Przeklęte tłumiki - echa półfinału Grand Prix Challenge w Ostrowie

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Pytając żużlowców o nowe tłumiki po półfinale Grand Prix Challenge w Ostrowie najczęściej słyszało się stek przekleństw nienadających się zacytować w mediach. W najlepszym wypadku zawodnicy w kulturalny, ale dosadny sposób wypowiadali się o nietrafionym wynalazku, który ich zdaniem zabija żużel.

Wcześniej w Ostrowie Wielkopolskim nie było zawodów żużlowych z obowiązkowym użyciem nowych tłumików. Po raz pierwszy obowiązywały one podczas półfinału Grand Prix Challenge. Kibice od razu zauważyli, że ryk motocykli jest inny niż zazwyczaj. Zwrócono uwagę, że także tor został przygotowany inaczej niż zwykle. - Na przyczepnej nawierzchni nie da się na tym w ogóle jechać. Jedyna szansa to przygotowanie twardego toru - zauważali zawodnicy. Wszyscy, których zapytaliśmy o opinię o nowych tłumikach, byli negatywnie nastawieni do tego wynalazku. - To były ciężkie zawody. Trudno, nie udało mi się awansować. W sumie miałem być tutaj tylko rezerwowym. Dostałem szansę zaprezentowania się w tych zawodach, ale nie wykorzystałem jej. Startowałem pierwszy raz na torze w Ostrowie, ale to wcale mnie nie tłumaczy. Podobnie jak to, że używaliśmy nowych tłumików, które są dla mnie kompletnym nieporozumieniem. To okropny pomysł, żeby ścigać się na czymś takim. Jazda na żużlu z nowymi tłumikami nie sprawia radości. To męczarnia. Nie rozumiem, dlaczego ktoś upiera się przy czymś, co zdecydowana większość żużlowców odrzuca - skomentował po zawodach Darcy Ward.

Po części winę za słabszą postawę nowymi tłumikami próbował wytłumaczyć Tai Woffinden. - Jestem rozczarowany tym, że nie awansowałem do finału Grand Prix Challenge. Przecież ścigam się w cyklu Grand Prix i chciałem powalczyć o to, by tam się ponownie znaleźć, jeśli nie uda mi się pozostać w tym gronie. Niestety, nowe tłumiki to jest totalna porażka. Zupełnie nie mogłem rozszyfrować ustawień motocykla, by ścigać się na tym torze z nowymi tłumikami. Nie mam pretensji o przygotowanie toru, który był twardy, ale równy dla wszystkich. Mam jedynie żal do FIM-u, który nakazuje nam używać tych nowych tłumików, nie licząc się ze zdaniem żużlowców. To istne szaleństwo - uważa Tai Woffinden.

Również żaden z polskich żużlowców startujących w półfinale w Ostrowie nie miał dobrej opinii o nowych tłumikach. - Generalnie zabija to żużel. Kibice nie mają charakterystycznego hałasu, a żużlowcy mają tylko problemy. Jak nie z jazdą, to z przygotowaniem silników. Nie dość, że trudno znaleźć optymalne ustawienia motocykla do tych tłumików, to na dodatek po takich jednych zawodach, trzeba praktycznie oddać silniki do serwisu - ocenił Sebastian Ułamek.

Z opinii zawodników można wywnioskować, że jazda z użyciem nowych tłumików to naprawdę droga przez mękę. - Cieszę się jedynie z tego, że awansowałem do finału Grand Prix Challenge. Jazda na tych nowych tłumikach jednak nie sprawia wielkiej radości. Nie przemyślane jest to do końca. Po co na siłę zmuszać nas do czegoś, co zdecydowana większość uważa za nieporozumienie? - zastanawia się Grzegorz Walasek. - Mam nadzieję, że ktoś w końcu usiądzie, zastanowi się i powie stop nowym tłumikom - ufa żużlowiec bydgoskiej Polonii.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)