Tomasz Lis: Nawet w takim mieście jak Warszawa cała masa moich znajomych wie, co to jest Falubaz

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Tomasz Lis od lat kibicuje drużynie Stelmet Falubazu Zielona Góra. Zdaniem dziennikarza Telewizji Polskiej, to właśnie ten klub stał się marką Zielonej Góry.

- Jak 20 lat temu przyjechałem do Warszawy, nikt nie kojarzył, z jakiego jestem miasta. Połowa nie wiedziała, gdzie leży ta moja Zielona Góra, reszta myliła ją z Jelenią Górą. Dziś nikomu z niczym się nie myli. I nawet w takim mieście jak Warszawa, gdzie żużel nie jest popularną dyscypliną, cała masa moich znajomych obu płci wie, co to jest Falubaz i co to Zielona Góra. I cała masa ludzi wie przy okazji, że niedaleko jest ciekawe filmowe lato i to w regionie, który poza wszystkim innym jest piękny. Ktoś taką otoczkę zrobił. I czy to się komuś podoba, czy nie, w największym stopniu zrobił to Robert Dowhan. Mam nadzieję, że z Falubazem nie będzie tak, jak to zwykle jest w Polsce: że dopiero jak Dowhan odejdzie albo klub z powrotem wyląduje w niższej lidze, to wszyscy się zorientują, że to nie było prywatne show prezesa. Ale, że zrobił on coś fajnego dla wszystkich i że warto to docenić. U nas jednak na takie uznanie można zwykle liczyć albo jak się wszystko wali, albo jak tacy ludzie odchodzą z tego świata - powiedział Tomasz Lis w wywiadzie udzielonym Gazecie Lubuskiej.

W ostatnim czasie w Zielonej Górze powstał mały konflikt pomiędzy Januszem Kubickim a Robertem Dowhanem. Redaktorzy Gazety Lubuskiej zapytali znanego dziennikarza o to czego brakuje, by dojść do porozumienia. - Odrobiny dobrej woli. Zrozumienia, że mamy szczęście, że prezesem jest Robert Dowhan. Że szczęściem jest Doman Nowakowski. Dzięki jego serialowi "39 i pół”, w którym jednym z wątków głównych był żużel, cała Polska zna Falubaz. Szczęściem jest, że Dowhan i Nowakowski postanowili pokazać Falubaz Tomkowi Karolakowi. Nie rozumiem tych, którzy uważają, że co to za kibic z aktora, że on się tylko podczepia pod klub. Wychodzą jakieś przeraźliwe kompleksy. Zamiast się cieszyć, że jakiś znany chłopak przyjechał i zakochał się w Falubazie, to ktoś ma problem. To jest chore. Ta kuriozalna licytacja, której przejawy obserwuję w postaci bardzo licznych wpisów na forach internetowych. Tam kibice żużla dzielą się na tych "genetycznych”, od urodzenia, i tych okazyjnych, co chodzą na kilka meczów. Uwielbiam wiernych fanów Falubazu. Ale nie widzę powodów, dla których mielibyśmy nie lubić tych, którzy może są mniej zagorzali w swoim uczuciu, ale jak mogą, to oddają temu klubowi przysługi. Bo tak należy ocenić gest Tomka Karolaka, który założył "nasz” kask i szalik w popularnym programie rozrywkowym. Za taką promocję normalnie trzeba by zapłacić takiemu aktorowi setki tysięcy złotych. Ale ten fantastyczny biznes nie kosztował miasta ani złotówki - stwierdził Lis.

Źródło: Gazeta Lubuska

Źródło artykułu: