Roman Jankowski: Szkoda, że czwarty Łańcuch Herbowy nie powędrował do naszej rodziny

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Łukasz Jankowski miał ogromną szansę powtórzenia wyczynu swojego ojca, Romana, który trzy razy wygrywał Łańcuch Herbowy Ostrowa Wielkopolskiego. Syn legendy leszczyńskiej Unii wygrał serię zasadniczą turnieju, ale w decydującym wyścigu był dopiero czwarty.

Roman Jankowski jest jednym z dwóch zawodników – obok Sebastiana Ułamka, który ma na koncie najwięcej, bo aż trzy zwycięstwa w Turniejach o Łańcuch Herbowy Ostrowa Wielkopolskiego. W sobotę jego syn, Łukasz mógł powtórzyć wyczyn, jaki udało się do tej pory jednej rodzinie – Robertowi i Krzysztofowi Słaboniom, którzy wygrywali Łańcuch Herbowy w latach 1979 i 2004. - Faktycznie, gdyby turniej rozgrywano według tabeli 20-biegowej bez półfinałów i finału, to Łukasz powtórzyłby mój sukces i czwarty Łańcuch Herbowy powędrowałby do rodziny Jankowskich. Myślałem, że w tym finale będzie lepiej i syn wygra główne trofeum. Szkoda, ale cóż, taki jest sport. Raz się wygrywa, raz przegrywa - powiedział po zawodach Roman Jankowski.

Trener leszczyńskich byków wytłumaczył, co jego syn zrobił nie tak w wyścigu finałowym. - Łukasz błąd popełnił po starcie. Podniosło mu trochę koło do góry. Stracił prędkość i nie dojechał pierwszy do wirażu. Stawka finału była tak silna, że ciężko było na trasie wyprzedzać. Z ustawieniami motocykla było wszystko w porządku. Gdyby nie to podniesione koło na starcie, była szansa na zwycięstwo - uważa senior rodu Jankowskich.

Turniej o Łańcuch Herbowy zazwyczaj rozgrywany jest jesienią, kiedy dominują niskie temperatury. Tym razem zawody kończyły się po godzinie 20:00 przy bardzo dużym chłodzie. - Na pewno to zimno nie pomagało żużlowców. Trzeba być cały czas rozgrzanym. Nie można dopuścić do wychłodzenia organizmu. Pomimo chłodu, zawody były ciekawe i mogły się podobać. Ja jestem zadowolony, pomimo tego, że syn nie zdobył głównego trofeum - dodał Roman Jankowski.

Roman Jankowski pierwszy Łańcuch Herbowy wygrał w 1994 roku. Kolejne dwa już u schyłku swojej żużlowej kariery w latach 1999 i 2000. Jak wspomina tamte turnieje? - Mile wspominam zawody o Łańcuch Herbowy miasta Ostrowa Wielkopolskiego. Długo czekałem na swój pierwszy triumf w tym turnieju. Zawsze miałem pecha. Blisko wygranej byłem już w 1982 roku, kiedy zająłem drugie miejsce, a triumfował wówczas Petr Kuczera z Czech. Pierwszy raz wygrałem w 1994 roku, a dopiero w końcówce kariery zwyciężyłem dwa razy z rzędu. Łukasz przed rokiem był także drugi. Może i on kiedyś doczeka się wygranej w tej prestiżowej imprezie? - zakończył Roman Jankowski.

Źródło artykułu: