Marcin Rempała przebudzi się w Tarnowie?

Zdjęcie okładkowe artykułu: Na zdjęciu: Marcin Rempała
Na zdjęciu: Marcin Rempała
zdjęcie autora artykułu

Marcin Rempała na zakończenie rozgrywek pierwszej ligi w sezonie 2009 osiągnął średnią na poziomie 1,200 pkt na bieg. Stosunkowo jeszcze młody zawodnik w Rybniku się nie odbudował więc nic dziwnego, że śląski klub pożegnał się z nim bez żalu. Przed zbliżającym się sezonem najmłodszy z klanu Rempałów postanowił poszukać szczęścia w "Jaskółczym gnieździe", gdzie osiągał swoje największe sukcesy przede wszystkim w czasach juniorskich. Taki obrót sprawy był również spowodowany wyraźnym brakiem zainteresowania ze strony innych klubów.

W tym artykule dowiesz się o:

- Sprawa powrotu Marcina Rempały do naszego klubu jest w trakcie rozważań, a nawet bym powiedział uzgodnień. Zaznaczam jednak, że Marcin sam się do nas zgłosił, nikt go nie szukał. W takim też przypadku skłaniamy ku kontraktowi "warszawskiemu" - wyjaśnia prezes Unii Tarnów Bogdan Gurgul.

Sternik tarnowskiego klubu nie ukrywa, że wszystkie karty są teraz w rękach najmłodszego z braci, a jego postawa będzie bardzo wnikliwie obserwowana. - W pewnym momencie swojej kariery Marcin się gdzieś zagubił, ale wiemy jaki potencjał w nim drzemie. Będziemy go wnikliwie obserwować i tylko od niego zależy jak potoczą się jego dalsze losy w naszym zespole. Z pewnością pojedzie z nami na obóz do Wisły, który planujemy w drugiej połowie stycznia. W marcu wyjedzie na nasz tor, będzie okazja wypróbowania go w rywalizacji wewnątrz drużyny. Przyjdą sparingi, szans do pokazania się nie zabraknie, a potem zadecydujemy co dalej - kontynuuje prezes tarnowskiego klubu

Powrotu do Tarnowa Marcina Rempały nie można w żadnym wypadku rozpatrywać w kategoriach zajęcia przez niego słynnego już "wolnego krzesła". To jedno miejsce, o którym mowa była trzeciego grudnia na prezentacji "Jaskółek" czekało na kogoś z trójki: Greg Hancock, Piotr Świderski i Daniel Jeleniewski. Dwa tygodnie później wszyscy są mądrzejsi o tyle, że do Tarnowa nie trafi żaden z wyżej wymienionego tercetu. W Polsce popularne jest jednak powiedzenie "jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma", dlatego należy życzyć Marcinowi Rempale powrotu do formy sprzed pięciu lat, bo z pewnością stać go na to.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)