Dawid Lampart: Wynik jest ważny, ale...

Zdjęcie okładkowe artykułu: Na zdjęciu: Dawid Lampart w barwach Unii Tarnów
Na zdjęciu: Dawid Lampart w barwach Unii Tarnów
zdjęcie autora artykułu

Dawid Lampart zdobył trzy punkty w wyjazdowym spotkaniu jego Marmy Hadykówki Rzeszów z Valtrą Startem Gniezno. 20-letni zawodnik, mimo przegranego spotkania, cieszył się z punktu bonusowego, a co za tym idzie awansu ekipy trenera Dariusz Śledzia do ekstraligi

- Przyjechaliśmy tu po awans i mój wynik jest tu mniej ważny - mówił żużlowiec tuż po ostatnim biegu dnia. - Dopiero w środę wyszedłem ze szpitala, do tego przez pogodę nie mogłem potrenować przed tym spotkaniem. Poza pierwszym biegiem, gdzie jechałem z pierwszego pola i pewnie wygrałem, było ciężko. Później trudno było wyjechać ze startu, a na takim twardym torze naprawdę trzeba czuć się pewnym na motocyklu, czego mi brakuje - dodał.

W związku z urazem obojczyka występ juniora Marmy Hadykówki w szlagierowym pojedynku z gnieźnianami stał pod znakiem zapytania. Obecnie żużlowiec założone ma kilkanaście szwów. Nie przeszkadzają mu one jednak w jeździe. - Pozbyłem się już drutu, także nic mnie nie kuje w środku - stwierdził z ulgą Lampart. - Dyskomfort na pewno jest, ale nie ma co na to zwalać winy za taki a nie inny występ - przyznał.


Lampart (z prawej) w walce z K. Gomólskim

Podczas kolejnej już w tym roku gnieźnieńsko - rzeszowskiej potyczki nie obyło się bez emocji, niestety, także tych negatywnych. Po jednym z biegów doszło do spięcia pomiędzy Lampartem, a reprezentantami czerwono-czarnych. Na szczęście wszystko zostało szybko wyjaśnione. Rzeszowianin nie chciał komentować całej sytuacji. - Można się fajnie ścigać, ale wożenie po płotach raczej temu sportowi nie służy. Wynik jest bardzo ważny, ale chyba nie aż tak, aby łamać sobie kości - stwierdził krótko.

Po dwóch sezonach spędzonych na zapleczu elity rzeszowski klub wraca do ekstraligi. Lampart nie obawia się ponownych startów w najwyższej klasie rozgrywkowej i przekonany jest, że da sobie w niej radę. - W I lidze nie jeżdżą słabi zawodnicy. Są też żużlowcy na poziomie ekstraligi i potrafiłem z nimi wygrywać, nie tylko w Rzeszowie, a również na obcych torach.

Koniec września to czas pierwszych podsumowań chylącego się ku końcowi sezonu. Drużynowo był on dla Lamparta bardzo udany, jednak dużo gorze było w pozostałych rozgrywkach. - Indywidualnie sezon wypadł fatalnie - przyznał rzeszowianin. Duży wpływ na osiągane rezultaty miała z pewnością kontuzja obojczyka. - Srebrny Kask, MIMP, DMŚJ, te wszystkie imprezy mnie ominęły. Od urazu jeździłem praktycznie raz na tydzień, czasem przed zawodami odjechałem trening - zakończył 20-letni młodzieżowiec.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)