Emocji nie brakowało - relacja z meczu Marma Hadykówka Rzeszów - Start Gniezno

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Marma Hadykówka Rzeszów pokonała w niedzielny wieczór na torze przy ul. Hetmańskiej zespół Startu Gniezno 52:38. Najlepszym zawodnikiem meczu był Lee Richardson, zdobywca kompletu 15 punktów. W pierwszym pojedynku rundy finałowej rozgrywek I ligi emocji nie brakowało, niestety nie obyło się również bez groźnie wyglądającego wypadku w gonitwie ósmej.

Choć przed niedzielnym pojedynkiem w Rzeszowie kilka razy zagrzmiało, pogoda nad stolicą Podkarpacia sprawdziła się i w mieście nad Wisłokiem nie padało. Spragnieni fani żużlowego ścigania w Rzeszowie na brak emocji na pewno nie mogli narzekać. Zawodnicy obydwóch drużyn nie odpuszczali, stąd w potyczce Żurawi z Orłami nie zabrakło znakomitych mijanek na torze.

W stosunku do awizowanych składów, w ekipie gości doszło do kilku zmian. Kierownictwo klubu z Wielkopolski zdecydowało się zastosować zastępstwo zawodnika za Szweda - Petera Ljunga. Za Adriana Gomólskiego w pierwszym spotkaniu rundy finałowej wystąpił zawsze bardzo dobrze radzący sobie na rzeszowskim owalu - Matej Ferjan. Drugą pozycję juniorską w zespole Startu zajął Kacper Gomólski, a w ekipie gospodarzy pod numerem 15 do programu zawodów wpisany został Łukasz Kret.

W inauguracyjnej gonitwie niedzielnego meczu triumfowali zawodnicy Marmy Hadykówki Rzeszów, którzy wygrali w stosunku 4:2. W biegu tym trzy punkty "zgarnął" Chris Harris, który dzień wcześniej, w sobotniej rundzie Grand Prix w szwedzkiej Malilli zajął ósmą pozycję. Bieg juniorski, podobnie jak ten pierwszy niedzielnych zawodów, zakończył się takim samym wynikiem. Przed Kacprem Gomólskim na metę przyjechał Dawid Lampart, a drugi z rzeszowian - Łukasz Kret na trasie uporał się z Oskarem Fajferem.

Wyścigi trzeci i piąty pojedynku Marmy Hadykówki ze Startem Gniezno wygrali goście i to niespodziewanie klub z pierwszej stolicy Polski wyszedł na dwupunktowe prowadzenie w meczu. Na tablicy świetlnej, po pięciu biegach widniał wynik 14:16 dla gnieźnian. Żużlowcy Startu w niedzielnym pojedynku byli niezwykle zmobilizowani, wręcz brylowali w wyjściach spod taśmy. Być może duża w tym zasługa objechanego przed startem rundy finałowej, treningu punktowanego z Orłem Łódź.

Na twarzach zgromadzonych na Stadionie Miejskim w Rzeszowie kibiców, widać było lekkie zaniepokojenie o końcowy wynik niedzielnego meczu. Po kolejnych dwóch wyścigach sympatycy Żurawi mogli jednak odetchnąć z ulgą. Zawodnicy Marmy Hadykówki Rzeszów "przebudzili" się, wygrywając obydwa biegi w stosunku 5:1. Rzeszowianie z powrotem objęli prowadzenie w meczu i nie oddali go już do końca.

Do niebywale groźnej kraksy doszło w ósmej odsłonie dnia. W pierwszym łuku tego biegu kibice na Stadionie Miejskim w Rzeszowie byli świadkami tzw. "efektu domina". Jadący z pierwszego pola Matej Ferjan przedłużył prostą i lekko wypchnął jadącego z pola B, Lee Richardsona. Pomiędzy Brytyjczykiem, a Mirosławem Jabłońskim (pole C) doszło do kontaktu. Wskutek tego, młodszy z braci Jabłońskich nie opanował swojego motocykla i z impetem uderzył w dmuchaną bandę. Dodatkowo zawodnik gnieźnieńskich Orłów "zabrał" ze sobą jadącego spod bandy Dawida Lamparta. Po kilku chwilach, z rzeszowskiego toru o własnych siłach wstał Mirosław Jabłoński. Zawodnik z Gniezna był zdolny do dalszej jazdy w zawodach. Niestety młodzieżowca Marmy Hadykówki Rzeszów - Dawida Lamparta, nie zobaczyliśmy więcej na torze. Popularnego "Lampcia" do szpitala zabrała karetka. Na szczęście wszystko skończyło się tylko na potłuczeniach. - Wszystko jest z nim w porządku. Dostaliśmy informację ze szpitala, że Dawid (Lampart - dop. red.) nie ma złamań, jest tylko mocno poobijany - powiedział kierownik rzeszowskiej drużyny, Zbigniew Polak. Sędzia niedzielnych zawodów, pan Marek Wojaczek podjął decyzję, że bieg numer 8 zostanie powtórzony w czteroosobowym składzie. W powtórce biegu, z wiadomych przyczyn nie mógł wystartować Lampart. Ostatecznie wyścig zakończył się victorią osamotnionego Lee Richardsona.

W biegu dziesiątym, po raz kolejny jak z katapulty wystrzelili goście. Jadący na trzeciej pozycji Maciej Kuciapa nie dał jednak za wygraną. Kapitan Żurawi popisał się znakomitą walecznością i na trasie minął najpierw Kacpra Gomólskiego, a później Michała Szczepaniaka. W wyścigu dwunastym plamę z pierwszych swoich biegów zmazał Rafał Okoniewski, który po znakomitym starcie dowiózł do mety trzy "oczka". Popularny "Okoń" wygrał również bieg numer 14. Skąd ta nagła poprawa? - Po prostu przesiadłem się na drugi motocykl. Z początku jechałem na motocyklu, na którym startowałem przeciwko drużynie z Gdańska. Wtedy dobrze mi się na nim jechało, wygrywałem praktycznie wszystko, a dzisiaj coś niedobrego się z nim stało, bo nie jechał. Na drugiej maszynie na szczęście potrafiłem wygrywać i teraz wiem, że słabe występy w pierwszych biegach to była wina sprzętu, a nie moja - powiedział tuż po meczu Rafał Okoniewski.

Przed biegami nominowanymi Żurawie prowadziły w meczu różnicą 10 punktów. W wyścigu czternastym Rafał Okoniewski w pokonanym polu zostawił bardzo dobrze radzącego sobie w niedzielnym pojedynku Mateja Ferjana oraz zupełnie zawodzącego Krzysztofa Jabłońskiego. Ostatni do mety w tym biegu przyjechał Maciej Kuciapa. Bieg piętnasty to przysłowiowa "wisienka na torcie" niedzielnych zawodów. Najlepiej spod taśmy wyszedł Lee Richardson, który pognał do mety po trzy punkty. Za plecami Brytyjczyka toczyła się jednak zażarta walka o dwa "oczka". Rodak Richardsona, Chris Harris znakomitymi atakami po wewnętrznej zdołał przebić się z czwartej pozycji na miejsce drugie. Trzeci na metę w tym wyścigu przyjechał Michał Szczepaniak, a bez punktu ostatni bieg zawodów zakończył najlepszy zawodnik gości - Matej Ferjan. - Bardzo się cieszę ze swojego wyniku. Widać było, że każdy starał się zdobyć jak najwięcej punktów. Trochę zabrakło nam Mirosława (Jabłońskiego - dop. red.), który po wypadku w biegu ósmym nie czuł się za dobrze. Muszę przyznać, że tor w Rzeszowie jest moim najbardziej ulubionym torem w Polsce. Tutejsi zawodnicy są bardzo dobrze dopasowani do tej nawierzchni. Próbowałem nawiązać z nimi walkę, udawało mi się to, niestety w ostatnim biegu opadłem już z sił - powiedział "na gorąco" Ferjan.

- Wydaję mi się, że wynik jest dobry. Najważniejsze, że była walka na torze, nikt nie odpuszczał. Na pewno mogliśmy przegrać mniej, a nawet stoczyć wyrównany pojedynek. Niestety miejscowi zawodnicy świetnie znają ścieżki na tym torze, wiedzieli gdzie nas atakować. Pogubiliśmy punkty na trasie i ostatecznie przegraliśmy - podsumował niedzielne zawody trener Startu Gniezno, Leon Kujawski.

- Zawodnicy Startu bardzo wysoko zawiesili nam poprzeczkę. Mecz był fajny, jednak nie do końca dla nas, bo osobiście liczyłem na wygraną w większych rozmiarach. Brak Dawida (Lamparta - dop. red.) był dla nas odczuwalny. Trochę gorsza początkowa część zawodów w wykonaniu Rafała (Okoniewskiego - dop. red.). To wszystko złożyło się na końcowy wynik. Pojedynek na pewno był emocjonujący. Wygraliśmy i jedziemy dalej - powiedział trener gospodarzy, Dariusz Śledź.

Ostatecznie Marma Hadykówka Rzeszów po jednym z najbardziej emocjonujących meczów w sezonie 2010, pokonała na torze w Rzeszowie Start Gniezno w stosunku 52:38. Zawodników gości należy jednak pochwalić za ambicję i wolę walki. Dodatkowo przyjezdni zdecydowanie zdominowali wyjścia spod taśmy. Start Gniezno w rundzie zasadniczej zdobył w mieście nad Wisłokiem jedynie 28 "oczek". Teraz, Orły wywalczyły dziesięć punktów więcej. Widać, że po tamtym blamażu skutecznie wyciągnięto wnioski.

Najjaśniejszymi punktami klubu z Wielkopolski w niedzielny wieczór byli: waleczny na torze Michał Szczepaniak, utalentowany Kacper Gomólski, który za swoimi plecami zostawił takich zawodników jak Rafał Okoniewski czy Mikael Max i zdecydowany lider gnieźnieńskich Orłów - Matej Ferjan, który na swoim najbardziej ulubionym torze w Polsce wywalczył 13 punktów. Rzeszowianie natomiast nie poddawali się po nieudanych startach i zaciekle atakowali swoich rywali na trasie, co na pewno mogło się podobać. Najlepszym jeźdźcem w ekipie Marmy Hadykówki Rzeszów był zdobywca kompletu 15 punktów, Lee Richardson. Na brawa zasługuje również drugi z Brytyjczyków - Chris Harris, który mecz zakończył z dorobkiem 13 "oczek" i bonusa.

Wydaję się, że sprawa punktu bonusowego jest otwarta. Pojedynek rewanżowy w rundzie zasadniczej na owalu w Gnieźnie wygrali zawodnicy Żurawi. Nikt nie ukrywał, że była w tym duża zasługa pogody, która sprawiła, że tamtejszy tor był inny niż zwykle. Jak będzie 19 września 2010 roku? Kto zdobędzie "bonusa"? Czas pokaże.

Start Gniezno - 38

1. Mirosław Jabłoński - 3+1 (0,2*,1,-,-)

2. Peter Ljung - ZZ

3. Krzysztof Jabłoński - 4+1 (2,1,0,0,0,1*)

4. Matej Ferjan - 13 (3,1,2,3,2,2,0)

5. Michał Szczepaniak - 11 (2,3,1,2,2,0,1

6. Oskar Fajfer - 0 (0,-,-,-,-)

7. Kacper Gomólski - 7+3 (2,1*,0,1*,2,1*)

Marma Hadykówka Rzeszów - 52

9. Chris Harris - 13+1 (3,3,2,3,2*)

10. Mikael Max - 5+2 (1,2*,1*,1)

11. Rafał Okoniewski - 7 (0,1,0,3,3)

12. Maciej Kuciapa - 6 (2,0,3,1,0)

13. Lee Richardson - 15 (3,3,3,3,3)

14. Dawid Lampart - 5+1 (3,0,2*,w/2min,-)

15. Łukasz Kret - 1 (1,0)

Bieg po biegu:

1. (66,06) Harris, K. Jabłoński, Max, M. Jabłoński 4:2

2. (66,25) Lampart, Gomólski, Kret, Fajfer 4:2 (8:4)

3. (66,24) Ferjan, Kuciapa, K. Jabłoński, Okoniewski (t) 2:4 (10:8)

4. (65,85) Richardson, Szczepaniak, Gomólski, Lampart 3:3 (13:11)

5. (66,88) Szczepaniak, M. Jabłoński, Okoniewski, Kuciapa 1:5 (14:16)

6. (65,98) Richardson, Lampart, Ferjan, K. Jabłoński 5:1 (19:17)

7. (65,80) Harris, Max, Szczepaniak, Gomólski 5:1 (24:18)

8. (65,84) Richardson, Ferjan, M. Jabłoński, Lampart (w/2 min) 3:3 (27:21)

9. (66,23) Ferjan, Harris, Max, K. Jabłoński 3:3 (30:24)

10. (66,51) Kuciapa, Szczepaniak, Gomólski, Okoniewski 3:3 (33:27)

11. (66,40) Richardson, Gomólski, Max, K. Jabłoński 4:2 (37:29)

12. (66,94) Okoniewski, Szczepaniak, Gomólski, Kret 3:3 (40:32)

13. (66,45) Harris, Ferjan, Kuciapa, Szczepaniak 4:2 (44:34)

14. (66,50) Okoniewski, Ferjan, K. Jabłoński, Kuciapa 3:3 (47:37)

15. (66,69) Richardson, Harris, Szczepaniak, Ferjan 5:1 (52:38)

Sędzia: Marek Wojaczek

NCD: w biegu 7 uzyskał Chris Harris - 65.80 sek.

Widzów: 4600 (w tym 5 gości)

Startowano wg zestawu nr 2

Źródło artykułu: