Grzegorz Dzikowski: Z nieznanych nam przyczyn tor rzeszowski został zamknięty

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Nie tak jak planowano przebiegają przygotowania do meczu na szczycie II ligi. Informowaliśmy już o o tym, że pogoda psuje szyki Lubawie Litexowi. Kłopoty z treningami miał także ich rywal, zespół Lubelskiego Węgla KMŻ.

Koziołki miały w planach trening w Rzeszowie. Ostatecznie jednak w piątek pojawiły się na własnym torze. - Mieliśmy przygotowania dograne tak jakbyśmy mieli walczyć w finale Ekstraligi. Niestety, dotąd z nieznanych nam przyczyn tor rzeszowski został zamknięty - mówi Grzegorz Dzikowski, trener zespołu z Alei Zygmuntowskich. - Jestem jednak optymistycznie nastawiony. Im ciężej przed zawodami, tym może łatwiej będzie w meczu - dodaje.

Od czasu pojawienia się Dzikowskiego w Lublinie, drużyna z tego miasta zaczęła lepiej spisywać się na torach II ligi. Dzięki temu zachowuje szanse na awans na zaplecze Ekstraligi. W niedzielnym spotkaniu w Ostrowie Wielkopolskim musi się jednak pokusić o zwycięstwo. - Obawiałem się tego meczu już od dwóch miesięcy. Zdawałem sobie sprawę, że do 11 września muszę wyciągnąć maksymalnie, co jestem w stanie ze swoich zawodników. Myślę, że udało mi się to. W Ostrowie pojadą najlepsi, najlepiej przygotowani i najlepiej zgrani w parach - powiedział opiekun lublinian w programie Internetowej Telewizji Lublin.

Źródło: itvl.pl.

Źródło artykułu: