatar
lukim81
5.03.2012
Zgłoś do moderacji
1
0
Odpowiedz
No właśnie,trzeba zacisnąć zęby i jechać swoje,a nie narzekać.