Start Gniezno i GTŻ Grudziądz nie będą miały konkurencji w pierwszej lidze?

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Mimo całkiem ciekawych transferów w ostatnich dniach okienka, wciąż niezagrożona w pierwszej lidze wydaje się być pozycja zespołów z Gniezna i Grudziądza. Inne kluby na zapleczu Speedway Ekstraligi pozostawać powinny w ich cieniu. Taki los, biorąc pod uwagę papierowe spekulacje, czekać będzie między innymi Orła Łódź.

- Patrząc na pierwszą ligę, jest duża przepaść finansowa między naszą drużyną, a innymi. Uważam w ogóle, że sukcesem jest to, iż nasza drużyna wystartowała, dostała licencję. Nie chcemy po sezonie, a na drugi rok przepisy odnośnie przyznawania licencji będą bardziej rygorystyczne, mieć jakikolwiek problem z tytułu nie zapłacenia zawodników. My musimy zmieścić się w milionie złotych. Może się zdarzyć, że będzie to milion pięćdziesiąt, ale na pewno nie będziemy tego przepisu naginać. Jeśli zdarzy się tak, że Główna Komisja Sportu Żużlowego będzie rygorystycznie przestrzegać regulaminu, bo po sezonie w każdym klubie ma być rewident, który to sprawdzi, może okazać się tak, że ktoś kto zajmie bardzo dobre miejsce może nie otrzymać licencji, albo dostać jakieś punkty karne jeśli z pewnych rzeczy się nie wywiąże - powiedział specjalnie dla portalu SportoweFakty.pl Witold Skrzydlewski.

Wydaje się, że w pierwszej lidze ton rozgrywkom nadawać będą dwa zespoły z Gniezna i Grudziądza. - W związku z tym co powiedziałem wcześniej, myślę, że te dwa kluby są przed wielkim wyzwaniem. Nie obrażając innych, chyba nikt nie ma składu, który podjąłby z nimi walkę. Ciężko będzie o mecze, w których punkty będą podzielone. Średnio oni mogą wszystkie spotkania wygrywać po 60:30. Ja wiem, jak to boli, bo kiedy Orzeł Łódź był dużo silniejszy w drugiej lidze i przez trzy lata wysoko wygrywał, wiem jakie konsekwencje finansowe się ponosiło. Nie jest to już jednak mój ból głowy, tylko prezesów, czy zapisali sobie odpowiednio kontrakty. Czy zawodnicy mają zagwarantowaną określoną ilość meczów, czy jak przyjadą do nas, czy na inny mecz ze słabszym rywalem, nie chcę mówić z kim, żeby nikt się nie obraził, wystawią słabsze zestawienie żeby takich wielkich pogromów nie organizować? Wie pan, myślę, że jak pojedziemy do Gniezna czy Grudziądza, to sukcesem będzie jak przegramy do 20. Nie czarujmy się, jak czyta się nazwiska w tych składach, to inne półka. W sporcie oczywiście różnie może być, ale ja jestem nastawiony jednak na to, że będzie to wyglądało mniej więcej w ten sposób - stwierdził główny sponsor Orla Łódź.

Czy w takim razie można powiedzieć, że kluby z Gniezna i Grudziądza przesadziły zatem ze swoimi składami? - Ja bym tak tego nie ujął, bo proszę przecież zobaczyć, ile lat z rzędu oni pukają o tę Ekstraligę. Chcą więc już zrobić to na pewniaka, bo jak teraz nie awansują, to kiedy? To tak, jak w ostatnim roku w drugiej lidze mieliśmy drużynę przesadzoną jak na tę klasę rozgrywkową, ale przecież jeśli już któryś rok z rzędu walczyłem o awans i zawsze coś się wydarzyło, chciałem już mieć pewność. Według mnie, jakbyśmy mieli teraz zrobić zakłady bukmacherskie, to sto do jednego można założyć, że oni awansują. Przynajmniej na sto procent z pierwszego miejsca, bo wiadomo, że baraże rządzą się później innymi prawami, więc tej drugiej ekipie może być o to trudniej - zakończył Skrzydlewski.

Źródło artykułu: